Możliwość przygotowania spaghetii bolognese w domu można traktować jak dar od niebios, ponieważ – wbrew temu, co powszechnie się twierdzi – nie jest to posiłek szybki.
Przede wszystkim trzeba się dobrze obejść z wołowiną, tj. dusić ją od 45 minut do nawet 3 godzin (w zależności od tego, ile wywaru jest w garnku do odparowania). Sos, natomiast, to przetarte pomidory, bulion warzywny, oregano i to wszystko wymieszane z cebulą, czosnkiem, selerem naciowym i… boczkiem (o tak!). Do wołowiny użyliśmy jeszcze whisky, które aż prosi się o taki zaprawiany mariaż.
Składniki:
Spaghetti bolognese:
800g mielonej wołowiny
2 duże cebule, drobno posiekane
1 duża marchewka, drobno posiekana
(opcjonalnie) 2 łodygi selera naciowego, drobno posiekane
350ml przecieru pomidorowego
600ml bulionu warzywnego
2 łyżeczki soli
4 ząbki czosnku, drobno posiekane
2 łyżeczki grubo mielonego czarnego pieprzu
2 łyżeczki cukru
1 łyżka oregano
60ml whisky
250g makaronu spaghetti
Do smażenia:
ok. 8 łyżek oliwy z oliwek
Do podania:
Starty parmezan do posypania
Przygotowanie:
W dużym garnku rozgrzewamy oliwę i podsmażamy na niej boczek (ok 2-3 minut na średnim ogniu).
Do boczku dodajemy cebulę, marchewkę, selera (opcjonalnie) i wołowinę. Smażymy to wszystko na małym ogniu, cały czas mieszając, aż mięso straci różową barwę.
W tym momencie dolewamy whisky, nieco zwiększamy ogień i gotujemy, aż alkohol wyparuje. Dodajemy przecier pomidorowy, oregano, pieprz i bulion, mieszamy i gotujemy na bardzo małym ogniu pod przykryciem od 45 minut do 3 godzin (w zależności od tego, ile mamy wywaru i po jakim czasie będzie na tyle odparowany, żeby bardziej przypominać gęsty sos niż zupę), ale pamiętamy, żeby doglądać sos i co jakiś czas mieszać.
Przed zdjęciem sosu z ognia doprawiamy go solą i cukrem, po czym mieszamy dokładnie raz jeszcze. Zdejmujemy sos z ognia.
Teraz szybka akcja z makaronem.
W średnim garnku zagotowujemy wodę z 2 szczyptami soli i 1 łyżką oliwy z oliwek. Dodajemy makaron i gotujemy ok. 7 minut, co jakiś czas sprawdzając jego twardość. Kiedy makaron już się ugotuje, odcedzamy go z wody w durszlaku.
Końcowy odcinek to już tak naprawdę wymieszanie odpowiedniej porcji makaronu z sosem bolognese, a następnie przełożenie jego reszty do słoika i przemyślenie, co można z nim wykombinować na pozostałe kilka dni.
Co prawda spaghetti bolognese w tradycyjnym, domowym wydaniu wymaga dużo więcej czasu, ale za to smak, który jeszcze przez dłuższy czas skacze po podniebieniu i kubkach smakowych, powoduje natychmiastową amnestię dla tego drobnego szczegółu.
Buon appetito!