Pssst… Ej… Macie może ochotę na działkę solonego karmelu z batonami? To dobrze, bo lody Lion są nie tylko obsceniczne, ale sprawiają, że ten wewnętrzny lew z reklamy batona blednie przy nich prawie do zera.
Bazę na nasze lody Lion stanowi solony karmel i to jego będziemy czuć podczas nurkowania twarzą w kuwecie lodów. Poczujecie smak dzieciństwa, karmelowy dotyk werthers original i tych bardziej ciągnących się karmelków, które zmrożone w śmietanowej kąpieli z mlekiem skondensowanym nabierają takich rozmiarów sodomy cukierniczej, że nie ma dla nas już nadziei.
Do tej pełnej i mięsistej śmietanowej masy sypiemy posiekane Liony. W zależności od tego, jak wiele chrupiących elementów chcecie zawrzeć w tej lodowej wycieczce, zużyjcie od 3 do 4 batoników – jak to mówią, trzeba sypać z gestem.
Gdyby czekolada się zmaterializowała w żywy organizm, nie miałaby dobrej opinii w towarzystwie, bo ona romansuje na tylu frontach, że czasem łatwiej połapać się w konotacjach rodzinnych członków rodziny Forresterów z „Mody na Sukces”. Brooke to przy czekoladzie uosobienie cnót wszelakich. Ale najgorętsza więź trzyma ten nieodłączny składnik każdego udanego deseru z karmelem. To tak, jakby oglądać „Pamiętnik”, w którym główni bohaterowie jednak żyją długo i szczęśliwie, bo spotkali po drodze Morfeusza i odkryli sekret długowieczności.
A teraz do rzeczy – sos z czekolady mlecznej, czyli dodatek, bez którego te lody Lion nie byłyby takie same. Z półproduktami powstałymi w wyniku roztapiania czekolady jest taka zasada: jeśli po spróbowaniu masz ochotę wziąć w tym kąpiel i chętnie po tym posprzątać, to znaczy, że lepiej być nie może. I tak właśnie rzecz ma się z naszym sosem. On tu po prostu musi być, bo on do tych lodów wręcz należy.
Do przygotowania lodów Lion na bazie solonego karmelu z sosem mlecznej czekolady przydadzą się:
- kilka dużych misek,
- pojemnik ze szczelnym zamknięciem (ok. 1 litr pojemności),
- mikser,
- szpatułka,
- duży nóż,
- duża patelnia lub garnek,
- rondelek.
Idziemy na polowanie na czekoladowe lwy!
Składniki:
Lody Lion:
400g śmietanki 36% (kremówki)
150g słodzonego mleka skondensowanego
Solony karmel z TEGO przepisu
3-4 batoniki Lion
2 łyżki cukru pudru
Sos czekoladowy (przepis poniżej)
Sos czekoladowy:
1 tabliczka czekolady mlecznej
2 łyżki masła
80ml niesłodzonego mleka skondensowanego
Szczypta soli
Płyń, piękna, płyń
Przygotowanie sosu z mlecznej czekolady jest bardzo łatwe i zajmie wam w porywach do 5 minut. Bierzemy rondelek i stawiamy go na małym ogniu, po czym dodajemy do środka czekoladę, mleko skondensowane i sól. Mieszamy zawartość rondelka cały czas, aż wszystko nam się ładnie roztopi. Dopiero na samym końcu zdejmujemy rondelek z ognia i wprowadzamy do niego masło, mieszając do momentu, w którym tłuszcz połączy się do końca z czekoladą, a my uzyskamy seksowny sos.
Teraz przejdziemy do masy lodowej.
Mroźne lwy
W dużej misce ubijamy śmietanę na sztywno z cukrem pudrem. W osobnej misce z kolei łączymy dokładnie solony karmel z mlekiem skondensowanym – możemy to zrobić szpatułką lub przy pomocy miksera.
Łączymy dokładnie zawartość obu misek, po czym wpowadzamy do nich posiekane Liony i mieszamy raz jeszcze.
Wyciągamy pojemnik na lody i układamy w nim część masy, po czym polewamy ją porcją sosu czekoladowego. Do środka masy wkładamy nóż lub drewniany patyczek i przeciągamy nim po powierzchni lodów Powtarzamy całą czynność, aż skończy nam się masa lodowa. Na wierzchu lodów sypiemy jeszcze posiekane Liony.
Zamykamy naczynie i wkładamy nasze lody Lion do zamrażarki na całą noc. A tak prezentują się po wyjęciu.
To są wyjątkowo obsceniczne zdjęcia:
Nie jest to lekki kaliber lodów, ale skoro życie mamy lekkie, to niech chociaż jedzenie czasem będzie ciężkie. Poza tym, co to za ciężar, raptem 1 litr? Tyle, co nic.