Czerpiemy niewątpliwą przyjemność z rozpracowywaniem w domu najpopularniejszych przepisów kuchni azjatyckiej serwowanych w wersji 'na wynos’ – tradycyjnie lub w sposób zamerykanizowany. Dotychczas udało nam się opanować wołowinę po mongolsku, kurczaka generała Tso i spaghetti kung pao, a to dopiero początek naszej drogi bogatej w smaki i kapsaicynę. Dzisiejszy przepis to sposób na kurczaka po koreańsku (w oryginale „Korean Fried Chicken”) z dodatkiem frytek i kimchi.
Ponoć Koreańczycy wybitnie rzadko przyrządzają to danie w domu – a szkoda, bo my moglibyśmy tego kurczaka napychać sobie do policzków niemal codziennie, pod warunkiem, że ktoś kiedyś wynajdzie sposób na uniknięcie efektu podwójnego pożaru. To, co nas uderza w kurczaku po koreańsku, to jego niezwykła prostota i fakt, że mięso smażone na głębokim oleju potrzebuje jedynie wyrazistego sosu składającego się z pasty z chili, czosnku i kilku drobnych dodatków.
Z jednej strony mamy więc chrupiącego kurczaka w panierce, która przypomina taką trochę 'popcornową’ tempurę, a z drugiej pokrojony w kostkę filet umorusany zostaje klejącym się do niego sosem i przechodzi jego ładunkiem smakowym do cna. Natomiast prażony sezam posypany na sam wierzch podbija jeszcze walory mięska, próbując zneutralizować potężną ostrość.
W kwestii dodatków, również nie grzeszyliśmy ekstrawagancją, no bo przecież co może się lepiej parować z koreańskim daniem niż koreańska kiszonka? Mimo tego, że nasze kimchi też jest względnie ostre, to po pierwsze balansuje piekło serwowane przez kurczaka, po drugie tak czaruje swoją chrupiącą teksturą, że człowiek ma ochotę na jeszcze i jeszcze, i jeszcze, i jeszcze, i… potem trochę frytek.
Może powinniśmy się tu skłonić w kierunku ryżu, tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że tego dnia nasze bunie domagały się węglowodanów w formie frytek, a przeklęci niech będą ci, którzy nie słuchają swoich żołądków. Do tego mieliśmy niewątpliwą przyjemność przetestować nasz nowy termometr cukierniczy, który – jak się okazało – daje niesamowite efekty i możliwość oddania smaku prawdziwych belgijskich frytek 1 do 1.
Do przygotowania kurczaka po koreańsku (Korean Fried Chicken) przydadzą się:
- duży nóż,
- dwie duże miski,
- dwa spore garnki,
- głęboka patelnia lub wok
- szczypce,
- ręczniki papierowe,
- termometr kuchenny (do głębokiego smażenia),
- szpatułka.
Od razu ostrzegamy – olej będzie się srogo lał.
Składniki:
Korean Fried Chicken:
700g filetu z piersi kurczaka, pokrojonego w ok. 2-cm kostkę
1 duże jajko, roztrzepane
60g mąki ziemniaczanej
60g mąki pszennej uniwersalnej (typ 480)
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki pieprzu
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
Olej rzepakowy do smażenia
Sos:
2 łyżeczki oleju rzepakowego
3 ząbki czosnku, posiekane
6 łyżek ketchupu
6 łyżek cukru
2-3 łyżki pasty gochujang lub tyle samo przecieru z chili
2 łyżeczki octu z białego wina lub octu jabłkowego
Do podania:
Sezam do posypania
Jedno głębokie smażenie to za mało
Dlatego dla osiągnięcia ostatecznej chrupkości panierki i soczystości mięsa, kurczaka będziemy ładować na głęboki olej dwa razy.
Zacznijmy zatem od wymieszania kurczaka z mąką ziemniaczaną, mąką zwykłą, solą, pieprzem, proszkiem do pieczenia i jajkiem. Na początku możemy mieszać to wszystko drewnianą łyżką, jednak z upływem czasu warto przejść do ręcznego obtaczania mięsa, dopóki nie będzie w całości pokryte panierką.
W jednym z garnków rozgrzewamy olej rzepakowy – tak na ok. 5cm głębokości. Temperatura oleju powinna wynosić 175 stopni. Wtedy wrzucamy mięso do garnka i smażymy je po raz pierwszy przez ok. 10 minut, co jakiś czas mieszając w naczyniu.
Gdy kurczak się smaży, my odpalamy drugi ogień w kuchni i kładziemy na nim wok, przy czym pamiętamy, żeby ogień był nastawiony na średni. W woku rozgrzewamy 2 łyżeczki oleju rzepakowego i dodajemy czosnek, który podsmażamy ok. 30 sekund, aż zacznie oddawać swój aromat.
Teraz dodajemy pastę gochujang lub przecier z chili, ketchup, cukier i ocet, mieszając całość dokładnie i zmniejszamy ogień do minimum. Trzymamy tak nasz sos na patelni przez ok. 5 minut, cały czas mieszając, aż masa w woku zrobi się błyszcząca i odrobinę zgęstnieje.
Wracamy do naszego kurczaka, którego wyjmujemy po pierwszym smażeniu i przenosimy na chwilę na ręcznik papierowy. Później wrzucamy mięso z powrotem do oleju i kontynuujemy smażenie przez następne 10 minut, aż panierka na kurczaku nabierze złotego koloru.
Podczas drugiego smażenia kawałków kurczaka, możemy rozgrzać olej w kolejnym dużym garnku i usmażyć w nim frytki zgodnie z TYM poradnikiem.
Usmażone kawałki mięsa wrzucamy do woka, w którym znajduje się sos i dokładnie mieszamy obie rzeczy, aby kurczak wręcz otulił się ostrym sosem.
To jest danie, które powinno się jeść najlepiej z jednej patelni albo ze wspólnego pudełka, coby móc się cieszyć zjawiskowo ostrym i jednocześnie chrupiącym i soczystym kurczakiem, zagryzanym smażonymi słupkami z ziemniaków i porządną porcją kimchi.
Korean Fried Chicken prezentuje ten poziom pikanterii, przy której, choć łzy napływają do oczu, to jednocześnie czuć głębiej tę fascynującą słodycz wpuszczoną do sosu oplatającego kurczaka – słodycz, która nieco przełamuje ostrość i sprawia, że przez chwilę na własnym przykładzie przekonujemy się, jak działa perpetuum mobile.
Mamy zatem kolejny kraj, którego kuchnię będziemy z zamiłowaniem penetrować. Życie jest piękne.