kurczak po tajlandzku

Kurczak po tajlandzku od Wietnamczyka z Polski

by Stonerchef

Jest zimowa plucha, na ulicy prawie nie widać żywej duszy. Gdzieś pomiędzy sklepem „Wszystko po 5 zł” a „Pralnią chemiczną Alina” stoi budka wcale niezachęcająca z wyglądu, obwieszona czerwonymi szyldami popularnego napoju gazowanego. Pachnie czosnkiem i glutaminianem sodu. W środku pachnie awanturą. Wchodzisz, patrzysz na kartę, wodzisz po niej palcem i typujesz pozycję nr 14 – Kurczak po tajlandzku. „Nunak po natancku?” – pyta kucharz, a Ty potakujesz głową i za chwilę przeżywasz ekstazę przy swoim własnym, prywatnym, osobistym stoliku.

Dopóki oczywiście nie znajdziesz w swoim chrupiącym fileciku nieco mniej chrupiącego włosa z tych słynnych części ciała, z których to włosów robiło się w gimnazjum niewybredne żarty.

Nie będziemy ukrywać, że kiedyś (być może to kwestia nostalgii) te skądinąd klimatyczne bary powstające zazwyczaj w polsko-wietnamiskich komitywach miały to coś, a być może ówczesne standardy podawania posiłków w takich miejscach nie budziły jeszcze zastrzeżeń. W każdym razie — takie „chińskie” wynalazki potrafiły dobrze smakować, chociaż te wszystkie dania „po jakiemuś” z nawiązaniem do regionu pochodzenia, często z owym regionem miały niewiele wspólnego.

Dzisiaj, kiedy egzotyczne składniki można swobodnie importować i wybierać między różnymi dostawcami, takie azjatyckie bary szybkiej obsługi powoli odchodzą do lamusa, no bo halo, halo — kto raz postawił nogę w Disneylandzie będzie odczuwał znikomą przyjemność z korzystania z osiedlowej zjeżdżalni.

Nie oznacza to jednak, że tych kultowych prepisów-podrabiańców ze świtu XXI wieku nie można podrasować do klasy gourmet — wręcz przeciwnie, a nasz kurczak po tajlandzku pokazuje, że jest to bardzo łatwe i wcale nie wymaga ani jakiejś specjalistycznej wiedzy, ani sprzętu, ani węższych oczu.

Smaki kurczaka po tajlandzku są nam bardzo dobrze znane, bowiem wielokrotnie lądował on u nas na stołach, kiedy wracaliśmy od takiego „chińczyka”, więc nie było absolutnie żadnego problemu z odtworzeniem tego przepisu.

Mięso jest więc doprawione od momentu marynowania, poprzez maczanie w jajku, aż po obtaczanie w panierce z panko. W każdym z tych elementów powinno być czuć czosnek, trochę imbiru, pieprz, odrobinę soli i przyprawę „5 smaków”.  Dzięki temu nie mamy wrażenia, że panierka jest „płaska” w smaku i trzeba się dogryźć do samego mięsa, żeby poczuć to, w czym się nasze filety marynowały.

Warzywa w sosie to taki barowy klasyk, wiecie — cebula, marchewka, chili, czosnek, imbir, dymka, kapusta pekińska, pieczarki i groszek cukrowy. Wszystko to w gęstym sosie na bazie naszej zmodyfikowanej zaprawy do Kurczaka Generała Stonera; użyliśmy domowego sosu hoisin, w którym zamiast pasty z czarnej fasoli, wylądowało masło orzechowe z mocno prażonych orzeszków ziemnych.

Do tego jeszcze lepki ryż basmati i można się oddawać przyjemności do ostatniego skrobnięcia widelcem po talerzu.


Do przygotowania kurczaka po tajlandzku przydadzą się:


To jedzonko jest tak obłędne, że będziecie je przeżywać jeszcze następnego dnia, także przygotujcie się na ewentualną możliwość uzależnienia.

Składniki:

składniki na kurczaka po tajlandzku

Kurczak po tajlandzku:

500g filetów z piersi kurczaka, rozklepanych dość cienko (ale bez przesady)

2 ząbki czosnku, posiekane

1 łyżka startego korzenia imbiru

1/2 łyżeczki soli

1/2 łyżeczki pieprzu

3/4 łyżeczki przyprawy „5 smaków”

Trochę oleju do polania mięsa przed natarciem przyprawami

Ok. 300-400g panierki panko (dodajemy do niej szczyptę soli, pieprzu, 3/4 łyżeczki mielonego czosnku i 1/2 łyżeczki mielonego imbiru)

4 jajka, roztrzepane (+ 1/2 łyżeczki pieprzu)

składniki na warzywa w sosie hoisin

Warzywa w sosie hoisin:

1 duża cebula pokrojona w piórka

1 marchewka pokrojona w cienkie słupki

Garść groszku cukrowego (pozbawionego ogonków)

1-2 duże pieczarki pokrojone w plastry

4 liście kapusty pekińskiej

2 ząbki czosnku

1 łyżka startego korzenia imbiru

4 łyżki sosu sojowego

3 łyżki octu ryżowego

100 ml wody

4 łyżki cukru

2 łyżki sosu hoisin

1,5 łyżki skrobi kukurydzianej

Do podania:

Ryż basmati

Nieważne skąd – ważne jak smakuje

Jeśli macie chwilę czasu dzień wcześniej, możecie go poświęcić na zamarynowanie mięsa.

Rozklepane filety wkładamy do miski i nacieramy je czosnkiem imbirem i pozostałymi przyprawami.

kurczak po tajlandzku w przyprawach

Następnie polewamy mięso olejem i jeszcze raz dokładnie wcieramy aromaty i smaki do środka.

Mięso wkładamy do lodówki i czekamy na dzień gotowania.

Zanim nadejdzie chwila zwycięstwa, musimy poczynić dalsze przygotowania do bitwy o kurczaka po tajlandzku.

Najpierw możemy się zająć warzywami. Rozgrzewamy w woku ok. 3-4 łyżki oleju rzepakowego, aż będzie bardzo, bardzo gorący.

Do naczynia wrzucamy najpierw cebulę, którą przesmażamy do momentu zeszklenia — będziemy cały czas działać na dużym ogniu.  Po mniej więcej 2-3 minutach dodajemy marchewkę i smażymy ją mniej więcej tyle samo czasu.

cebula i marchewka w woku

Teraz do warzyw wrzucamy kolejno: pieczarki, groszek cukrowy, kapustę pekińską, i dymkę, smażąc każde z nich ok. 3 minut, cały czas mieszając.

Na koniec dodajemy czosnek wraz z płatkami chili oraz imbirem. Mieszamy całość dokładnie i smażymy przez ok. minutę lub do momentu, w którym przyprawy zaczną wypuszczać swój zniewalający aromat.

warzywa w woku przed dodaniem sosu

Kolejnym krokiem będzie ugotowanie ryżu. My lubimy taki zwarty, kleisty ryż, który można złapać z powodzeniem w pałeczki, a pracujemy zazwyczaj na takich proporcjach:

100g ryżu na 225ml wody

Najpierw zalewamy ryż zimną wodą w rondelku i odstawiamy go na 15 minut. Następnie włączamy mały ogień i doprowadzamy ryż do delikatnego zagotowania — idealnie będzie, jeśli uda nam się go utrzymać na systematycznym „pyrkaniu”. Ryż gotujemy pod uchyloną pokrywką od garnka przez mniej więcej 10-13 minut, lub do momentu, w którym cała woda wyparuje, a ryż będzie zwarty.

Szybkie podsumowanie: mamy już warzywa (jeszcze bez sosu) i ryż. Pora na mięsko.

Bierzemy miskę z roztrzepanymi jajkami oraz tę z doprawioną panierką panko, a z lodówki wyjmujemy nasze zamarynowane filety.

Każdego z nich obtaczamy najpierw w jajku, później w panierce, potem znów w jajku i jeszcze raz w panierce. Pamiętamy jednocześnie, żeby za każdym razem otrzepać mięso z nadmiaru jajka/panierki.

W tym czasie nagrzewamy porządnie olej w dużym garnku lub frytownicy. Powinien mieć temperaturę 175 stopni. Kiedy ją osiągnie, wkładamy do naczynia zapanierowane kotlety i smażymy każdy z nich ok. 3-4 minuty na średnim ogniu (tak, aby utrzymać osiągnięte ciepło), przewracając mięso od czasu do czasu na drugą stronę.

kurczak po tajlandzku

Usmażone mięso odsączamy z nadmiaru tłuszczu na ręcznikach papierowych.

Osatnim krokiem będzie przygotowanie sosu do warzyw. Mieszamy jego wszystkie składniki (wraz ze skrobią kukurydzianą), zagrzewamy jeszcze raz warzywa w woku, po czym wlewamy do nich sos i doprowadzamy go do zagotowania na średnim ogniu.

Co jakiś czas mieszamy zawartość woka, aż sos zgęstnieje na tyle, że będzie dość mocno oplatał warzywa.

Teraz wystarczy już przełożyć wszystko na talerze – najpierw warzywa, na nich chrupiące filety, a obok ryż. Całość można posypać jeszcze sezamem i kolendrą.

kurczak po tajlandzku

Dla nas najlepszym wyznacznikiem tego, czy jedzenie jest po prostu dobre, czy smakuje tak wybitnie, że moglibyśmy pisać o tym długie rozprawki, jest czas, w jakim zjadamy cały posiłek. W przypadku kurczaka po tajlandzku nie zdążyliśmy nawet pomyśleć o czasie, a ostatnie kawałki panierki i sosu po warzywach znikały już z talerza.

Resztę pozostawiamy Waszej wyobraźni.

podpis pod postem

Zobacz również inne artykuły