Tradycyjne tagliatelle al ragu bolognese należy do czasochłonnych przepisów — z całym tym wygotowywaniem wina i bulionu — ale jeśli szukacie szybkiego przepisu na coś, co będzie w sobie miało podobną moc smakową przy mniejszym nakładzie pracy, to służymy pomocą w dzisiejszym wpisie.
Ten przepis na tagliatelle al ragu nie wynika z naszego pociągu do kuchni włoskiej — choć przyznajemy, jest to jedna z naszych ulubionych — ani do chęci bycia super-poprawnymi jeśli chodzi o formę podania makaronu z mięsem i sosem pomidorowym.
Po prostu mieliśmy w domu tagliatelle zamiast spaghetti, no i tak nas naszło na szybkie harce. Ale jeśli purystom zastosowanie nazwy tagliatelle al ragu zamiast SPAGJETI BOLONJEZE robi przyjemność, to tym lepiej. Może w końcu uda się zadowolić wszystkich na raz.
Przepis, którym ukocha się każdego, kto lubi sobie pograć w Pacmana
A tak abstrahując już od nazewnictwa i typu makaronu, to po prostu mięso, makaron i sos pomidorowy to jest połączenie z gatunku niezawodnych, więc jeśli na Wasze obiady trafiają czasem kulinarne „konserwy”, to ten przepis będzie dla Was stanowił bezpieczną przystań.
Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy do tego wszystkiego nie przemycili sera. Tak sobie stwierdziliśmy, że parmezan to spoko i w ogóle wszystko fajnie, ale skoro można zapiec coś pod dobrej jakości cheddarem, to z czystej ludzkiej przyzwoitości wypada to zrobić.
Już przechodzimy do szczegółów.
Sprzęt potrzebny do przygotowania tagliatelle al ragu bolognese
- duży garnek
- naczynie żaroodporne lub patelnia żeliwna
- drewniana łyżka lub silikonowa szpatułka
- durszlak
- szczypce
- piekarnik
- tarka
Składniki na tagliatelle al ragu bolognese
- 2 łyżki masła
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- 200 g mielonej wołowiny
- 50 g wędzonego boczku (pokrojonego w drobną kostkę)
- 1 średnia cebula (pokrojona w kostkę)
- 2 ząbki czosnku (przeciśnięte przez praskę)
- 400 ml przecieru pomidorowego
- 1 łyżka masła z marihuaną
- 1 łyżeczka koncentratu pomidorowego
- 1/2 łyżeczki suszonego oregano
- 1/2 łyżeczki suszonej bazylii
- Sól i pieprz do smaku
- 200 g makaronu tagliatelle
- 100 g startego sera cheddar
- 40 g startego parmezanu
Szybki przepis na tagliatelle al ragu bolognese
- Zacznij od rozgrzania zwykłego masła wraz z oliwą w garnku na średnim ogniu.
- Kiedy tłuszcz będzie dobrze rozgrzany, a masło połączy się z oliwą, dodaj do garnka cebulę wraz z boczkiem.
- Smaż całość, aż cebula zmięknie i zeszkli się, a boczek będzie delikatnie usmażony.
- Następnie dodaj mielone mięso wołowe i rozdrobnij je przy użyciu drewnianej łyżki lub szpatułki.
- Kontynuuj smażenie na średnim ogniu, aż mięso straci różowy kolor i będzie usmażone.
- Dodaj czosnek i smaż wszystko jeszcze przez ok. minutę.
- Wlej do garnka przecier pomidorowy, dodaj koncentrat, masło konopne i przyprawy, po czym zamieszaj dokładnie sos z mięsem.
- Gotuj na średnim ogniu przez ok. 20–30 minut. Sos powinien zgęstnieć, stać się bardziej esencjonalny i jeszcze lepiej połączyć się z mięsem.
- Podczas gotowania sosu zajmij się ugotowaniem makaronu. Gotuj go w osolonej wodzie na sporym ogniu przez ok. 7 minut, sprawdzając regularnie jego twardość i smak. Jeśli po tym czasie makaron będzie jeszcze zbyt twardy, dajemy mu spędzić dodatkową minutę w wodzie.
- Odcedź makaron z wody, zachowując ok. 2–3 łyżki.
- Wymieszaj makaron z sosem przy pomocy szczypiec. sos powinien dokładnie oplatać makaron. Gdyby całość była zbyt gęsta, dodaj trochę zachowanej wody z gotowania makaronu.
- Przenieś tagliatelle al ragu bolognese do naczynia żaroodpornego, posyp go z wierzchu cheddarem i zapiekaj w piekarniku z włączonym grillem (średnia moc) przez ok. 3-4 minuty, aż ser się stopi.
- Nałóż zapieczony makaron na talerze i posyp każdą porcję parmezanem.
Wersja dla ambitnych:
przygotuj sobie ok. 250 ml bulionu i 250 ml czerwonego wina wytrawnego. Dodaj je do sosu razem z przecierem pomidorowym i koncentratem. Wymieszaj dobrze zawartość garnka i gotuj na małym ogniu bez przykrycia przez ok. 1,5 –2 godziny. Wtedy sos nabierze jeszcze więcej smaku.
Jak tak sobie patrzymy na to tagliatelle al ragu bolognese (już szybciej chyba wymówić „Grzegorz Brzęczyszczykiewicz”), to dochodzimy do wniosku, że mogłoby spokojnie robić za ilustrowaną definicję wyrażenia „comfort food”. I nie dziwota, bo takim makaronem można pocieszyć nawet najsmutniejszego człowieka na świecie. A przynajmniej dobrze nakarmić, co jest w naszej ocenie tożsame. Albo po prostu mamy jakąś chorą relację z jedzeniem.
Cóż, jaki świat, taka relacja.
Enjoint i smacznego!