Mało co budzi takie kontrowersje, jak wpływ palenia marihuany na zdrowie płuc. Najnowsze długoletnie badanie w tym temacie ponownie wbija kij w mrowisko.
„Palenie marihuany gorsze dla płuc od papierosów! Naukowcy nie pozostawiają złudzeń” – tak brzmiał tytuł artykułu opublikowanego przez magazyn Focus tej zimy. Według cytowanego tam badania, marihuana miała siać w płucach dużo większe spustoszenie niż tytoń.
M.in. w kwestii ryzyka rozwoju rozedmy płucnej.
Minęły raptem 3 miesiące od tej niefortunnej publikacji, a tu świat obiegła nowa informacja o wpływie palenia marihuany na zdrowie płuc.
I co się okazało?
Według autorów palenie marihuany nie prowadzi do ograniczenia czynności płuc.
O co w tym wszystkim w końcu chodzi? Bo już można na łeb dostać.
Palenie marihuany a zdrowie płuc: co odkryto w nowym badaniu?
Badanie przeprowadzili naukowcy z University of Brisbane w Australii. Opublikowano je w czasopiśmie Respiratory Medicine (1).
Autorzy odkryli, że palenie czystych konopi — bez dodatku tytoniu — nie jest powiązane ze zmniejszonym przepływem powietrza lub zmniejszeniem czynności płuc.
Jak przeprowadzono to badanie?
Badacze pobrali dane od trzech typów użytkowników:
- palaczy papierosów
- palaczy konopi i papierosów
- palaczy czystych konopi
Przebadano 1173 dorosłych w wieku od 21 do 30 lat, a następnie sprawdzono czynność ich płuc podczas badania spirometrycznego.
Testy przeprowadzono na początku rozpoczęcia badania i po ukończeniu 9-cioletniego okresu.
Spirometrię wykorzystuje się powszechnie w diagnozie schorzeń i chorób płuc, takich jak astma, przewlekła obturacyjna choroba płuc, czy rozedma.
Polega na pomiarze ilości wydychanego powietrza podczas jednej sesji i wykonuje się ją urządzeniem o nazwie — trytyrytyryty….. — spirometr.
Co się okazało?
Wyniki przyniosły spodziewany związek pomiędzy paleniem papierosów a zmniejszonym przepływem powietrza w płucach.
Osoby palące papierosy lub te, u których tytoń współwystępował z marihuaną, doświadczyły redukcji przepływu powietrza na przestrzeni 9 lat.
Co ciekawe, dodanie konopi nie zwiększało tego ryzyka ponad to, co indukował tytoń.
A teraz najlepsze:
Autorzy nie odkryli związku pomiędzy paleniem czystych konopi a upośledzeniem funkcji płuc lub zwiększonym ryzykiem rozedmy.
Nawet po 9-letniej ekspozycji na dym konopny, czynność płuc i przepływ powietrza pozostały niezmienione.
Jakie wnioski płyną z badania?
Autorzy wieńczą swoją pracę tymi słowami:
W takim razie dlaczego w poprzednim badaniu powiązano marihuanę z większym ryzykiem chorób płuc?
Na początku artykułu wspominaliśmy o badaniu opublikowanym w czasopiśmie Radiology, w którym autorzy bili na alarm, że palenie marihuany uszkadza płuca bardziej niż palenie tytoniu (2).
Problem polega na tym, że w porównaniu do ponad próby liczącej ponad 1000 osób z późniejszej pracy, to badanie przeprowadzono na…
Siedzisz?
Nie?
To usiądź.
Na 146 osobach.
Z czego 56 stanowiły „osoby palące marihuanę”.
To jeszcze nic, „osoby palące marihuanę” to byli ludzie łączący zioło z tytoniem. Innymi słowy, w badaniu nie uwzględniono użytkowników samych konopi.
W ten sposób autorzy stwierdzili po skanach płuc, że marihuana prowadzi do zgrubienia tkanki płucnej, gromadzenia się śluzu, ginekomastią, rozedmy płuc i ograniczeniem ich czynności.
Które badanie zyskało większą prasę?
Oczywiście, że to z betonową metodologią.
W świat podały je największe internetowe outlety medyczno-naukowo-zdrowotne z mediów głównego nurtu (choć nam ciśnie się słowo na „ś”), czyli WP ABC Zdrowie, Medonet, Poradnik Zdrowie, czy Focus.
Żaden z tych portali za to nie pokusił się o publikację informacji o badaniu przeprowadzonym z właściwą metodologią i na 10 razy większej próbie statystycznej.
Tylko dlatego, że wnioski z badania nie wymiotowały po raz setny wynikami pod założoną tezę, która stoi w zgodzie z chyboczącą się propagandą wymierzoną w konopie.
Dlatego zawsze zwracamy uwagę na to, żeby wszystko kwestionować u podstawy — i w badaniach czytać całość, a nie nagłówki czy streszczenia pisane przez duże outlety mediowe. Metoda naukowa pozwala nam lepiej zrozumieć rzeczy, których nasi przodkowie mogli się tylko domyślać; jednak, jak każda dziedzina, również nauka jest podatna na lobbing i manipulacje.