Dawno nie serwowaliśmy Wam podwójnego pożaru – tak to jest, że nie można cały czas się odurzać kapsaicyną, a poza tym, czasami tak zwyczajnie ma się ochotę na coś łagodniejszego. Nie dziś, Stonerki nasze kochane, nie dziś! W czasach, gdy większość świata nienawidzi poniedziałków, my kochamy je z całego serca, bo przed nami cały tydzień opychania się kosmicznymi posiłkami, do których możemy zaliczyć między innymi ulubione przegryzki męskiej połowy Stonerchefa, czyli faszerowane, głęboko smażone jalapeno.

Długo nosiliśmy się z tym zamiarem, bo jalapeno są najcudowniejszym dodatkiem do ostrych dań, głównie ze względu na to, że na skali Scoville’a lądują dość nisko, więc nie zostawiają za sobą ciężko rannych amatorów ostrych papryczek, ale za to idealnie podkręcają ostrościomierz potrawy.

Farsz i panierka nie mogły być z kolei inwazyjne, bo pokłady wody wypijanej przy tych przegryzkach mogłyby skutecznie zniwelować przyjemność ich spożywania, dlatego postawiliśmy na serek Philadelphia wymieszany z wysmażonym na chrupiąco boczkiem, startym cheddarem oraz dowolnym, twardym, długo dojrzewającym serem. Jalapeno zapanierowaliśmy z kolei w słonych krakersach, co pozwoliło nam darować sobie posypywanie papryczek solą po ich wysmażeniu – oczywiście po krakersach (włożonych do zasuwanego woreczka na żywność) przejechaliśmy uprzednio sumiennie wałkiem.

Do przygotowania głęboko smażonych jalapeno faszerowanych serkiem Philadelphia przydadzą się:

• frytownica / duży garnek / wok,
• termometr kuchenny,
• nóż szefa kuchni,
• szpatułka,
• ręczniki papierowe,
• duża miska,
• kilka średnich misek.

Pozwólcie, że resztę technicznych sekretów zdradzimy Wam w samym przepisie.

Składniki:

Głęboko smażone, faszerowane jalapeno:

16 świeżych papryczek jalapeno

5 plasterków boczku

125g serka Philadelphia (1 opakowanie)

30g sera cheddar, startego na grubych oczkach tarki

30g twardego, dojrzewającego sera (gruyere, parmezan, grana paddano, old amsterdam)

150g solonych krakersów

70g mąki pszennej

200ml maślanki naturalnej

1 litr oleju rzepakowego do smażenia

Trochę techniki i… wcale się nie gubimy!

Zaczynamy od przygotowania naszych jalapeno do wypełnienia farszem. W tym celu najpierw zakładamy jednorazowe rękawiczki, coby nie poparzyć sobie skóry, przekrawamy papryczki wzdłuż i wydrążamy z nich środki razem z nasionami.

Następnie zagotowujemy w garnku ok. 1 litr wody i wrzucamy do niej jalapeno. Pozwalamy, żeby woda wróciła do gotowania, mieszamy ją i gotujemy papryczki ok. 1-2 minuty.

Podczas gotowania nasze ostre uboty wytrącą pozostałe nasiona, dlatego po upływie tych dwóch minut od razu wylewamy wodę, a jalapeno lądują w durszlaku. Kolejnym krokiem będzie przeniesienie papryczek (niemalże natychmiast) do miski z zimną wodą i kilkoma kostkami lodu, żeby zahamować proces gotowania.

Brawo – właśnie nauczyliście się sztuki blanszowania warzyw. Dzięki temu jalapeno będą nieco miękkie, ale zachowają swoją chrupiącą teksturę, przez co głębokie smażenie nie będzie inwazyjne dla ich struktury, o czym przekonacie się zresztą przy pierwszym „chapsie”. Możecie przenieść papryczki na ręcznik papierowy i odsączyć je z wody, a tymczasem…

Bekon! Ser! Więcej serów! Wzywamy Kapitana Planetę!

W dużej misce mieszamy ze sobą podsmażony na chrupiąco boczek, serek śmietankowy, cheddar i ser długo dojrzewający. Nabieramy jedną łyżeczkę farszu i wkładamy go do jalapeno od jej szerszej strony i rozprowadzamy ją w stronę tej wąskiej, dociskając farsz do spodu.

Palcami dociskamy brzegi papryki do siebie – nie będzie zamknięta do końca, ale bez obaw, ser się nie wytopi na zewnątrz – zaraz wyjaśnimy, dlaczego.

Sekret ultra solidnej panierki

Na początku maczamy jalapeno w maślance, tak aby cała się w niej zanurzyła. Następnie obtaczamy ją dokładnie w mące. Powtarzamy tę czynność z kolejnymi sztukami.

W tym czasie rozgrzewamy 1 litr oleju w małym garnku. Papryczki ponownie maczamy w maślance i obtaczamy je dokładnie w zmielonych krakersach.

Takie podwójne maczanie sprawi, że krakersy będą się porządnie trzymały jalapeno i nie ma wtedy opcji, żeby panierka odpadła.

Wrzucamy papryczki do porządnie rozgrzanego oleju i smażymy je tam na złoto-brązowy kolor, czyli ok. 2 minuty. Po tym czasie przenosimy je na papierowy ręcznik, odsączamy z nadmiaru tłuszczu i gotowe.

Nie wiemy, co czeka nas jutro. Być może będziemy cierpieć. Możliwe, że ze względu na nasze wytrenowanie, obejdzie się bez podwójnego pożaru. Jedno wiemy na pewno – nawet jeśli jutro oberwiemy, to z czystym sumieniem spojrzymy w lustro i z uśmiechem powiemy – było warto.