Gdyby ten susz CBD był postacią z uniwersum DC, to nazwalibyśmy go Two-Face, ale że Cannabis Spot już mu nadał nazwę handlową, to nie będziemy ingerować w naming, za to chętnie wyjaśnimy, skąd to porównanie do skądinąd tragicznej postaci — i czy ma to coś wspólnego z jakością tych kwiatów.
Ludzie dorastający w latach 90. powinni pamiętać traumatyzujący zawód, kiedy okazało się, że w pudełku po lodach, które odkryli w zamrażarce, krył się tak naprawdę koperek bądź gołąbki.
A w przypadku suszu CBD AK-47 od Cannabis Spotu jest to tzw. zawód odwrócony, bo najpierw z torebki po suszu zaczyna pachnieć koperkiem, a po przełamaniu topów człowiek wpada w lekki zachwyt, bo nozdrza spotykają się na skrzyżowaniu z całkiem wyraźnymi jagódkami przeplatanymi świeżą jodłą.
To jest właśnie ta podwójna twarz AK-47, o której wspominaliśmy.
Mamy w sprawie tego suszu kilka ochów i achów – no i jedną drobną uwagę. Dlatego może pokruszymy temat i przejdziemy od razu do konkretów.
Susz CBD: Recenzja kwiatów AK-47 od Cannabis Spot (pierwsze wrażenia)
Susz CBD AK-47 jest dostępny w 5-gramowych papierowych torebkach — i tak również do nas dotarł. Branding to książkowy minimalizm, z prostym acz wymownym rysunkiem przedstawiającym proces uprawy konopi. Czerń, na której widnieją szczegóły dotyczące kwiatów dodaje opakowaniu elegancji i dzięki temu nie jest to kolejny produkt, które daje osadą w Biskupinie na kilometr.
A gdy otwieramy torebkę… Zapach, który nas dochodzi jest co najmniej osobliwy. To dość intensywny koper połączony z łąką i subtelnie słodkimi nutami gdzieś z tyłu. Koprowe aromaty zwiastują dość dużą zawartość beta-pinenu, co daje nadzieję na wyraźne działanie prokognitywne.
Wyciągamy więc rękę po pierwszego topa — i od razu trafiamy na najładniejszy egzemplarz z paczki.
To się nazywa szczęście.
Wygląd suszu CBD AK-47
To, co od razu rzuca się w oczy, to precyzyjny trimming. Wygląda to tak, jakby ktoś przed przycinaniem tych kwiatów spalił idealną ilość Durban Poisona i wjechała mu taka wkręta, że stworzył nową profesję — barber topów.
My akurat jesteśmy mocno wrażliwi wizualnie, więc cieszy nas to przywiązanie do detalu w przypadku AK-47, bo np. Giga Chad — choć uwielbiamy jego smak i działanie — potrafi być momentami mocno frywolnie poprzycinany.
Jak lubisz zbite topy, to lepiej nie można trafić. Są gęste, dosyć twarde, ale nie na tyle przesuszone, żeby nie dało się ich swobodnie nagiąć naciskiem palców.
Jak na susz CBD, można powiedzieć, że AK-47 grzeszy żywicą, natomiast nie jest to nasz ulubiony kolor. Nas jarają żywe zielenie, a to jest taka marynowana zielona oliwka.
Jak pachnie AK-47?
Tu się zaczyna konsternacja.
Gdybyśmy mieli polegać jedynie na pierwszym wrażeniu, to obrócilibyśmy się na pięcie i wyszli z domu.
Żadne z nas nie lubi trawiasto pachnących odmian, a jak już to idzie w stronę łąki i kopru, to tętno skacze w górę szybciej niż w pierwszych minutach po głębszej inhalacji z dekoracyjnej lampy wodnej.
Ale dobra, nadstawiamy drugi policzek i wkładamy topy AK-47 do młynka.
Otwieramy — syp, syp na tackę — po czym fundujemy sobie próbę nr 2.
I wtedy dzieje się cud.
Kogut pieje, anieli grają.
Z suszu unosi się wyraźny zapach jodły przeplatany świeżymi jagodami.
Jak smakuje ten susz CBD?
Na potrzeby recenzji susz był waporyzowany w zakresie 170–180 stopni, żeby połączyć optymalną ekstrakcję CBD i zachować jak najwięcej terpenów.
Z początku smaki zdecydowanie czerpią z jodły i są dość odświeżające. Okazuje się, że ten drugoplanowy aromat jagód znika przy spożyciu, ale tak samo nie ma tam kopru, który zapewnił nam ten niezbyt przyjemny pierwszy kontakt z suszem.
W miarę, gdy komora waporyzatora stopniowo brązowieje, smak leśnej żywicy ustępuje miejsca aromatom ziołowo-kwiatowym, które zostają z nami już do końca inhalacji.
Miejscami można się zakaszleć na kilka sekund, ale to tylko taki delikatny dyskomfort. Ogólnie rzecz biorąc, to było chyba najdłuższe posiedzenie przy waporyzatorze z jakimkolwiek suszem CBD do tej pory.
Działanie: Nasza recenzja suszu CBD AK-47
Zdecydowanie można odczuć obecność wspomnianego wcześniej beta-pinenu w profilu terpenowym tych kwiatów.
Wyostrzone skupienie i przyspieszona praca mózgu to dwa efekty wysuwające się na prowadzenie w początkowej fazie działania. Jednocześnie wygłusza się podatność na bodźce rozpraszające i łatwiej zachować taką laserową uwagę.
Zresztą ta recenzja powstała w całości po zakończonej próbie — i warto nadmienić, że to jeden z szybciej stworzonych tekstów pragmatycznych na naszej stronie internetowej.
Najlepsze jest to, że skupienie roznosi się na absolutnie każdą sferę percepcji, łącznie z ciałem. Świadomość ruchów jest aż dziwnie wyraźna; czuć każde stuknięcie klawiatury, tempo ruchów palcem — jak się zaczepisz mocno na danej czynności, to odbierasz ją jakby była wykonywana na wzmacniaczu.
W kwestii efektów cielesnych trudno nam tutaj ferować jakieś śmielsze wnioski, bo nas generalnie nic na co dzień nie boli. Ale faktem jest, że ciało zyskuje nieco większego luzu i takiego podświadomie wgranego odpoczynku, a po spacerze z cięższymi zakupami jakoś mniej się czuje to brzemię załadunku.
Testy robiliśmy również podczas spacerów i w takim scenariuszu AK-47 sprawdza się równie dobrze. To prokognitywne działanie idealnie paruje się z medytacyjnym nastrojem spacerów w naturze, sprzyjając treningowi uważności.
Ostateczny werdykt:
- Wygląd: 8/10
- Zapach i smak: 7/10
- Działanie: 10/10
Pamiętaj o rabatach w sklepie Cannabis Spot, które dla Ciebie przygotowaliśmy w ramach naszej współpracy. Z kodem stonerchef zyskujesz 15% zniżki na wszystkie produkty marki Cannabis Spot, a od 100 zł zaczyna się darmowa dostawa.
Buch z Tobą!