Co tu się… Hm, jak by to powiedzieć – dawno nie mieliśmy czasu zrobić w kuchni czegoś równie dekadenckiego, co Philly cheese steak wsadzony w quesadillę z chlebków naan. Dziki instynkt wziął więc nad nami górę, a Wytrawny Imperator odsłonił potęgę tłustej strony mocy – tak to się właśnie kończy, kiedy zbyt długo trzyma się pragnienia w środku.
Generalnie ostatnio nieco rzadziej wrzucamy nowe przepisy, ale jesteśmy w dość ciekawym momencie w swojej pracy zawodowej i chcemy z tego wycisnąć jak najwięcej, żeby potem przerzucić siły i środki na jeszcze większy rozwój Stonerchefa. Do tego przygotowujemy się jeszcze do wyjazdu na Blog Conference Poznań, a w tak zwanym międzyczasie wypadałoby jeszcze te plany rozwojowe jakoś uporządkować, bo nie możemy tego robić na jedną wielką pałę.
Dlatego tym przepisem chcielibyśmy Wam wynagrodzić ostatni spadek frekwencji, bo to jest danie na miarę chałki z kurczakiem i mac & cheese w tempurze albo Miażdżycy DeLuxe. Naładowane po brzegi delikatnym, cieniutko pokrojonym mięsem z antrykotu, wyłożone kołdrą z duszonej cebuli i wykończone jalapeno grillowanymi na maśle klarowanym z czosnkiem.
A na to wszystko seeeeeeeer. Dużo naszego uwielbionego Irish Red Cheddara – i tu od razu prośba, bo zdarza nam się otrzymywać czasem wiadomości, że mac & cheese nie pyknął albo że sos serowy to nie Wasza bajka; po czym okazuje się, że był sypany polski cheddar…
Uwierzcie nam, to nie jest bez sensu, że w Holandii nie produkuje się oscypków, a polskie przetwornie nie są znane z grana padano. Ser najlepiej brać z tego miejsca, z którego dany gatunek się wywodzi – nawet jeśli jest importowany i trzeba się na niego bardziej wykosztować.
Dobra, ale wróćmy może do sedna naszego przepisu. Normalnie zamknęlibyśmy cały ten majdan w zwykłe tortille, ale coś nam podpowiedziało, że chlebki naan będą do się do tej kompozycji dużo lepiej nadawać. Poza tym, to nasze ulubione pieczywo – zaraz po bułkach do burgerów – więc to się nie mogło nie udać.
Ach, żeby danie nie było aż takie fit, to przed smażeniem smarujemy sobie naany w środku majonezem. My poszliśmy jeszcze dalej i zmieszaliśmy majonez z musztardą miodową oraz sosem adobo z papryczek chipotle.
Do przygotowania philly cheese steak naanonidilli przydadzą się:
- nóż szefa kuchni,
- trzepaczka,
- mikser lub drewniana łopatka,
- szpatułka,
- duża patelnia teflonowa lub wok,
- rondelek,
- mała patelnia.
Ładujemy. Standardowo – do pełna.
Składniki:
Philly cheese steak naanodilla:
ok. 400g wołowiny (antrykot), pokrojonej w bardzo cienkie plastry
2 cebule pokrojone w piórka
3 papryczki jalapeno pokrojone w paski
1 łyżka musztardy miodowej
2 łyżki sosu Worcestershire
sól i pieprz do smaku (zamiast pieprzu można użyć tabasco w trakcie smażenia)
Dodatkowo:
6 chlebków naan z TEGO przepisu (z pominięciem boczku i kolendry)
250g cheddara startego na dużych oczkach tarki
Majonez wymieszany z musztardą miodową i sosem adobo (proporcje: 2 łyżki majonezu / 2 łyżeczki musztardy / 0,5-1 łyżeczki sosu adobo)
Stonerchef głodny! Stonerchef żreć!
Chlebki naan najlepiej będzie sobie przygotować na jakąś godzinę przed smażeniem mięsa.
Jeśli zaś o sam philly cheese steak chodzi, sprawa wygląda w następujący sposób; najpierw mieszamy mięso z musztardą, sosem worcestershire i pieprzem w dużej misce.
Przykrywamy miskę spożywczą i odstawiamy w chłodne miejsce na ok. 30 minut. W tym czasie przygotujemy cebulę i jalapeno.
W garnku rozgrzewamy dwie łyżki oleju na średnim ogniu i dodajemy do niego cebulę.
Smażymy ją ok. 15-20 minut, co jakiś czas mieszając, aż zmieni kolor na złoty i zmięknie. Gdyby garnek zaczął się przypalać, zmniejszamy ogień lub dolewamy odrobinę wody do garnka.
Jalapeno będziemy smażyć na maśle klarowanym. Rozgrzewamy więc tłuszcz na średniej patelni i wrzucamy na niego papryczki. Powinny się one zmażyć ok. 5-7 minut na średnim ogniu, przy czym na ostanie 30 sekund smażenia wrzucamy do nich posiekany czosnek.
Przygotowane warzywa przekładamy do miseczek, a tymczasem rozgrzewamy w dużej patelni (lub w woku) jedną łyżkę oliwy. Dodajemy mięso i smażymy je, aż zupełnie straci różowy kolor. Najlepiej będzie je zdjąć z patelni od razu po zmianie barwy, coby go nie przeciągnąć – w końcu chcemy posiekanego steka, a nie gumę do żucia.
Mięso kładziemy na sitko, aby pozbyć się nadmiaru tłuszczu. Teraz możemy przejść do części głównej spektaklu.
Kladziemy na blacie jeden chlebek naan i smarujemy go naszym sosem majonezowym. Na tym rozkładamy warstwę sera, rzucamy mięso, przykrywamy je cebulą i wykańczamy całość zgrillowanymi jalapeno.
Żartujemy – wykańczamy, oczywiście, drugą warstwą sera. Wypełnienie przykrywamy drugim chlebkiem naan i dociskamy delikatnie quesadillę dłońmi.
Patelnię smarujemy olejem i rozgrzewamy ją dość mocno na średnim ogniu. Kładziemy tam pierwszą quesadillę i smażymy ją ok. 3-4 minuty z jednej strony.
Przewracamy nasze placki na drugą stronę i smażymy je równie długo, co na awersie.
No i co… Możemy kroić!
Od razu przepraszamy tych z Was, którzy w akcie nagłego podniecenia wybili monitory pięściami, ale niestety nie zwrócimy Wam za to pieniędzy. Jest to bowiem idealna okazja, żeby przerzucić się na telefon, pójść do kuchni, zostawić na ekranie przepis i wylogować się do życia.
A potem błogo leżeć na kanapie z myślą, że przecież ekranem i tak byście się nie najedli.