Ostatnio jesteśmy nakręceni na jedzenie kuchni chińsko-amerykańskiej, zwłaszcza tak bardzo tam popularnych potraw „na wynos”. Co i rusz szukamy nowych inspiracji i próbujemy innych rodzajów mięsa w różnej obróbce termicznej. Po wołowinie przyszedł zatem czas na kurczaka, a skoro ta pierwsza była jedynie obsmażana, to w przypadku drobiu postawiliśmy na nasze ukochane smażenie w głębokim tłuszczu. Na pomoc przyszła nam jeszcze słodko-kwaśna glazura z domieszką sosu hoisin i skończyliśmy z Kurczakiem Generała Stonera.
Na początek kilka słów wyjaśnienia, bo historia tego dania jest dosyć skomplikowana. Jego nazwa pochodzi od generała Tso Tsung-t’ang, pochodzącego z prowincji Hunan. Tu pojawia się już pierwszy zgrzyt, ponieważ pan generał dowódca nigdy nie spożywał tej potrawy w dzisiejszej formie, a jego przodkowie na pytanie o „kurczaka generała Tso”, odpowiatają „Tso? Chyba ty”. W związku z powyższym, o co tu, kurde, chodzi?
Przyjmuje się, że nazwa posiłku ma swoje korzenie w prostym daniu z kurczaka z prowincji Hunan, a jej określenie „Zuongtang” nie odnosi się do imienia i nazwiska generała, a do sali konferencyjnej, w której obradowali jego przodkowie – tam właśnie miał być podawany słynny drób.
Skoro więc kurczak generała Tso wcale nie przynależy do niego, a dodatkowo pomysłodawca tego dania w dzisiejszej wersji pożegnał się niedawno z tym światem (w wieku 98 lat), to nazwanie go kurczakiem generała Stonera nie będzie tutaj żadnym faux pas, zwłaszcza, że zmodyfikowaliśmy jego skład.
Otóż jedno z ulubionych dań na wynos w chińsko-amerykańskiej kuchni jest oryginalnie panierowane w jajku, mące, sosie sojowym i 80% (!!!) wódce i proszku do pieczenia. Jakoś tak strasznie ciężko i sztucznie to dla nas brzmi, dlatego – stawiając wszystko na jedną kartę – wywaliliśmy te składniki z naszej listy i zastąpiliśmy je jednoskładnikową panierką z mąki kukurydzianej.
Do przygotowania kurczaka Generała Stonera przydadzą się:
- 2 duże miski,
- nóż szefa kuchni,
- średni garnek,
- wok,
- szpatułka,
- ręczniki papierowe.
Efekt? Gały na wierzchu i dwie miski kurczaka zjedzone w jakieś… 10 minut. Przy dobrej organizacji czasu jest to odrobina więcej, niż potrzebujemy na jego przygotowanie.
Składniki (2 porcje):
Kurczak generała Stonera:
500g udek kurczaka, bez skóry i kości, pokrojonych w 2-cm kawałki
3 łyżki mąki kukurydzianej
2 ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę
1 łyżka startego korzenia imbiru
1/4 łyżeczki płatków chilli
Glazura z sosem hoisin:
3 łyżki jasnego sosu sojowego
3 łyżki octu ryżowego
60ml wody
3 łyżki cukru
2 łyżeczki sosu hoisin
1 łyżka mąki kukurydzianej
Do podania:
100g białego ryżu
Wezwać generała!
Zrobimy to tak, żeby przygotować wszystkie elementy wyżerki jednocześnie. Najpierw zagotowujemy wodę w garnku, do której wkładamy torebkę ryżu i gotujemy go na wolnym ogniu (woda ma tylko bulgotać) ok. 12 minut. W tym czasie zajmiemy się przygotowaniem kurczaka.
Mieszamy w misce udka z mąką kukurydzianą tak, żeby dokładnie się nią pokryły.
W osobnym naczyniu mieszamy ze sobą wszystkie składniki glazury – dobrze będzie to zrobić przy użyciu trzepaczki.
Następnie rozgrzewamy w woku ok. 1,5-2 litry oleju – powinien mieć temperaturę 190 stopni. Żeby sprawdzić, czy olej jest odpowiednio gorący, wrzucamy do niego szczyptę mąki kukurydzianej i jeśli dookoła niej zaczną się tworzyć drobne bąbelki, a mąka będzie się unosić na powierzchni tłuszczu, to znaczy, że jest gotowa. Możemy więc wrzucić zapanierowanego kurczaka do woka.
Smażymy kawałki udek ok. 4 minut na dużym ogniu do momentu, w którym będą usmażone i chrupiące. Po tym czasie zlewamy cały olej z woka oprócz 1 łyżki, a kurczaka wyjmujemy łyżką cedzakową i przenosimy go na ręczniki papierowe w celu odsączenia z nadmiaru tłuszczu.
W woku lądują płatki chilli, czosnek oraz imbir. Przesmażamy je tam ok. 30 sekund na średnim ogniu, aż w powietrzu zacznie unosić się wyraźny zapach czosnku.
Dodajemy kurczaka, mieszamy go z przyprawami, po czym wlewamy sos i kontynuujemy chwilę smażenie na średnim ogniu, aż sos zgęstnieje i pokryje mięso, tworząc na nim glazurę. Możemy wyjąć ryż z wody, przełożyć go do miseczek i wykończyć porcją kurczaka generała Stonera posypanego ziarnami sezamu.
Za to właśnie kochamy chińszczyznę – w ciągu kilku minut można zafundować sobie ucztę życia i skończyć jedzenie z delikatnym niedosytem. Kurczak jest soczysty, delikatnie chrupiący, a słodko-ostra glazura sprószona sezamem powoduje, że zaczynamy z rozkoszy prawie mruczeć jak kot (nasze koty mruczą jak dobrze rozgrzany silnik od traktora). Całość przełamuje nieosolony ryż, a danie wchodzi do brzuszków łatwiej niż nóż w masło.
I tak ma być – szybko, prosto, obłędnie smacznie i z przytupem.
- 500 g udek kurczaka bez skóry i kości, pokrojonych w 2-cm kawałki
- 3 łyżki mąki kukurydzianej
- 2 ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę
- 1 łyżka startego korzenia imbiru
- 1/4 łyżeczki płatków chilli
- 3 łyżki jasnego sosu sojowego
- 3 łyżki octu ryżowego
- 60 ml wody
- 3 łyżki cukru
- 2 łyżeczki sosu hoisin
- 1 łyżka mąki kukurydzianej
- 100 g ryżu parboiled jedna torebka
-
Zagotuj w garnku wodę na ryż.
-
Włóż torebkę ryżu i gotuj ok. 12 minut, na czas przygotowania kurczaka.
-
Wymieszaj w misce udka z mąką kukurydzianą, tak aby mięso się nią dokładnie pokryło.
-
W osobnym naczyniu wymieszaj dokładnie wszystkie składniki glazury.
-
Rozgrzej porządnie 1,5-2 litry oleju w woku.
-
Dodaj udka i smaż je na dużym ogniu ok. 4 minuty.
-
Wyjmij kurczaka z woka i przenieś na ręcznik papierowy, żeby odsączyć go z nadmiaru tłuszczu.
-
Zlej prawie cały olej oprócz 1 łyżki.
-
Dodaj do woka chilli, imbir oraz czosnek.
-
Podsmażaj ok. 30 sekund na średnim ogniu.
-
Dodaj udka i wymieszaj je z przyprawami.
-
Wlej glazurę i podsmażaj chwilę całość, mieszając do momentu, w którym glazura zgęstnieje i pokryje kurczaka.
-
Zdejmij garnek z ryżem z ognia.
-
Wyłóż ryż do miseczek.
-
Nałóż na wierzch kurczaka.
-
Posyp ziarnami sezamu.