Kiszonez, aj, kiszonez… Żebyś Ty sobie zdawał sprawę z tego, jakie zamieszanie ostatnio u nas wywołałeś. Niby, kurczę, prosty sos, niby taka delikatna dewiacja w stronę soku z kiszonek, a w odpowiednim towarzystwie zamienia się w taką petardę, że można nim smarować wszystko: od kanapek, przez pizzę, mięsiwa i ziemniaki w różnych formach, aż po żyły.
W zasadzie to kiszonez nie ma w sobie składników, których nie używałby w swojej kuchni młody osobnik pasjonujący się gotowaniem i ogrodnictwem. A jednocześnie, dzięki dwóm składnikom, zamienia się on ze zwykłego sosu na bazie majonezu w coś, czego pragnęłyby elity tego świata. Już to widzimy, jak Nicole Kidman klaszcze w naszej reklamie Kiszonezu, a Naomi Campbell rozwala w szale jego słoiczek na ścianie – tuż obok głowy swojej służącej. Piłkarze, zamiast Pepsi, kopią kiszonez. Na Pierwszą Komunię kościelny ubija kiszonez, żeby dzieci miały w czym maczać opłatek. Taką mamy wizję.
Ach, te dwa składniki… Sok z kiszonki i olej sezamowy gwarancją sukcesu. Takie hasło propagandowe ustanowimy sobie, jak już zdobędziemy władzę na świecie. Oczywiście nie siłą, a kiszonezem, prawda?
Jeśli chodzi o sok z kiszonki, to nie ma tutaj jednego słusznego rozwiązania. Może być to sok po ogórkach kiszonych, ale jeśli macie w domu kimchi i chcecie się pobawić w eksperymenty, to zalewa z tego kimchi też wspaniale sprawdzi się w kiszonezie. Do tego wypada jeszcze wkroić to, co w tym soku zazwyczaj się kąpie – w naszym przypadku są to posiekane ogórki kiszone. A w przypadku kimchi? Niech to będzie drobno siekana kapusta – proste. I tak można ten schemat powtarzać, aż nam się pomysły na kiszonki skończą.
Dalej lista składników jest równie prosta: siekany szczypior, czosnek, ostra i słodka papryka, trochę cukru i to tyle.
Najlepiej sobie trzasnąć porcję z pół kilo majonezu, coby później na dwa razy garów nie myć. Po co, skoro i tak wszystko będzie zjedzone?
Do przygotowania kiszonezu przydadzą się:
- miska,
- szpatułka,
- trzepaczka,
- nóż szefa kuchni.
Aha, i pamiętajcie jeszcze jedno – majonez jest zawsze dobry. Niezależnie od formy.
Składniki (na jeden 300ml słoik):
Kiszonez:
400g majonezu
80g posiekanej dymki (białe i jasno-zielone części)
4 łyżki soku z kiszonki (u nas kiszone ogórki)
1-2 łyżki posiekanej zawartości z kiszonki
2 łyżki oleju sezamowego
2-3 małe ząbki czosnku (posiekane)
2 łyżeczki słodkiej papryki wędzonej
1 łyżeczka ostrej papryki
Te, co się tak kisisz?
Jak zapewne domyślacie się, cały trik polega na wymieszaniu z sobą wszystkich składników kiszonezu. Robimy to bardzo dokładnie, a kiedy już składniki się połączą, przelewamy sos do słoika, który szczelnie zamykamy. Kiszonez wrzucamy do lodówki, tam dajemy mu się przegryźć (najlepiej całą noc, a takie minimum to 3-4 godziny), po czym szukamy wymówek, żeby smarować nim jedzonko.
Na razie jedliśmy z kiszonezem frytki, burgery, pizzę, kanapki, tosty, chipsy i w każdym z przypadków cała kombinacja smakowała wybitnie. Ale jak ma nie smakować wybitnie, skoro w jednym sosie jest tyle zniewalających i głębokich smaków, że można się popłakać ze wzruszenia?
Sami zresztą sprawdźcie.