Jak skręcić jointa tarantulę?

by Stonerchef

Kiedy człowiek nauczy się w końcu, jak skręcić porządnego jointa, często zapala mu się w głowie żarówka, której światło aż krzyczy „a co, jeśli…” — i tu otwiera się przed nami cały świat konstrukcji bibułkowych wypełnionych suszem z kwiatów konopi. Dzisiaj omówimy sobie jedną z ciekawszych pozycji, tj. jointa tarantulę.

Jeśli na widok samej nazwy złapaliście się za głowę myśląc, że tarantula joint to jakieś skomplikowane dzieło sztuki nowoczesnej o liczbie odnóży równej tej, którą widzi się u wyżej wspomnianego pająka, to uspokajamy Was totalnie — tarantula joint to rzecz dużo mniej skomplikowana, choć w swej prostocie wręcz ujmująca.

Jak skręcić jointa tarantulę (wideo):

Zanim jednak przejdziemy do sedna naszego poradnika, upewnijmy się, że podstawy dawno mamy za sobą, a błędy w terminologii u nas nie występują.

Zacznijmy więc od podstawowego pytania, które trapi ludzkość od chwili, kiedy nauczyła się, że konopie można zwijać w papier i przyjmować drogą inhalacji.

Co to jest joint?

Joint jest to forma skręconego suszu z kwiatów konopi zawinięta w bibułkę, zazwyczaj wykonaną z papieru z miazgi konopnej lub drzewnej.

Jeśli chodzi o kombinację „ziółka – filterek – bibułka”, joint stanowi Ziemię Obiecaną ziołowego purysty. W środku jointa znajduje się bowiem sam zmielony susz, bez dodatków w postaci tytoniu czy innych mieszanek ziołowych.

Ziołowa nomenklatura jest bardzo bogata i ten barok leksykalny wcale nie ułatwia użytkownikom konopi poruszania się w nazewnictwie poszczególnych form przyjmowania suszu.

Często słyszy się, że ktoś kręci „dobre blanty” albo „dżoje”, podczas gdy w rzeczywistości przed naszymi oczami ląduje nic innego, jak spliff, w którym niekiedy — o zgrozo — większość udziałów posiada tytoń.

Blanty, jointy, spliffy… ŁOŁ, ŁOŁ, ŁOŁ, STOP!

To tych słów nie używa się zamiennie do opisywania tej samej rzeczy?

Ano nie.

Różnice pomiędzy jointem, blantem, a spliffem

Wbrew pozorom różnice pomiędzy tymi trzema formami przyjmowania konopi są bardzo proste.

Joint — powtórzymy raz jeszcze — to zioło zawinięte w bibułkę z kartonikowym tipem, który pełni rolę filtra.

Blant oznacza susz konopny skręcony w liść tytoniu lub opróżnioną tubę od cygara.

Spliff to z kolei konopie wymieszane w bibułce z tytoniem lub mieszanką ziół do aromaterapii.

Z tym jointem i spliffem to też różnie bywa, bo np. w niektórych regionach Europy stosuje się odwrotne definicje, tzn. joint jest mieszanką zioła i tytoniu, podczas gdy spliff oznacza sam susz zwinięty w bibułkę. Jednak w przeważającej części świata to właśnie joint jest tą najczystszą formą spożywania zioła w papierze, więc my też trzymamy się tego systemu.

Czy joint jest tylko z marihuany?

Absolutnie nie. Jointy, blanty i spliffy można równie dobrze kręcić z suszu CBD pochodzącego z konopi włóknistych, który ma w sobie jedynie śladowe ilości THC (poniżej 0.2% w suchej masie), a zatem nie wywołuje euforycznego działania kojarzonego ze spożywaniem konopi indyjskich. CBD ma działanie odprężające i wyciszające oprócz szerokiego wachlarza pozostałych właściwości prozdrowotnych, natomiast nie da się tym „zjarać”.

Dobra, wiemy już, co to jest joint; wiemy też, żeby nie mylić tego z blantem (ze spliffami można wyciągnąć tzw. „kartę regionu”), pora więc przejść do sedna, czyli:

joint tarantula

Co to jest joint tarantula?

Tarantula jest rodzajem jointa, który swoim wyglądem przypomina właśnie nogę rzeczonego pająka.

Jeśli chodzi o sam proces skręcania, nie różni się on zbytnio od zwykłego gibona.

Różnice pojawiają się, kiedy joint jest teoretycznie gotowy do spożycia.

W skład jointa-tarantuli — oprócz suszu i bibułki — wchodzi ekstrakt w formie oleju oraz kief, czyli pył konopny zawierający trichomy.

No i bęc, znowu dużo nowych słów!

Zacznijmy od ekstraktu.

Jedyny legalny olej z kannabinoidami, który dostaniemy w Polsce, to olej CBD, a więc taki, który zawiera względnie dużo kannabidiolu, a podobnie do suszu CBD, próżno tam szukać znacznych ilości THC. W krajach, gdzie ekstrakty z konopi indyjskich są dopuszczone do użytku — Hiszpania, Kanada, niektóre stany w USA — ludzie używają też ekstraktów właśnie z tego rodzaju konopi, podbijając tym samym stężenie THC.

Zaraz powiemy sobie o powodach, dla których ludzie kręcą jointy-tarantule, ale zanim to zrobimy — słów kilka o kiefie.

„Kief” to inaczej pył ze skumulowanej żywicy konopnej, w skład której wchodzą trichomy. Trichomy to takie kryształkowe gruczoły znajdujące się na powierzchni kwiatów konopi, których rolą jest produkcja i składowanie kannabinoidów oraz terpen (związków aromatycznych odpowiedzialnych również za „charakter” działania każdej odmiany).

W dużym skrócie: kief jest najprostszą formą koncentratu konopnego, w którym stężenie THC może wynosić pomiędzy 35% a 55% w przypadku konopi indyjskich.

Jeśli zdecydujemy się jednak wykorzystać pył z kwiatów konopi włóknistych, a więc taki o wyższej zawartości CBD, wtedy zarówno skład takiego jointa-tarantuli, jak i profil efektów, będą zgoła inne od klasycznego gibona-włochacza.

Rodzaje jointa tarantuli

Joint tarantula może mieć trzy twarze:

  • Joint tarantula z THC: każdy element — susz, ekstrakt, oraz pył — pochodzi z konopi indyjskich. Legalnie jest to w Polsce nieosiągalne, nawet dla pacjentów medycznej marihuany, chociaż ptaszki ćwierkają, że niedługo do aptek mogą trafić ekstrakty z marihuany w formie kropli.
  • Joint tarantula z CBD: odwrotnie do powyższego, wszystko w takim joincie kręci się wokół CBD z konopi włóknistych. Najłatwiejsza, ponieważ legalna dla każdego typu użytkownika, forma stworzenia jointa-pająka.
  • Joint tarantula mix: zakładamy, że przynajmniej jeden składnik jest różnego pochodzenia. Może to być susz, ekstrakt albo pył — albo, jak kto woli, różne kombinacje powyższych. Występują więc jointy tarantule zawierające np. susz z THC, olej CBD i pył z THC / susz CBD, olej z CBD i pył z THC / i tak dalej, w zależności od tego, co wolno w kraju, który zamieszkujecie.

Z pierwszej opcji korzystają zazwyczaj użytkownicy rekreacyjni szukający wrażeń lub pacjenci, którzy czerpią korzyści z wysokiego stężenia THC — jednak w obu przypadkach „tolerancja” to słowo klucz. Nawet jeśli będziecie kiedyś w Barcelonie lub gdzieś w Ameryce Północnej, gdzie koncentraty z konopi indyjskich są już trochę chlebem powszednim, nie powinno się przystępować do spożycia takiego jointa bez wyrobienia odpowiedniej tolerancji, ponieważ łatwo wtedy o przesadę i działania niepożądane w postaci senności, zawrotów głowy, czy wewnętrznego niepokoju spowodowanego dwoistą naturą THC.

Druga opcja to z kolei joint dla tych, którym zależy jedynie na właściwościach CBD i nie chcą w ogóle wprowadzać do organizmu THC w danym momencie.

Trzeci wariant częściej wybierany jest przez osoby, które chciałyby spróbować jointa tarantuli, ale nie chcą, żeby THC ich przytłoczyło, stąd najczęściej wybór oleju CBD jako smarowidła; w zależności od tego, jak bardzo chcemy kontrować odurzające działanie THC, możemy wybrać mniejsze lub większe stężenie oleju w tym celu.

Oczywiście sekcja ta ma charakter czysto edukacyjny i nie ma na celu zachęcania nikogo do robienia czegokolwiek na własną rękę, zwłaszcza, jeśli miałoby to stać w sprzeczności z obowiązującym w Polsce prawem. 

Jak skręcić jointa tarantulę? Krok po kroku

Przede wszystkim, kochani Stonersi, należy zacząć od skręcenia klasycznego gibona.

1. Skręć zwykłego jointa

TUTAJ znajdziecie wideo z poradnikiem, w którym pokazujemy, jak skręcić jointa naszą metodą.

2. Wysmaruj go równomiernie olejem CBD (delikatnie)

Żeby była jasność, z ilością oleju też postępujemy rozsądnie. Zazwyczaj wystarczy wycisnąć kilka kropli na palec i delikatnie przejechać dłońmi po całej powierzchni jointa, żeby równomiernie pokrył się ekstraktem. Przesadzenie z olejem sprawi, że całość będzie wyglądała dość karykaturalnie, a do tego zmarnujecie CBD — a to nie są tanie rzeczy. Do naszego jointa tarantuli wykorzystaliśmy olej CBD Eir Health No. 30, który zawiera 3000 mg CBD w całej buteleczce.

3. Obtocz jointa w kiefie

Jeśli po długim okresie mielenia uzbiera się Wam wystarczająca ilość pyłu, możecie nim obsypać jointa tarantulę, nadając mu ostateczny sznyt w postaci „włochatej powierzchni”. Przy obsypywaniu dbamy o to, żeby kief osadził nam się równomiernie na całym joincie. Tutaj, ponownie, podkreślamy wagę umiarkowanego wysmarowania bibułki olejem, aby łapał dobrze pył, ale nie wsiąkał go w siebie, bo inaczej wyjdzie nam dość kaleczna tarantula.

4. Enjoint!

Brawo, tarantula jest gotowa! Możecie patrzeć i podziwiać, a co tam później się z nią stanie, to już nie nasza w tym głowa. Jak to mówią — każdemu według potrzeb.

Joint tarantula: podsumowanie

Jeśli macie już dobrze opanowaną technikę kręcenia gibonów, a przy tym z precyzją i delikatnością Wam po drodze, to stworzenie jointa tarantuli nie powinno sprawić Wam żadnego problemu. W razie „w” możecie korzystać z naszego wideo, w którym pokazujemy, jak kręcimy tarantulę z naszego suszu medycznego.

Mamy nadzieję, że przy okazji małych warsztatów technicznych przyjęliście też dawkę łatwo przyswajalnej teorii.

I Wam, i sobie życzymy smacznego, bo ktoś pewnie smaży teraz jakiś pyszny obiad.

Enjoint i bong appetit!

Powiązane artykuły:

Zobacz również inne artykuły