Bajgle Pancia Piotrusia

by Stonerchef

Podróże kształcą — nie da się temu zaprzeczyć. Ręce również kształcą — i tu próżno szukać kontrargumentów. A nasze bajgle są niejako dziećmi tych dwóch „kształcicieli”. Mięciutkie i napowietrzone w środku, obłędnie chrupiące na zewnątrz i posypane makiem, sezamem, czy po prostu wysmarowane jajcem — smakują wybornie. Dzisiaj dzielimy się przepisem na ciasto do naszych stonerskich bajgli.

Wszystko zaczęło się przy rodzinnym stole, kiedy to jako wierni psychofani Poznania, zaczęliśmy rozpływać się nad jego gastro sceną, no i po drugiej stronie padło pytanie: a w Bajglach Króla Jana byliście?

Ano nie byliśmy!

Tzn. jeszcze wtedy nie byliśmy, ale po powrocie z tego poznańskiego lokalu, który w owych bajglach się specjalizuje (to „specjalizuje” powinno być napisane bardzo dużymi literami), zostaliśmy błyskawicznie zainspirowani, natchnieni i oświeceni, że przecież bajgiel to twór genialny, a ubrany w różnorakie kombinacje smakowe wcale nie ustępuje miejsca burgerowi, czy kanapkom premium z jeszcze innych kategorii.

Od tej pory wypiekamy bajgle dość regularnie; jesteśmy nawet w stanie stwierdzić, że nasze brioche do burgerów zyskały godną konkurencję i towarzysza w jednym, a nasze życie kuchenne nabrało nowych barw i tekstur.

Najlepsze w bajglach jest to, że ciasto na nie wymaga użycia jedynie kilku podstawowych składników, których nie mieć w domu, to jak nie mieć boga w sercu albo — co gorsza — mieć utwardzony tłuszcz roślinny w maselniczce.

Mąka, woda, sól, cukier drożdże, trochę sody oczyszczonej, wybrane posypki — to tyle, można mnożyć bajgle dopóki wystarczy nam sił w dłoniach albo prądu w gniazdku.

Samo przygotowywanie bajgli jest bardzo wdzięcznym procesem, a my ten proces rozbijamy na części pierwsze i podpowiadamy, co zrobić, żeby to były bajgle jak marzenie.

Do przygotowania bajgli przydadzą nam się:

  • mikser lub drewniana łyżka
  • duża miska
  • szpatułka
  • duży garnek
  • łyżka cedzakowa
  • papier do pieczenia

Przyda się też silny palec wskazujący, ale o tym potem.

Składniki:

Bajgle Pancia Piotrusia

300–350 ml ciepłej wody

1 saszetka suszonych drożdży

1,5 łyżki brązowego cukru

Mąka pszenna chlebowa (typ 650), ok. 500g + więcej do wyrabiania ciasta na blacie.

1,5 łyżeczki soli

1 łyżeczka sody oczyszczonej

Do posypania: mak / sezam / płatki chili / prażona cebulka

1 jajko roztrzepane z 2 łyżkami wody

Pancio chce bajgla

Jak to bywa w przypadku ciast na różnorakie pieczywa, rozpoczynamy od przygotowania zaczynu drożdżowego.

W tym celu rozpuszczamy drożdże z cukrem w ciepłej wodzie (mieszamy do moment rozpuszczenia się stałych składników) i odstawiamy miskę z zaczynem na ok. 10 minut, żeby drożdże zaczęły się pienić.

W osobnej misce mieszamy całą mąkę solą. Następnie zaczynamy dosypywać mąkę do miski z zaczynem do momentu, w którym ciasto będzie jeszcze bardzo luźne i lejące.

Teraz, w zależności od metody wyrabiania ciasta, zmieniamy w mikserze końcówki na haki albo przenosimy ciasto na blat posypany obficie mąką i wyrabiamy masę do uzyskania sprężystej, elastycznej, gładkiej i miękkiej kuli przy użyciu pozostałej mąki.

Kula z ciasta ląduje w natłuszczonej olejem misce, po czym przykrywamy ją folią spożywczą i odstawiamy do wyrośnięcia na ok. 1,5 godziny.

Wyrośnięte ciasto przenosimy na blat podsypany delikatnie mąką, tam je nieco spłaszczamy dłońmi i przykrywamy ścierką, dając masie odpocząć przez 10 minut.

Teraz ciasto dzielimy na 8 równych części, z każdej z nich formujemy kulę, a później w tej kuli tworzymy dziurę przy pomocy oprószonego mąką palca wskazującego.

Jak już przebijemy kulę, to w obrębie tej dziury rozciągamy bajgle palcami tak, aby dziura stanowiła ok. 1/3 średnicy bajgla. Bułeczki układamy obok siebie na blasze wyłożonej natłuszczonym papierem do pieczenia.

Owijamy blachę z bajglami folią spożywczą i odstawiamy je na ok. 20 minut do ponownego wyrośnięcia. Ponieważ świeżo wyrośnięte bajgle są trudne w obsłudze do późniejszej obróbki, najlepiej będzie je wstawić na całą noc do lodówki (pod przykryciem), żeby tam jeszcze bardzo powoli podrosły i zrobiły się twarde od zimna — wtedy będą z łatwością trzymały swój oryginalny kształt.

Gdy zatem wstanie już słońce, bierzemy duży garnek i wypełniamy go mniej więcej dwoma litrami wody, którą doprowadzamy do zagotowania. Możemy już też nagrzać piekarnik do 220 stopni (termoobieg).

W tym momencie do wody wsypujemy sodę oczyszczoną i gotujemy w niej bajgle — po 2 sztuki na raz — przez minutę na każdej stronie. Wtedy nasze bułki nabiorą objętości.

Po wyjęciu z wody bajgle powinny znaleźć się z powrotem na papierze do pieczenia. Z tego miejsca smarujemy je jajkiem roztrzepanym z wodą, a na wierzchu sypiemy wybrane posypki (u nas był to mak i sezam).

Pieczemy to wszystko przez 20 minut, aż bajgle pokryją się złoto-brązową barwą.

Jeśli należycie do osób o krótkiej cierpliwości, to po wstępnym wystudzeniu bajgli (ok. 20 minut), polecamy je przekroić, posmarować świeżym masełkiem, na to dać hojną warstwę mascarpone i wcale nie mniej skromną porcję dżemu z wiśni, a drugą połówkę zaprawić masłem orzechowym (zainspirowaliśmy się „Słodziakiem” z Bajgli Króla Jana).

A jak jesteście cierpliwi, to czekajcie na przepisy na stonerskie bajgle — już niedługo!

podpis pod postem

Zobacz również inne artykuły