Nasza sałatka ziemniaczana jest wyjątkowa z dwóch powodów. Po pierwsze, wyjątkowo w niej dużo kalorii. A po drugie – i najważniejsze – z technicznego punktu widzenia, to nie jest sałatka. Nie ma w niej bowiem sałaty. Ale skoro weganie mogą sobie przywłaszczać steki i smalce, to my im zajumamy sałatkę, a co.
My generalnie nie przepadamy za sałatkami, bo ludzie siłą rzeczy przyzwyczaili nas w Polsce do tego, że sałatka kojarzy się z czymś „fit”, w większości przypadków ich zawartość w 2/3 wypełnia sałata, ich miks, bądź (u burżujów) roszponka albo rukola, a potem są jakieś suszone pomidory, pestki spod paznokcia Pawiana i to wszystko zalane jakimś winegretem, ale takim na oliwie 0% tłuszczu.
A gdzie majonez, śmietana, ser, mięso i jakieś takie bardziej treściwe węglowodany?
Przecież wszyscy doskonale wiemy, że nic nie przewodzi smaku tak dobrze, jak tłuszcze pochodzenia zwierzęcego, a sałatka ziemniaczana bez bekonu, to jest popierdółka, a nie sałatka.
Można to sobie podjadać do serialu, ale równie świetnie sprawdzi się w roli poskramiacza Pac Mana, bo wkręca lepiej niż niektóre odcinki Black Mirror, ale chyba najbardziej wkręcający z tego wszystkiego (poza bekonem) jest dressing Ranch, tak bardzo uwielbiany przez Amerykanów i darzony równie ogromnym uczuciem przez nas. Jego majonezowo-śmietanowa klasa w otoczeniu suszonych ziół i świeżego szczypioru nadaje właśnie tę tytułową przaśność naszej sałatki ziemniaczanej.
A robi się ją w ok. 20 minut, wliczając w to oczywiście gotowanie ziemniaków.
Do przygotowania sałatki ziemniaczanej z bekonem, cheddarem i sosem ranch przydadzą się:
- trzepaczka,
- szpatułka,
- duża miska / salaterka,
- ok. 3-litrowy garnek,
- nóż szefa kuchni.
Do garów!
Składniki:
Sałatka ziemniaczana z bekonem, cheddarem i sosem Ranch:
Ok. 900g ziemniaków, pokrojonych w 2,5-cm kostkę
120g sera mild red cheddar (starty na małych oczkach tarki)
240ml dressingu ranch
2-3 łodygi szczypiorku, posiekane
10 plastrów bekonu
Sól i pieprz do smaku
Sałatkie z kartofla to zawsze chętnie
Ziemniaki oczywiście zostawiamy w skórkach, a jak już je umyjemy i pokroimy, to umieszczamy je w garnku, który później zalewamy wodą, żeby ona zakrywała kartofelki tak na dwa, trzy centymetry. Wodę solimy, nastawiamy spory ogień, przykrywamy garnek i doprowadzamy wodę do zagotowania.
Zdejmujemy pokrywkę, zmniejszamy ogień na średni i gotujemy nasze ziemniaki ok. 10 minut, aż zrobią się miękkie. Na koniec odsączamy je w durszlaku i studzimy do temperatury pokojowej.
Kiedy ziemniaki nam się studzą, my rozgrzewamy patelnię grillową na dużym ogniu i kładziemy na niej plastry bekonu.
Zmniejszamy ogień na średni i smażymy boczek, aż odda nam cały tłuszcz i zrobi się chrupiący – będziemy go później kruszyć. Podczas smażenia przewracamy go regularnie – co ok. 20 sekund – na drugą stronę, żeby równomiernie się usmażył.
Teraz pozostaje nam jedynie wystudzić trochę bekon i wymieszać go z ziemniakami, cheddarem, szczypiorkiem i dressingiem ranch. Część bekonu i szczypiorku można sobie zostawić do posypania na wierzch. Po dokładnym wymieszaniu wszystkich składników, doprawiamy sałatkę solą i pieprzem do smaku, mieszamy ponownie – i gotowe.
Mieliśmy tę niewątpliwą przyjemność zjeść po 350g tej sałatki i zostawić jeszcze odrobinę na nocne buszowanie po lodówce. Ta sałatka ziemniaczana wchodzi bardzo przyjemnie również na zimno, także gdy tylko dopadnie Was kryzys lipidowy, pędźcie ile sił w nogach do magicznych drzwi ze światłem nadziei, która umiera ostatnia, bo je zdrowo i tłusto.