Hiszpanie zaorali sceptyków legalizacji zioła. To pierwsze takie badanie na świecie.

by Stonerchef

Twierdzisz, że legalizacja marihuany w Polsce zaowocuje upadkiem społeczeństwa? Prawdopodobnie masz omamy, o które często oskarża się użytkowników zioła.

Wyobraź sobie, że siedzisz sobie w fotelu z kapucziną, w tle przygrywa kanał informacyjny, dzięki któremu zawsze jesteś na bieżąco, a ty oddajesz się egzystencjalnym refleksjom o tym, jakie to plagi spadną na Polskę, kiedy te mafie farmaceutyczne do spółki z dziećmi-kwiatami i hiphopowcami zalegalizują tę nikomu niepotrzebną marihununananananę.

Zaciskasz palce na uchu kubka, a ciśnienie podnosi się jednostajnie do poziomu, gdzie twoje gałki oczne szukają ujścia poza orbitę.

W końcu kto będzie płacił za leczenie tych wszystkich ćpunów?!

Gdzie coś załatwisz, jak w urzędach, szkołach i szpitalach będą pracowały same pozbawione ambicji elementy pasożytujące na zdrowym, polskim organizmie raczącym się nektarem, po którym aż chce się Ż?!

A potem się budzisz i ktoś szepcze ci do ucha, że znów miałeś ten straszny koszmar i trzeba zmienić pościel.

Powtarzamy to do znudzenia (i powtarzać będziemy), że większość obaw o wpływ marihuany na jednostkę i społeczeństwo wynika z uprzedzeń podyktowanych strachem, który wywodzi się z niewiedzy.

I najnowsze dane z Hiszpanii utrwalają nas w tym przekonaniu.

SPRAWDŹ: CZY MARIHUANA JEST LEGALNA W HISZPANII?

Pierwsze na świecie badanie przeanalizowało wpływ regularnego spożycia marihuany na zdrowie publiczne.

Hiszpańscy badacze poddali analizie zwyczaje i wzorce konsumpcji marihuany w kraju, zestawiając je z danymi dotyczącymi populacji ogólnej, żeby ocenić wpływ zioła na zdrowie publiczne.

To pierwsze tego typu badanie na świecie.

Wnioski? Prohibicjoniści właśnie zostali pozbawieni jednego ze swoich tępych noży.

Okazuje się, że regularne korzystanie z konopi nie przekłada się negatywnie na zdrowie publiczne. Co więcej, użytkownicy marihuany w niektórych sferach zdrowia cieszą się lepszą jakością życia niż osoby deklarujące abstynencję.

Wpływ marihuany na zdrowie publiczne: jak przeprowadzono nowe badanie?

Zespół naukowców z Międzynarodowego Centrum Edukacji i Badań Etnobotanicznych na wydziale Biologii i Psychologii Zdrowia na Uniwersytecie Autonomicznym w Madrycie opracował specjalną ankietę bazującą na Katalońskim Kwestionariuszu Zdrowia Publicznego. Badanie wzięło pod lupę 419 regularnych użytkowników konopi z Katalonii.

Praca została opublikowana w jednym z renomowanych pism naukowych poświęconych konopiom, Cannabis and Cannabinoid Research (1).

Hiszpania plasuje się na trzecim miejscu jeśli chodzi o spożycie marihuany w Europie. Prawie 4% populacji regularnie korzysta z zioła.

I to w sytuacji, gdzie marihuana jest teoretycznie nielegalna, a Hiszpanie grają w corridę z prawem przy użyciu społecznych klubów konopnych.

ZOBACZ: PEŁEN PRZEWODNIK PO KLUBACH KONOPNYCH W HISZPANII (POBIERZ E-BOOKA)

Jak długo badacze zbierali dane?

Grupa badawcza pobierała informacje o uczestnikach na przestrzeni lat 2019-2022, biorąc pod uwagę dane socjodemograficzne, zdrowie fizyczne i psychiczne, styl życia, aktywność społeczną, a także spożycie alkoholu, tytoniu i innych substancji.

Jak regularne spożycie marihuany wpływa na zdrowie publiczne? (obserwacje badaczy)

W badaniu, częściowo sponsorowanym przez naukową fundację Fundación Canna, odkryto, że regularni użytkownicy marihuany cieszą się tak samo dobrym, a w niektórych aspektach nawet lepszym zdrowiem, niż osoby stroniące od zioła.

Użytkownicy uzyskali lepszy wynik w pozytywnej ocenie swojego ogólnego stanu zdrowia, miały lepszy wskaźnik masy ciała, a także zgłaszały mniej problemów z cholesterolem, ciśnieniem, chorobami przewlekłymi, fizycznymi ograniczeniami i depresją.

Wśród użytkowników konopi osoby z depresją stanowiły 7,1% grupy, podczas gdy w populacji ogólnej ten odsetek wyniósł 20,5%

Korzystanie z marihuany wiąże się z mniejszym spożyciem alkoholu i leków na receptę

Kolejną ciekawą obserwacją z badania, któae potwierdza niedawne dane ze Stanów Zjednoczonych, jest to, że użytkownicy konopi spożywają mniej alkoholu na tle populacji ogólnej.

A dokładnie dwa razy mniej.

Badacze odkryli również, że ok. 30% badanych przestało przyjmować leki na receptę na rzecz stosowania konopi.

PRZECZYTAJ: JOINT CZY TABLETKA PRZECIWBÓLOWA? PACJENCI WYBRALI (BADANIE)

Gdzie użytkownicy marihuany wypadli gorzej?

Osoby stosujące konopi indyjskiej uzyskały nieco gorsze rezultaty we wskaźnikach snu, co może sugerować, że populacja użytkowników może zmagać się z większymi problemami ze snem.

Jednak autorzy wskazują, że kiedy z obrazka wytniemy medycznych użytkowników, ich jakość snu jest lepsza na tle populacji ogólnej.

PRZECZYTAJ: MEDYCZNA MARIHUANA W LECZENIU BEZSENNOŚCI

Sprawdza się to, że efekty marihuany i wpływ długotrwałego korzystania na zdrowie zależy od wzorców użycia oraz sposobu konsumpcji.

Czy to oznacza, że legalizacja marihuany uzdrowi społeczeństwo?

To jest ten moment, kiedy przeciwnicy legalizacji mogą zacząć odnosić się do tzw. zależności magicznej w obliczu ostatecznej próby racjonalizacji swoich omamów.

Racjonalizację zastępuje dewaluacja, która ma na celu ośmieszenie rozmówcy, żeby osoby postronne nie traktowały go, broń boże, poważnie. I tak powstaje w ich głowach zależność, według której marihuana jawi się jako ostateczne rozwiązanie wszystkich problemów tego świata; i tę postawę przenoszą na osobę, z którą dyskutują.

Nawet sami autorzy badania przyznają, że konopie nie są jedynym czynnikiem odpowiadającym za takie wyniki.

Zwracają uwagę na jeszcze jedną rzecz, która pokazuje odwróconą logikę założenia, że marihuana jest niby cudownym lekiem na całe zło.

Nie chodzi o to, że DZIĘKI marihuanie, ci ludzie osiągnęli takie wyniki, ale że POMIMO regularnego korzystania z tej rośliny, nie doświadczają szkodliwego wpływu na zdrowie w porównaniu z resztą społeczeństwa.

Czy to początek końca stygmatyzacji marihuany na świecie?

Nie da się ukryć, że w miarę, jak zmienia się krajobraz polityczny dla marihuany, ludzie zaczynają odkrywać, że ktoś ich srogo robił w konia przez prawie 100 lat.

I dlatego dziedzice prohibicjonistów nie mają innego wyjścia, niż powoli wycofywać się ze swoich śmiałych tez, używając nieśmiertelnego argumentu, że „no przecież my wtedy nie wiedzieliśmy”.

Przewodniczący grupy badawczej Jose Carlos Bouso, twierdzi, że stygmatyzacja marihuany znacząco zakrzywia percepcję jej faktycznego wpływu na zdrowie jednostki i społeczeństwa.

Korzystanie z konopi jest nadal stygmatyzowane, ponieważ wiele osób wciąż uważa, że są one szkodliwe dla zdrowia publicznego. Ale tak naprawdę nikt jeszcze nie przeprowadził do tej pory badania, które oceniłoby ten wpływ. Jesteśmy pierwsi w swojej kategorii, a wyniki naszego badania mogą wspomóc tworzenie racjonalnej polityki konopnej i regulacji, które za tym idą.

Dlaczego nikt do tej pory nie zbadał wpływu regularnego korzystania z marihuany na zdrowie publiczne?

Bo społeczeństwo pozostaje w twardej hipnozie, dopóki jakaś organizacja pozarządowa, której nikt nie wybierał, nie powie im, że nareszcie mają wystarczającą ilość dowodów, żeby móc uwolnić roślinę, którą człowiek udomowił 12 tysięcy lat temu — wcześniej niż pszenicę.

Dopiero w 2020 roku ONZ postanowiło łaskawie zdjąć konopie indyjskie z listy ciężkich narkotyków. Kategoria, w której je do tej pory trzymano, zakłada, że nie mają żadnego zastosowania medycznego i wykazują duży potencjał uzależniający. W tej samej kategorii znajduje się też heroina.

To oznacza, że do niedawna większość badań nad marihuaną ograniczała się do tego, żeby udowodnić, jak ogromne szkody wyrządza w organizmie i co to oznacza dla zdrowia publicznego.

Nikt nie czuł takiej potrzeby, bo skoro coś niesie z sobą szkody porównywalne do heroiny, to po co w ogóle badać jego właściwości i faktyczny wpływ na zdrowie publiczne, skoro już prawo wie swoje.

Dopiero na skutek odpowiedniej presji społecznej i niesamowitego postępu nauki, jaki miał miejsce w ciągu ostatnich 70 lat, lobbyści prohibicyjni nie mają wyjścia, jak tylko zagrać teraz rolę dobrego gliny i wyjść z kartą „A, widzicie! Gdyby nie my, to nie było by badań nad marihuaną i byłaby nielegalna dłużej — nie ma za co.”

I to samo będziesz słyszeć od dumnych, dotychczasowych przeciwników legalizacji, jak już będzie im głupio trzymać się ich dziurawej łajby — że ty, szurze, ryzykowałeś zdrowie, podczas gdy oni cierpliwie czekali, aż zespół ekspertów rodem z filmu „Armageddon” uratuje planetę od rośliny.

Cóż, żałoba ma wiele twarzy — my cieszmy się z dobrych zmian!

Cytowane źródła

  1. Jiménez, J. H., Oña, G., Alcázar-Córcoles, M. Á., & Bouso, J. C. (2023). Cannabis and Public Health: A Study Assessing Regular Cannabis Users Through Health Indicators. Cannabis and cannabinoid research, 10.1089/can.2022.0231. Advance online publication. https://doi.org/10.1089/can.2022.0231

Zobacz również inne artykuły