W tym roku odkryliśmy, że crème brûlée to taka pizza wśród deserów. Być może widząc porzeczkowy crème brûlée z białą czekoladą, niejeden Francuz załamałby ręce, ale Francuzi znani są z tego, że się załamują i ciągle poddają, więc kto by się tam przejmował.
Fakty mówią same za siebie. W crème brûlée pewne rzeczy nie ulegają zmianie – są żółtka, śmietana i wanilia. Dokładnie tak, jak w pizzy jest ciasto, sos i ser. Resztę stanowi wyobraźnia i nawet my – w pewnych sprawach nieustępliwy i ortodoksyjni – wzruszamy ramionami na widok takiej pizzy na spodzie z kalafiora, no bo to trochę taka Conchita Wurst wśród włoskich placków. Nie do końca wiadomo, po co to komu, ale ktoś tak sobie wymyślił, krzywdy nikomu tym nie robi, ktoś to widocznie je, więc niech istnieje.
Ale wiecie, nie skorzystać na tym, że czarne porzeczki są w sezonie i nie przełamać delikatnego, rajskiego smaku wanilii i śmietany kwaśnym, jak żarty w kabaretach dżemem? To byłby grzech z kategorii tych, które nie podlegają przebaczeniu. Akurat dżemu z czarnych porzeczek od mamy Ani stoi u nas trochę w spiżarni, więc jednogłośnie zadecydowaliśmy o powołaniu do życia porzeczkowego crème brûlée z białą czekoladą.
Nasz francuski przysmak ma zatem dwie warstwy – jedna zawiera dodatek kwaśnego dżemu, a do drugiej wlaliśmy roztopioną białą czekoladę. Tej pierwszej mamy w deserze 2/3 z całego miejsca, natomiast druga plasuje się w mniejszości, bo – szanujmy się – lato nie rozpieszcza, a kwaśne rzeczy w wysokich temperaturach popijane srogą ilością zimnej wody to zbawienie na takie pogodowe żarty z człowieka. Na koniec standardowo i tak przypalamy cukier, więc finalnie mamy trzy światy zamiast dwóch, które w odróżnieniu od ludzi, potrafią żyć ze sobą w pokoju, a nawet podbijać nawzajem swoją wartość.
Do przygotowania porzeczkowego crème brûlée z białą czekoladą przydadzą się:
- 4-6 ramekinów,
- palnik gazowy,
- duże naczynie żaroodporne,
- rondelek,
- kilka misek,
- trzepaczka lub mikser
- szpatułka
Pora wnieść trochę polskiego lasu do tej francuskiej elegancji.
Składniki:
Porzeczkowy crème brûlée z białą czekoladą:
725g śmietany 36% (kremówki)
6 żółtek
80g cukru pudru
1 laska wanilii
Brązowy cukier do posypania z wierzchu
100g białej czekolady
ok. 200g dżemu z czarnej porzeczki
Do pałacu przez las
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni i ustawiamy termoobieg.
Przekrawamy laskę wanilii wzdłuż na pół i wyciągamy z niej ziarenka, które przenosimy do jakiejś małej miseczki. Pustą laskę z kolei podgrzewamy w rondelku razem ze śmietaną na małym ogniu, aż śmietana będzie gorąca, ale nie zagotuje się.
Kiedy śmietana się podgrzewa, my możemy zająć się roztrzepaniem żółtek z cukrem pudrem i wanilią. Jeśli chcemy to robić mikserem, pracujemy na niskich obrotach urządzenia, aż składniki się połączą.
Do żółtek dolewamy gorącą śmietanę i dokładnie mieszamy całość. Powstałą masę dzielimy w proporcjach: 2/3 do 1/3. Tam, gdzie mamy 2/3 masy dodajemy dżem porzeczkowy i mieszamy wszystko dokładnie, natomiast tam, gdzie jest 1/3 wlewamy roztopioną wcześniej w kąpieli wodnej białą czekoladę.
Obie masy podgrzewamy – najpierw jedną, potem drugą – ok. 10 minut w kąpieli wodnej, non stop mieszając.
Najpierw wypełniamy ramekiny porzeczkową masą.
Na wierzchu zaś lejemy masę z białą czekoladą.
Wszystkie ramekiny wkładamy do naczynia żaroodpornego wypełnionego do połowy wodą. Crème brûlée powinien piec się przez 20 minut. Po tym czasie studzimy go do temperatury pokojowej, a następnie wkładamy do lodówki na minimum 5 godzin.
Wszystkie porzeczkowe crème brûlée z białą czekoladą posypujemy cukrem i przypalamy je przy użyciu palnika gazowego lub w piekarniku z grillem włączonym na dość dużą moc – wtedy czekamy, aż cukier mocno zbrązowieje i utworzy na wierzchu ramekinów twardą skorupkę.
Porzeczkowy crème brûlée jest, jak niepozorny łysy koleś o wzroście 1,50m, który jakimś cudem jest w stanie sam poskładać trzech Sebastianów bez zająknięcia się. Ten deser też wygląda tak, że pierwsza reakcja na jego widok to „pfff, szkoda, że nie mieliście więcej ramekinów, bo trochę bieda”, natomiast przy piątej łyżeczce można się serio zastanowić nad swoją zuchwałą postawą i w ramach zadośćuczynienia wykończyć chociaż jeden ramekin z kremem.