Dynavap VapCap M: Najlepszy waporyzator analogowy (RECENZJA)

by Stonerchef

Dzisiejszą recenzję piszemy z nieskrywaną przyjemnością, bo jej bohaterem jest najlepszy waporyzator analogowy — i jeden z najlepszych wapków w ogóle — czyli Dynavap VapCap M. Jest wygodny, nadzwyczaj wydajny i ma w sobie coś, co przenosi nas w nostalgiczny klimat zbuntowanych lat licealnych.

DynaVap to obecnie najlepsza opcja dla osób, które chciałyby przerzucić się na waporyzację z palenia, ale trudno jest im się rozstać z rytuałem i analogową duszą tego procesu.

Nie wymaga baterii.

Podgrzewa się go zapalniczką.

Daje gęste i pyszne chmury — nawet przy małych porcjach.

A do tego nie trzeba go ssać przez 2 godziny.

No dobra, to ostatnie to może przesada, ale sam dobrze wiesz, jak śmiesznie się wygląda podczas zaciągania się wapkiem elektronicznym.

Wiadomo, nie jest to produkt bez wad. Jednak biorąc pod uwagę stosunek ceny do jakości, wydajności i designu — my należymy do sekcji kibiców “DynaVap Żyleta”.

Recenzja Dynavap VapCap M: podstawowe informacje (TL;DR)

  • Dynavap VapCap M jest waporyzatorem analogowym, który pracuje “na żądanie”. Nie posiada baterii ani dedykowanego zakresu temperatur; wszystko odbywa się manualnie przy użyciu zapalniczki;
  • Cały waporyzator wykonano ze stali nierdzewnej. Nie ma w nim plastikowych elementów, tak że dostajesz przyjazny człowiekowi materiał, który możesz spokojnie podgrzewać.
  • Jeśli masz tendencję do upuszczania rzeczy, DynaVap przetrwa nawet harde upadki.
  • Można z niego waporyzować nawet drobne ilości rzędu 0.05 grama.
  • Przy odpowiedniej wprawie potrafi wyciągnąć wszystko, co najlepsze z suszu — zarówno pod kątem smaku, jak i efektów…
  • … jednak zanim nabierzesz tej wprawy, możesz kilka razy przypalić temat, inhalując w rezultacie “spalony popcorn”
  • Świetnie sprawdza się na “solo” sesjach
  • Łatwo się go czyści
  • Na zewnątrz może być mało dyskretny (podgrzewasz i obracasz jakąś stalową lufkę)
  • Za to rytuał podgrzewania — nie do zastąpienia

ZOBACZ: WAPORYZACJA – NA CZYM POLEGA I CO DAJE?

PRZECZYTAJ: WAPORYZACJA CBD: PEŁEN PORADNIK DLA POCZĄTKUJĄCYCH

Z czego składa się DynaVap VapCap M?

Konstrukcja prosta, jak budowa cepa.

Nie będziemy się wdawać w szczegóły techniczne, bo to jest recenzja od zwykłych użytkowników dla zwykłych użytkowników.

Do dyspozycji masz trzon, który pokrywają designerskie żłobienia. Na jego powierzchni znajduje się otwór, który zatykasz podczas podgrzewania, żeby para mogła zebrać się w komorze.

Na końcu jest zakrętka (również wykonana se stali nierdzewnej), pod którą kryje się komora do nabijania suszem. Na dole komory umiejscowiono mały ekran, żeby komety nie latały do gardła; możesz go czyścić, a w razie potrzeby wymienić na nowy.

Do zestawu dołączana jest zapalniczka butanowa, która służy do podgrzewania komory (no shit, Sherlock!)

Jak to działa?

Tutaj też nie ma żadnej skomplikowanej filozofii.

Napełniasz komorę taką ilością suszu, jaka ci odpowiada, a następnie nakładasz zakrętkę.

Przykrywasz palcem wspomniany wcześniej otwór, chwytasz zapalniczkę i zaczynasz podgrzewać DynaVapa od strony zakrętki, obracając nim jak lufką z kiosku (wtedy równo podgrzejesz susz).

W tym momencie para zacznie się zbierać w waporyzatorze.

Usłyszysz dwa kliknięcia: pojedyncze, gdy DynaVap jest już prawie gotowy; i zaraz potem podwójne. To podwójne kliknięcie oznacza, że zapalniczkę trzeba natychmiast odsunąć, bo inaczej będziesz palić fifkę.

Odczekaj chwilę, a następnie przystaw się do ustnika i zacznij inhalować parę, zdejmując palec z otworu.

Gotowe.

W zależności od mocy zapalniczki i sposobu, w jaki podgrzewasz waporyzator, może minąć od 5 do 30 sekund zanim usłyszysz kliknięcie.

Jakość pary w DynaVap VapCap M: lepsza niż z innych waporyzatorów?

Wszystko zależy od techniki podgrzewania, bo to determinuje, z jaką precyzją dojdziemy do momentu, gdy para będzie gęsta i smaczna. 

Ujmiemy to inaczej: jak na waporyzator za 340 zł, to jest najlepszy generator jakościowej pary — oczywiście przy odpowiedniej wprawie w podgrzewaniu.

Waporyzatory cyfrowe są o tyle bezpieczniejsze, że nie występuje w nich ryzyko spalenia suszu.

A tutaj mamy do czynienia z urządzeniem podgrzewanym zapalniczką, tak że czynnik ludzki może spartolić wszystko.

Cała komora mieści w sobie do 0,15 grama, jednak nie musisz jej ładować do pełna. Wręcz przeciwnie — możesz nabijać komorę po 0.05 grama (mikrodawkowanie), a i tak ściągniesz parę smacznych buchów.

Najmocniejsze strony DynaVapa

Design: elegancja i wytrzymałość

To jeden z najmocniejszych punktów tego waporyzatora, o którym przeczytasz w naszej recenzji. Każda kolejna aktualizacja DynaVapa niesie ze sobą drobne usprawnienia w designie i jakości wykonania; my mamy wersję “Shadow” z 2019 roku i przez 3 lata użytkowania wygląda, jak nietknięty.

Stal nierdzewna sprawia, że VapCap potrafi wiele przetrwać. Jest niesamowicie wytrzymały i odporny na zarysowania, dlatego jeśli korzystasz z niego zgodnie z przeznaczeniem, to nawet upadki mu nie straszne — przynajmniej nie tak, jak w przypadku cyfrowych modeli.

Na osobny rozdział w tej recenzji zasługuje dbałość o detale i precyzja wykonania, ale że musimy się streszczać, to powiemy krótko: to jest małe arcydzieło wśród waporyzatorów.

Przy całej swojej nowoczesności powiewa trochę jakimś nieznanym tradycjonalizmem — jakby już ileś tysięcy lat temu zaawansowane cywilizacje pufały dobry temat znad Nilu przy użyciu DynaVapisa.

Wszystko od przemyślanych wyżłobień przez serpentynową szyjkę przy komorze grzewczej, aż po typografię i grawery jest przepiękne. I tyle.

Zresztą DynaVap ma w swojej ofercie jeszcze inne modele o unikatowym designie, np. z drewnianą rękojeścią. Nasza wersja “Shadow” też była limitowana. W klasycznym wariancie VapCap mieni się kolorem srebro-metalic.

Co ciekawe, producent podaje, że w swoich waporyzatorach stosuje stal nierdzewną klasy medycznej, puszczając oko do pacjentów medycznej marihuany.

Smaczna, gęsta para

Jeszcze raz powtórzymy — to jest najlepszy waporyzator w tej cenie, jeśli chodzi o produkcję pary. Większość elektronicznych jednostek w tym przedziale nie ma podejścia do jej gęstości i smaku przy wprawnym korzystaniu z DynaVapa.

Ze względu na krótką drogę przepływu pary, może być ona ostrzejsza, ale za to pełniejsza w smaku w porównaniu do większości cyfrowych jednostek.

Doświadczenie przypomina palenie suszu z fajki, jednak pomimo większej siły uderzenia niż w przypadku waporyzatorów elektronicznych, nadal nie dochodzi do spalania, więc dla kogoś, kto ma większą tolerancję albo szuka innych wrażeń, DynaVap sprawdzi się bez zarzutu.

Łatwy w użyciu

Paradoksalnie taki DynaVap będzie w obsłudze łatwiejszy dla kogoś, kto nigdy wcześniej nie waporyzował, a np. jest na bakier z technologią.

Po prostu odkręcasz “zawleczkę”, nasypujesz susz i ubijasz go dość dobrze, a następnie odpalasz mini-palnik i podgrzewasz materiał, obracając urządzenie w palcach i trzymając otwór palcem, żeby para nie uciekła.

Z czyszczeniem też nie ma większych problemów, bo ze względu na rodzaj materiału (stal nierdzewna), większość elementów nadaje się do czyszczenia w alkoholu izopropylowym. Nawet jeśli długo nie był czyszczony, to do potencjalnie problemowych elementów można dotrzeć przy pomocy patyczka do uszu.

Mieści się wszędzie

Najlepsze w DynaVapie jest to, że te waporyzatory są podobnych rozmiarów, co lufka z kiosku. Można go spokojnie trzymać nawet w małych kieszeniach spodni/koszuli/kurtki, a co najważniejsze, nie rzuca się w oczy, jak np. taki Mighty od Storz & Bickel (zupełnie inna kategoria, ale porównujemy tu “przenośność” obu jednostek).

Co może przeszkadzać w DynaVapie? (Potencjalne minusy)

Brak precyzyjnego zakresu temperatur

Jeśli zależy ci np. na wyciągnięciu większych ilości konkretnych terpenów albo chcesz bardziej regulować dostarczanie poszczególnych kannabinoidów do organizmu, to sorry Gregory, ale z VapCapem to nie przejdzie.

Tutaj nie ma ekranu LED ani możliwości dostrojenia temperatury co do stopnia. Możesz co najwyżej mocniej lub słabiej podgrzewać materiał zapalniczką, a za ekran będzie robić intuicja.

Umiejętne podgrzewanie wymaga trochę nauki

Za blisko podpalasz? Źle, bo zanim DynaVap kliknie, to wylądujesz ze spalonym popcornem w komorze; przynajmniej tak to będzie smakować.

Za daleko podpalasz? Też źle, bo wypuścisz tyle pary, co użytkownicy tanich waporyzatorów elektronicznych po 10 sekundach zasysania policzków.

Trzymasz zapalniczkę sprzodu komory z suszem? Będziesz go nierównomiernie podgrzewać.

Sami na początku mieliśmy kilka epizodów z nierówno zwaporyzowanym suszem; parę razy zdarzyło nam się też spalić materiał zanim ogarnęliśmy, jak to robić poprawnie.

Wątpliwa dyskrecja na zewnątrz

Wiesz… Z elektronicznym waporyzatorem jest tak, że w domu sobie nabijesz komorę, wyjdziesz z takim minimalistycznym sprzętem na zewnątz i ludzie będą mieli wrażenie, że jesteś jakimś gadżeciarzem, który musi mieć futurystyczne zabawki do waporyzacji.

Dla odmiany, usiądź w parku z DynaVapem i zacznij go podgrzewać, a gwarantujemy, że w najbardziej lajtowym przypadku zobaczysz jakieś uniesione brwi. Gorzej, jak w okolicy pojawią się smerfy.

Recenzja DynaVap VapCap M: Nasze odczucia po ponad 2 latach korzystania

DynaVap pojawił się w naszym życiu wraz z początkiem Globalnej Masakry Kaszlem Sanitarnym w 2020 roku.

Mamy cały zestaw; taką skrzynkę, jak na narzędzia, a do tego drewniany stashbox, który pełni jednocześnie rolę pojemnika na waporyzator — plus, wiadomo, komplet części wymiennych i przyborów do czyszczenia.

Pierwszy raz uruchomiliśmy go na spacerze w poznańskim rezerwacie i od razu rzuciła nam się w oczy jedna rzecz: możliwość czerpania przyjemności z profilu zapachowo-smakowego suszu przy bardzo podobnym uderzeniu w płuco, jak w przypadku palenia.

Przy waporyzatorach elektronicznych stosuje się inną technikę inhalacji, która byłym palaczom może na początku wydawać się trudna do ogarnięcia. Tutaj mechanizm wdychania pary jest podobny, jak w przypadku palenia z lufki – a że spalanie nie występuje, to i w płucach można zmieścić więcej dobroci.

Do tego dochodzi rytuał nabijania suszu jak do fajki, podgrzewanie go zapalniczką, a później głęboki wdech — no dla nas, lubujących się w gibonach, to jest najmilsza możliwa alternatywa.

Jeśli szukasz porządnego waporyzatora na pierwszy raz, bo nie chcesz testować swoich preferencji na elektronicznych jednostkach za 800-1000 zł, to DynaVapa można śmiało nazwać złotym środkiem.

Największym wyzwaniem będzie opanowanie mocy podgrzewania, jednak po kilku sesjach powinno ci to już wejść w krew.

A skoro już przy tym jesteśmy, to poniżej znajdziesz kilka przydatnych tipów na temat korzystania z DynaVapa.

Jak prawidłowo korzystać z waporyzatora DynaVap VapCap M

  • Weź tyle suszu, ile potrzebujesz i rozdrobnij go w młynku na mniejsze części. Tylko bez przesady, bo DynaVap naprawdę woli bobki większego kalibru zamiast miału.
  • Zdejmij zawleczkę z waporyzatora i napełnij komorę suszem w taki sposób, jak robi się to z fifką.
  • Nałóż zawleczkę z powrotem na urządzenie.
  • Przytrzymaj palcem górny otwór (ten niedaleko ustnika). Podgrzewaj zamkniętą komorę przy użyciu zapalniczki butanowej, obracając w palcach waporyzator. 
  • Trzymaj go nieco do góry względem zapalniczki (ok. 45 stopni) w umiarkowanej odległości. Zbyt bliski kontakt z końcówką komory sprawi, że waporyzator kliknie za wcześnie, a w tym czasie np. ⅔ jego pojemności nie złapie temperatury.
  • Jak usłyszysz wyraźne kliknięcie, odłóż zapalniczkę i zacznij inhalować parę, odpuszczając palec z otworu, kiedy uznasz, że to optymalna ilość dla twoich płuc.
  • Po kilku buchach susz powinien zrobić się brązowy. Jeśli zauważysz, że para robi się rzadsza i uboga w smaku, to prawdopodobnie więcej z tego nabicia nie wyciągniesz.
  • Jak komora z suszem ostygnie, to opróżnij ją z resztek i wyczyść. Regularne czyszczenie DynaVapa przeciwdziała problemom z drożnością, zapewniając przyjemną inhalację za każdym razem.

Dynavap: Plusy i minusy (podsumowanie)

PLUSYMINUSY
+ Nie potrzebuje baterii
+ Niesamowicie wytrzymały
+ Wydajny
+ Gęsta i smaczna para
+ Łatwy w utrzymaniu
+ Leciutki
+ Daje wyraźny sygnał, kiedy jest gotowy do użycia (kliknięcie)
+ Świetny dla palaczy, którzy chcą przerzucić się na waporyzację i zachować część swojego rytuału
+ Działa na żądanie (nie trzeba wszystkiego spożyć na jednej sesji)
+ Można dostosować pojemność komory do swoich potrzeb
– Nauka podgrzewania nie obejdzie się bez prób i błędów
– Zawleczka szybko robi się gorąca
– Brak precyzyjnego zakresu temperatur
– Korzystanie w przestrzeni publicznej jest mało dyskretne

Czy warto kupić DynaVap VapCap M?

Tak, zdecydowanie. Niezależnie od tego, czy jesteś palaczem i szukasz złotego środka pomiędzy waporyzacją a swoim poprzednim nawykiem, czy siedzisz już mocno w waporyzacji, kolekcjonujesz różne sprzęty i chcesz mieć najlepszy analogowy waporyzator w swojej galerii sław.

Jeśli chodzi o zakres cenowy, to żaden z elektronicznych waporyzatorów nie może się równać z DynaVapem w jego kategorii. To jest wręcz fascynujące, że manualne urządzenie w rozmiarze fifki potrafi wyciągnąć waporyzację na taki poziom.

Oczywiście, że nie ma produktu bez wad — i DynaVap ma swoje za uszami. Tutaj nikt za ciebie nie kontroluje temperatury, nie masz pięknego wyświetlacza, a dodatkowo nie ustawisz sobie programu na poszczególne terpeny.

No i trochę przypałowo się z niego korzysta na zewnątrz, jeśli zioło jest hardo regulowane w kraju, w którym przebywasz.

Nie zmienia to faktu, że biorąc pod uwagę solidność wykonania, wydajność, wyjątkowo wysoką jakość pary i sotsunek jakość/cena, to obecnie numer jeden na rynku.

Gdzie kupić DynaVap VapCap M?

DynaVap nie bez powodu jest najpopularniejszym waporyzatorem analogowym na świecie, więc na jego dostępność nie można narzekać.

Najnowszą wersję (VapCap M 2021) znajdziesz m.in. w sklepie WeedClinic — możesz zamówić samego DynaVapa lub w ramach starter packu. Tam dostępne są również inne wersje tego waporyzatora wraz z częściami zamiennymi, zapalniczkami i akcesoriami do czyszczenia.

Z kodem STONERCHEF masz dodatkowo 10% rabatu na cały koszyk. 

Mamy nadzieję, że recenzja była przydatna, a tymczasem sami lecimy ściągnąć chmurę.

Buch z tobą!

Zobacz również inne artykuły