W zależności od tego, jak bardzo kochacie pierniki, może ich u Was już nie być po świętach, chociaż są tacy, którzy chomikują całe zapasy tych ciasteczek na przyszły rok – i bardzo, urwał jego nać, dobrze! Bo z takiego zapasu można zrobić krem piernikowy do smarowania, który już na pewno nie dotrwa do najbliższych świąt, ale jak to mówią w życiu publicznym – wspomnienia są Wasze i tego nikt Wam nie zabierze.
Nie chcemy się już rozpisywać o tym, że krem piernikowy jest banalnie prosty w przygotowaniu, bo właściwie każdy krem do smarowania wychodzący z naszej kuchni jest łatwy jak urażenie drugiego człowieka żartem w dzisiejszych czasach.
Przygotowujemy się do stworzenia takiego uniwersalnego poradnika, z którym ze spokojem przygotujecie sobie dowolny krem ciasteczkowy i zawsze będzie wychodził „w punkt”.
Na razie jednak jeszcze raz przypomnimy sobie klasyczną formułkę, ale zanim do tego przejdziemy, spójrzmy na wymagania sprzętowe:
Do przygotowania kremu piernikowego do smarowania przydadzą się:
- malakser,
- rondelek,
- szpatułka,
- trzepaczka,
- średnia miska,
- słoiczek (ok. 300-400ml)
Za ten przepis pokochacie nas jeszcze bardziej.
Składniki:
Krem piernikowy do smarowania:
Pierniczki pozostałe po świętach (u nas Lebkuchen)
55g masła
120ml skondensowanego mleka słodzonego
60ml zagęszczonego mleka (niesłodzonego)
Stary piernik, nowy krem
Zaczynamy od zblendowania pierników w malakserze – powinny mieć konsystencję drobnego miału.
Pierniki odkładamy na bok i roztapiamy masło w rondelku na małym ogniu, po czym wlewamy oba mleka i mieszamy to wszystko do dokładnego połączenia składników.
Zdejmujemy rondelek z ognia, a następnie dodajemy jego zawartość do zmiksowanych pierniczków – stopniowo, powoli, miksując wszystko cały czas w malakserze.
Teraz tak: ponieważ każdy ma różne preferencje odnośnie do słodyczy/natężenia pierników/konsystencji kremu, dodajemy mleka wraz z masłem wyłącznie do momentu, w którym konsystencja nas satysfakcjonuje.
Przy okazji pamiętamy, że krem zgęstnieje w lodówce, więc jeśli marzy nam się pałaszowanie zaraz po jego wyjęciu, to dolewamy więcej mleka, żeby krem był rzadszy.
Jeśli, z kolei, stwierdzimy, że nasza umiejętność odraczania gratyfikacji jest wysoko rozwinięta, możemy sobie pozwolić na gęstszy krem, który później trzeba będzie doprowadzić do temperatury pokojowej.
Nasz krem piernikowy przenosimy do słoiczka i zamykamy go szczelnie.
Nie będziemy pytać dzika, co robi w lesie, dlatego zamiast pytania, użyjemy stwierdzenia – tak, warto.