Dostęp do dobrej kiełbasy pozwala nam z czystym sumieniem zajadać się hot dogami i oblizywać palce z sosu serowego, a dodatkowo przygotowania do wyjazdu na Blog Forum w Gdańsku wymagały w zeszły czwartek zrobienia czegoś prostego, co da się zrobić w 30-40 minut i czym można celebrować jedzenie nawet wtedy, gdy ścigamy się z czasem. Hot dogi z mac and cheese i płonącymi cheetosami, a w dużym skrócie – węglowodany na węglowodanach. Kurtyna w górę!
Kwestia makaronu na pieczywie to nie jest żadna nowość, choć wielu ludzi nadal łapie się za głowę, kiedy widzi grillowane kanapki z serem i spaghetti bolognese. My tam nie mamy nic przeciwko temu, a wręcz przeciwnie – gdyby ktoś nas nakarmił takim pakietem węglowodanów, to jedlibyśmy, aż by nam się uszy trzęsły. Mimo wszystko mac and cheese na hot dogu wydaje się bardziej zrównoważony, a to, co daje połączenie pieczonej kiełbasy i makaronu w ostrym sosie serowym z posypką z jeszcze ostrzejszych cheetosów, to już nie wymaga komentarza. Poza tym, z tak pełnymi ustami raczej nie da się wyraźnie mówić.
Sam mac and cheese nie ma przed nami żadnych tajemnic i możemy go robić na różne sposoby, nawet na ślepo – w 15 minut można nakarmić dość dużą grupę osób, a że ser jest dobry w każdej postaci, to lekarze powinni kazać powtarzać to przyszłym matkom na pierwszym USG, żeby dziecko od poczęcia miało wyrobiony kręgosłup moralny, twardy niczym grana padano.
Pozostaje jeszcze kwestia posypki z płonących cheetosów. Z braku dostępu do oryginału, robimy je w domowy sposób, o którym już nie raz pisaliśmy, ale napomkniemy dzisiaj o nim jeszcze raz przy okazji przepisu. Naszła nas taka refleksja nad życiem, że niektóre aspekty matematyki, które przyswajaliśmy w szkole, faktycznie są użyteczne. W przypadku tych hot dogów potęgowanie węglowodanów działa cuda i gdyby ich kaloryczność przeliczyć na ilość Tic Taców, to dałoby radę zbudować z nich taki wieżowiec, że Warsaw Spire się chowa.
A pomiędzy tym wszystkim szlachetna i chrupiąca sałata rzymska oraz dużo ogórków konserwowych, które doskonale przełamują tłustość hot doga.
Do przygotowania hot dogów z mac and cheese i płonącymi cheetosami potrzebne będą:
- 2 garnki,
- durszlak,
- duża miska,
- malakser,
- szpatułka,
- nóż szefa kuchni.
No, to działamy. Cholesterol sam się nie podniesie.
Składniki:
Mac and cheese:
Ok. 250g makaronu maccheroni (nadwyżkę zjecie łyżką, gwarantujemy)
1 łyżka mąki pszennej uniwersalnej (typ 480)
2 łyżki masła
280ml mleka skondensowanego (niesłodzonego)
ok. 180-200g startego sera Irish Red Cheddar
Kilkanaście kropel sosu tabasco o smaku chipotle
1/2 łyżeczki chili cayenne
3/4 łyżeczki mielonego czosnku
Hot dogi:
2 brioszki (robimy je tak samo, jak w przepisie, tylko zamiast kuleczek formujemy z ciasta podłużne wałki – najlepiej przy wałkując ręcznie)
2 pęta wiejskiej pieczonej kiełbasy
2-3 średnie ogórki konserwowe pokrojone w plastry
2 łyżeczki zielonego sosu sriracha
Posypka z płonących cheetosów (przepis poniżej)
2 łyżeczki masła
1 ząbek czosnku
1,5 łyżki majonezu
Płonące cheetosy:
Ok. 1/2 paczki cheetosów ketchupowych
Garść okruszków z miąższu chleba, podpiekanych ok. 13 minut w temperaturze 110 stopni.
1,5 łyżeczki słodkiej papryki – może być wędzona
Ok. 2-3 łyżeczki sosu tabasco o smaku chipotle
Kiełbaso, zrób się na bóstwo
Zacznijmy od tego, co najłatwiejsze, czyli od posypki z płonących cheetosów. Kiedy okruszki się już upieką, umieszczamy je w malakserze wraz z chrupkami i resztą składników.
Miksujemy naszą posypkę na bardzo drobno – jeśli wlaliście za dużo sosu, to mogą powstać grudki, które i tak rozbiją się na patelni, więc nie panikujemy.
Przenosimy się na kuchenkę i rozpuszczamy na patelni ok. 1 łyżkę masła, po czym wrzucamy tam cheetosy.
Mieszamy dokładnie naszą posypkę i smażymy ją na średnim ogniu przez ok. 3 minuty, aż zrobi się delikatnie chrupiąca.
Płonące cheetosy lądują w jakiejś miseczce, a my gotujemy nasz makaron, aż będzie al dente (ok. 5-6 minut), odcedzamy go, a na palniku stawiamy następny garnek na średnim ogniu i roztapiamy w nim 2 łyżki masła. Kiedy tłuszcz się rozpuści, dodajemy do niego mąkę wraz z czosnkiem oraz chili cayenne. Całość mieszamy i kontynuujemy smażenie, aż zasmażka się nieco ściemni i zacznie wrzeć.
Zaczynamy wlewać mleko, jednocześnie dość energicznie mieszając zawartość garnka. Doprowadzamy mieszankę do zagotowania, a kiedy ta zacznie gęstnieć, od razu zmniejszamy ogień i wsypujemy cheddar. Mieszamy to wszystko łyżką, dopóki ser się całkowicie nie rozpuści. Na koniec doprawiamy sos dwiema łyżeczkami tabasco, a jeśli zależy nam bardzo na ostrości, możemy dorzucić do środka posiekane marynowane jalapeno.
Teraz do sosu wystarczy już dodać makaron i dokładnie połączyć go z tą rzeką rozpusty.
Możemy już śmiało rozkroić bułki (nie do końca, żeby miały jak trzymać zawartość), a my przygotowujemy kiełbasę. Na patelni rozpuszczamy ok. 2 łyżeczki masła i dodajemy ząbek czosnku pokrojony w plasterki. Następnie dorzucamy kiełbasę i smażymy ją na średnim ogniu, ok. 2-3 minuty z każdej strony, aż mięso będzie zarumienione i ciepłe w środku.
Na bułkach rozsmarowujemy majonez i kładziemy po liściu sałaty rzymskiej. Następnie dodajemy kiełbasę, na której układamy mac and cheese, a ten z kolei posypujemy płonącymi cheetosami. Po bokach umieszczamy plastry ogórka konserwowego, a hot dogi zwieńczamy zielonym sosem sriracha.
Na dobrze zrobionego hot doga patrzy się lepiej niż na najpiękniejsze burgery – przynajmniej my tak mamy. To zaszczyt upaćkać się taką porcją kalorii w wydaniu ekstremalnym.
Tegoroczna edycja Blog Forum Gdańsk była poświęcona przekraczaniu granic. Meldujemy wykonanie zadania.