Nasze top 7 Coffeeshopów w Amsterdamie i Alkmaar

by Stonerchef

W Amsterdamie byliśmy trzy razy. Podczas pierwszego pobytu zaręczyliśmy się tam. Drugi przelot do Zielonych Płuc Europy miał miejsce w Sylwestra, równo dwa lata po tym, jak się poznaliśmy. Trzeci raz przywiała nas tam sesja narzeczeńska. Za każdym razem przeszukiwaliśmy tamtejsze coffeeshopy w poszukiwaniu nowych odmian kwiatów i wsiąkaniu w klimat holenderskiej kultury konopnej. Dzisiaj chcemy się podzielić swoją listą 7 najlepszych coffeeshopów do odwiedzenia w Amsterdamie i okolicach.

Są to według nas absolutnie najlepsze coffeeshopy w tym rejonie pod względem klimatu, obsługi, kolekcji szczepów i jakości produktu.

Albo może inaczej; trudno, według nas, natknąć się na mierny coffeeshop w Amsterdamie. Owszem, jest dużo typowo „turystycznych” miejscówek, ale w każdej, którą odwiedziliśmy — nawet jeśli nie było fajerwerków — można było mówić jedynie dobrze o jakości kwiatów.

Przede wszystkim, jeden gram to jeden gram, a nie trzy czwarte — a na piąteczki to już w ogóle się patrzy, jak na Świętego Mikołaja w wigilijny wieczór.

Topy są mocno żywiczne, po ich budowie łatwo rozróżnić, z jakim gatunkiem mamy do czynienia, a śnieżnobiałe trichomy aż się proszą, żeby otworzyć opakowanie i poczuć przez chwilę słodki zwiastun późniejszej konsumpcji z całą paletą aromatów charakterystycznych dla każdego szczepu.

Są jednak miejsca, do których wracaliśmy wielokrotnie. Niekiedy z sentymentu, jeszcze raz przez wzgląd na konkretną odmianę czy genialne ciastka, a jeden coffeeshop przeniósł nas swoim luksusem i bogactwem produktów wprost do Beverly Hills (nasz faworyt, ale o tym za chwilę).

Fot. PiKwadrat Studio

7 najlepszych coffeeshopów w Amsterdamie i Alkmaar

Alkmaar to miasteczko, które urzekło nas swoim spokojem, dzięki któremu niemalże identyczny styl budownictwa jak w Amsterdamie pozwalał się sobą napawać bez obawy, że zaraz strącimy komuś aparat albo że stratuje nas tłum chińskich turystów — ostatnio Amsterdam jest naprawdę ciężko oblężony w sezonie wiosenno-letnim.

Z tego względu właśnie zdecydowaliśmy się umieścić również tę miejscowość w naszym artykule, bo być może też akurat będziecie ją mieli zaznaczoną na mapie stonerskich wojaży.

A z Amsterdamu do Alkmaar jest względnie blisko, raptem kilka stacji pociągiem (ok. 40 minut do godziny), więc jeśli np. piątek jest w środku Waszego czasu pobytu w Amsterdamie, to proponujemy wybrać się tego dnia do Alkmaar na tamtejszy targ serowy — przy tak zaostrzonym apetycie jest to wydarzenie o wysokim priorytecie wizytowym.

Ale już tak bez zbędnego przedłużania — poznajcie nasz własny, prywatny, osobisty, personalny, indywidualny ranking coffeeshopów w Amsterdamie i Alkmaar. Z każdym kolejnym pobytem w Holandii będziemy aktualizować ten wpis o nowe miejsca.

1. Central CoffeeShop (Obowiązkowy przystanek na pierwszy raz)

Prins Hendrikkade 89
1012 AE Amsterdam

Nie zrozumcie nas źle, to w żadnym wypadku nie jest najlepszy coffeeshop w Amsterdamie; wybór produktów mają co prawda niezły — począwszy od klasyków typu White Widow przez takie cacka jak Strawberry Banana Kush, po hasz i moon rocksy — ale funkcjonalność tego miejsca pozostawia wiele do życzenia.

Jest to bowiem dość ciasna, niezbyt jasna miejscówka i trzeba niekiedy nieźle manewrować pomiędzy kolejką a stolikami tak, żeby ruszać się w miarę sprawnie, a przy okazji nikomu nie wytrącić gibona z ręki.

A kolejki potrafią być spore ze względu na lokalizację.

I to właśnie lokalizacja tego coffeeshopu sprawia, że praktycznie każdy musi go zaliczyć przy swojej pierwszej wizycie w Amsterdamie. Central mieści się zaraz po drugiej stronie mostku prowadzącego ze stacji kolejowej do turystycznego centrum miasta.

Tutaj dzieje się cała magia dla tych, którzy wystawili nogę z pociągu i poczuli w nozdrzach pierwsze oznaki wolności — zazwyczaj debiuty w Amsterdamie jednak skupiają się na samej przyjemności z legalnego korzystania z konopi, a nie poszukiwaniu białych kruków wśród szczepów.

Dla nas Central Coffeeshop ma tym wygodniejsze miejsce w naszym gaju miejsc zasłużonych, że to właśnie tam zaopatrzyliśmy się w dwa pierwsze pre-rollki wypełnione White Widow, a później zaręczyliśmy się przy mini porcie niedaleko słynnego Nemo.

Co ciekawe, sporo osób pisało nam, że White Widow jest trudno dostępna w Ams, więc jeśli też macie problem z jej zlokalizowaniem, to w Centralu zaspokoją Wasze potrzeby.

Zwłaszcza, że tamtejsza White Widow jest wyjątkowo wysokiej jakości, a efekty — entuzjastyczny nastrój, ogrom śmiechu i wibracje sprzyjające inspirującym rozmowom i podziwianiu uroków miasta — sprawiają, że do tej pory za każdym razem bierzemy po dwa i lecimy podziwiać zachód słońca w miejsce naszych zaręczyn.

Fot. PiKwadrat Studio

2. Boerejongens Coffeeshop (nasz absolutnie ulubiony)

Humberweg 2, 1043
AC Amsterdam

Przed wejściem stoi konsjerż we fraku i otwiera Wam drzwi z dżentelmeńskim ukłonem; w środku podłogi całe z marmuru, lustra złote bądź złocone; przy ladzie stoi para emerytów — on ma dylemat „indica czy sativa”, a ona przebiera w produktach z CBD; naprzeciwko państwa starszych stoi dwóch Francuzów i skręcają sobie jointa; po całym miejscu przechadza się pani menadżer i pyta każdego, jak mu mija dzień i czy zioło dobrze smakuje.

To wcale nie jest odległa wizja przyszłości. To już się dzieje w Boerejongens Coffeeshop.

Fot. PiKwadrat Studio

To miejsce jest wyjątkowe pod każdym względem. Po pierwsze, kojarzy się ono bardziej z luksusowym „cannabis dispensary” prosto z Las Vegas, aniżeli z pubowo-kawiarnianym klimatem oferowanym przez coffeeshopy w ścisłym centrum Amsterdamu.

Po drugie, wybór szczepów i różnych produktów konopnych jest równie imponujący, co wystrój tego miejsca. Znajdziecie tu dużo kwiatów (indica/sativa/hybrydy), eleganckie desery z THC (brownie, red velvet cake, fondanty), czy pokaźną selekcję produktów CBD — od kropel przez maści, aż po E-liquidy i koncentraty.

Fot. PiKwadrat Studio

Po trzecie — i najważniejsze — to miejsce skradło nasze serce ze względu na klimat. Abstrahując od wystroju, który powoduje nagły wytrzeszcz oczu przy pierwszej wizycie, atmosfera, jaka tam panuje jest nie do podrobienia.

Do Boerejongens przyjechaliśmy „zapowiedzeni”, ponieważ kilka dni przed przylotem do Amsterdamu kontaktowaliśmy się z nimi w sprawie zrobienia sesji narzeczeńskiej w ich coffeeshopie. Spotkawszy się z dużym entuzjazmem, dogadaliśmy szczegóły i wręcz nie mogliśmy się doczekać wizyty.

Na miejscu przywitała nas manager obiektu, która była tak zajarana pomysłem sesji narzeczeńskiej w coffeeshopie, że nie odstępowała nas na krok; dostaliśmy sporo rekwizytów do zdjęć, kilka próbek nowych szczepów do przetestowania, a sama babeczka żywiołowo brała udział w całym przedsięwzięciu, proponując ciekawe wykorzystanie ich wnętrz, czy choćby wskoczenie za ladę, żeby pozanurzać się w bogatych słoikach pełnych najlepszej jakości kwiatów i zrobić fenomenalne ujęcia, do których Boejerongens nadaje się, jak żadne inne miejsce w Amsterdamie.

Mieliśmy też okazję zamienić kilka słów z panią manager. Boerejongens ma w ogóle ciekawą misję (podobnie jak my), aby odmienić ten nieszczęsny wizerunek typowego stonera, który utarł się w głowie przeciętnego zjadacza chleba na skutek wieloletniej, fałszywej propagandy. To dlatego wnętrza są takie designerskie, asortyment tak zróżnicowany, a w środku nie wolno palić, żeby dookoła miejsca nie kręcili się lokalni dealerzy. Tutaj o konopiach mówi się jak o kawie, bez skrępowania i wręcz z dumą.

Od siebie możemy Wam polecić spróbowanie White Choco Haze, Chocolate Kush i Tangerine G13, a do tego koniecznie sprawdźcie ich red velvet cake albo fondanty z THC (każde ciastko ma bodajże 400mg) — są przepyszne.

*Boerejongens ma też dwie inne lokalizacje: Amsterdam West i Amsterdam Bij. My byliśmy w placówce w Sloterdijk, ponieważ tam jest największa przestrzeń.

Fot. PiKwadrat Studio

3. Amnesia Coffeeshop (największy wybór szczepów)

Bergstraat 11-1,
1015 AV Amsterdam

Do tej legendy Amsterdamu polecamy wybrać się, jak już spróbujecie kilku klasycznych odmian zioła, bo mnogość szczepów, które można kupić w Amnesia Coffeeshop jest wręcz przytłaczająca.

Serio, ten kofik ma chyba największą ofertę kwiatów konopi, z jaką do tej pory mieliśmy styczność. Oprócz ich standardowego zestawu szczepów, możecie tam spotkać odmiany kalifornijskie (Blackberry, Strawberry Zkittlez, Orange Sunset) czy też rzadkie szczepy dla koneserów pokroju Acapulco Gold, Liberty Haze, LSD, Cookies Kush, czy Ayahuasca Purple.

W całej karcie jest kilkunastu zwycięzców słynnego High Times Cannabis Cup, więc jeśli zależy Wam na spróbowaniu prawdziwej śmietanki kwiatów konopi, to Amnesia jest miejscem do tego idealnym.

A wisienką na torcie wśród topów jest Bruce Banner, czyli jeden z najmocniejszych kwiatów na rynku o stężeniu THC przekraczającym niekiedy 30%.

Fot. PiKwadrat Studio

Oprócz tego Amnesia oferuje bogatą kolekcję haszu, więc jak lubujecie się w żywicznych brązowych kostkach, to zakochacie się w tamtejszej sekcji po uszy.

Jeśli ktoś nie za bardzo orientuje się w rozróżnianiu szczepów po ich efektach, to karta w Amnesii jest wzbogacona o krótki opis każdej odmiany, co też jest na duży plus, bo można sobie dopasować topika do swoich preferencji.

Amnesia ma też wspaniałą, przesympatyczną obsługę, która z uśmiechem na ustach rozwija te zdawkowe opisy w menu, a jak ładnie poprosicie, to jeszcze dostaniecie delikatną mieszankę ziół do skręcania gibonków jeśli czyste konopie to dla Was zbyt wiele, a nie chcecie ich plugawić pierwszym lepszym tytoniem.

Fot. PiKwadrat Studio

Klimat w Amnesii przypomniał nam jeden z klubów konopnych w Barcelonie, zwłaszcza pod kątem muzyki — posłuchacie tam przeplatających się utworów ambient house’u z minimal techno. A do tego purpurowo-siwe wnętrze z długimi ławami i wygodnymi kanapami sprawia, że można odnieść wrażenie przebywania w loży konopnej niż w coffeeshopie.

4. Anytime, Alkmaar (Wyjątkowy klimat i wyposażenie)

Laat 16,
1811 EJ Alkmaar

Anytime poznaliśmy 3 lata temu dzięki kumplowi, który mieszka w Holandii i od tego czasu jest to obowiązkowy przystanek za każdym razem, gdy wracamy do Alkmaar.

Z zewnątrz wygląda jak rzemieślniczy butik, a w środku przypomina kawiarnię, która z powodzeniem mogłaby pełnić rolę punktu centralnego w oskarowym filmie Woody’ego Allena, gdyby ów reżyser zdecydował się nakręcić kolejne dzieło 50km na północ od Amsterdamu.

Tam człowiek przychodzi na kawę, herbatę, jointa i ploteczki; ze znajomymi, z narzeczoną, z rodzicami — każdemu według potrzeb. Po spędzeniu tam dłuższej chwili, człowiek doskonale rozumie, skąd nazwa „Anytime”.

Wybór topów jest raczej skromny w porównaniu do tego, co znajdziecie w Boerejongens albo Amnesii, ale za to ich jakość całkowicie to rekompensuje. W Anytime próbowaliśmy prawie wszystkich szczepów poza Thai CBD, jednak największym objawieniem była dla nas nowość w ich asortymencie — L.A. Kush.

Ta hybryda z przewagą genów Indica została oficjalnie naszym ulubionym kwiatem zaraz obok White Widow. Aż trudno opisać całe doświadczenie, ale gdybyśmy mieli się streścić w zwięzłej wypowiedzi, to wyglądałoby to mniej więcej tak:

Wyobraźcie sobie, że jesteście jednocześnie niesamowicie odprężeni, widoki i dźwięki są jakieś takie przyjemniejsze niż zazwyczaj, skupienia mógłby pozazdrościć Wam niejeden saper, a jednocześnie macie wrażenie, że cały czas obserwujecie siebie z perspektywy trzeciej osoby. Na sam koniec wydaje Wam się, że te parę godzin z jednej strony spędziliście właśnie gdzieś obok siebie, a potraficie z dokładnością opisać, jak Wam minął ten czas — co do najmniejszego detalu.

Dodatkowo, obowiązkowym punktem wizyty w Anytime jest stacjonarny waporyzator, w którym możecie inhalować wybrany przez siebie szczepu. U nas za pierwszym razem był grany Northern Lights, dzięki któremu Anita poznała, jak to jest przez chwilę nie rozmyślać absolutnie o niczym — jak to faceci mają w naturze.

5. Zero Zero, Alkmaar

Laat 32,
1811 EJ Alkmaar

Teraz już przejdziemy do takich coffeeshopów, które warto po prostu odwiedzić przy tak zwanej okazji.

Zero Zero jest jednym z mroczniejszych coffeeshopów, w jakich przebywaliśmy. Jest jednak w tej mroczności pewna doza elegancji, a obsługa sprawia, że przyjemnie jest tam rozsiąść się na dłuższą chwilę, choćby po to, żeby w spokoju przygotować sobie zapas gibonków na dalszą podróż.

A’propos gibonków, to w Zero Zero wypada spróbować tamtejszych Indic — przede wszystkim White Rhino, Buddha Cheese, White Lady i Candy Kush. Każda z tych odmian pozwala cieszyć się totalną relaksacją i fizycznym rozluźnieniem, a Buddha Cheese smakuje trochę jak jagodowy sernik, tak że łowcy smaku — będziecie wniebowzięci.

6. Rick’s Cafe & Coffeeshop

Oudezijds Voorburgwal 252,
1012 GK Amsterdam

To miejsce jest dość skromne, zarówno pod względem wystroju, jak i menu, natomiast na zawsze wryło się w naszą pamięć dzięki jednej rzeczy — a na imię jej Mango Sapphire.

Dla tego szczepu warto jest odwiedzić Rick’s Cafe chociażby przelotem, żeby wziąć Mango Sapphire „na wynos”. Ten kwiat autentycznie smakuje jak mango, a do tego wabi nozdrza swoimi miętowo-cytrusowymi akcentami z wyraźnie wyczuwalną słodyczą. Świetnie sprawdza się na dłuższe wieczory, kiedy ciało chce odpocząć, ale umysł nadal jest pełen energii i chciałby dostać dodatkowy zastrzyk kreatywności.

Ach, przy wizycie u Ricka wzięliśmy jeszcze na rano Purple Haze. To chyba jeden z najpiękniejszych szczepów, jakie widzieliśmy w życiu — zresztą spójrzcie tylko na to zdjęcie:

A jeśli planujecie tam zostać na dłużej, to z ciasnego kofika można przejść od razu do sąsiedniej kawiarni, również pod szyldem Ricka. Tam napijecie się ciepłych i zimnych napojów — i zapalicie jointa. W samym coffeeshopie palenie jest bowiem zabronione. Ewentualnie możecie skorzystać z malutkiej przestrzeni outdoorowej i pogapić się na Amsterdam przy kilku smacznych buszkach.

Fot. Kadinsky.nl

7. Kadinsky Coffeeshop

Zoutsteeg 14,
1012 LX Amsterdam

Kadinsky to już sieć coffeeshopów, która posiada również własną restaurację, a wszystko to w ścisłym centrum Amsterdamu. Jeśli mielibyśmy opisać ich wystrój przy pomocy jednego terminu, byłby to bez wątpienia „elegancki industrial”.

Do Kadinsky’ego wchodzi się bowiem, jak do modnej restauracji, co po raz kolejny daje odczuć, że postrzeganie kultury konopnej na świecie bardzo się zmienia — przedzieramy się do szeroko pojętego mainstreamu. Powoli, bo powoli, ale zawsze.

W przeciwieństwie do innych Coffeeshopów, w Kadinskym nie próbowaliśmy żadnych odmian kwiatów, bo spieszyliśmy się na lotnisko. Zgarnęliśmy za to jedno z ich domowych brownie z THC, które przygotowują w trzech stężeniach: delikatnym, średnim i dla weteranów.

Przed odlotem do Polski wzięliśmy więc po jednym czekoladowym i jednym waniliowym brownie (dla weteranów), które z uśmiechem na ustach pałaszowaliśmy przed wejściem na lotnisku — ślinianki pracowały jak szalone, no bo mało jest rzeczy równie dekadenckich jak domowe ciasto z dobroczynnymi kannabinoidami w środku.

Brownie postanowiły wejść dokładnie w momencie witania pasażerów przez stewardessy, tak że mieliśmy klasyczny „stoner moment” rodem z amerykańskich komedii, a cały lot minął nam w wyjątkowo wesołej atmosferze i jeszcze przyjemniejszym odprężeniu — dopóki pilot nie poinformował nas o tym, że jakiś inteligentny inaczej bawi się dronem w okolicach lotniska i będziemy musieli okrążać teren przez następne pół godziny, dopóki ktoś nie usunie geniusza z terenu.

Pod względem kwiatów Kadinsky ma też całkiem zacną ofertę, głównie z przewagą sativ, ale jak ktoś ma ochotę na indicę, to również znajdzie coś dla siebie — zarówno z klasyków jak i bardziej egzotycznych odmian. Przy następnej wizycie będziemy zgłębiać tę część menu, razem z haszem.

Parę słów na koniec naszego rankingu najlepszych Coffeeshopów w Amsterdamie i Alkmaar

Jeśli odwiedzacie Amsterdam po raz pierwszy, to prawdopodobnie wylądujecie z marszu w Central Coffeeshop, co już zwiastuje niezły początek botanicznej przygody — koniecznie spróbujcie tamtejszego White Widow i weźcie na spróbę Moon Rocksy, to są takie dwa smaczki wyróżniające to miejsce na mapie Amsterdamu.

Według nas punktami obowiązkowymi są tam dwa coffeeshopy: Boerejongens i Amnesia.

Ten pierwszy warto odwiedzić ze względu na niepowtarzalną atmosferę i ten powiew luksusu, który idealnie pasuje do konopi, nie wspominając już o szerokim asortymencie produktów.

Amnesia to z kolei miejsce dla prawdziwych koneserów, którzy chcieliby zasmakować szczepów wielokrotnie nagradzanych w prestiżowych eventach branżowych. Miejsce tętni życiem, a muzyka i wystrój tworzą niesamowicie klimatyczną otoczkę, która sprawia, że człowiek chciałby tam po prostu przebywać i miło spędzać czas.

Kadinsky i Rick’s Coffeeshop to raczej takie dodatkowe miejsca; nic się nie stanie, jeśli je pominiecie i pójdziecie eksplorować Amsterdam na własną rękę, jednak warto tam pojawić się chociaż raz — w Kadinskym dla rozpustnych brownie, a w Ricku po pyszny i relaksujący Mango Sapphire oraz przepełniający wigorem Purple Haze.

Będąc w Alkmaar trzeba zatrzymać się w Anytime. Wypada to zrobić z trzech powodów: dla klimatu, dla stacjonarnego waporyzatora i dla LA Kusha.

A Zero Zero jest kilka kroków obok, więc z ciekawości też warto tam zerknąć i dobrać do kolekcji wspomniane tam wcześniej szczepy.

Jeśli macie jakieś coffeeshopy w Amsterdamie, które według Was powinniśmy odwiedzić, dajcie nam znać na Facebooku, Instagramie i w komentarzach pod tym wpisem — jeszcze w tym roku planujemy czwartą wizytę, więc będzie co robić!

podpis pod postem

Zobacz również inne artykuły