Przypadek bywa sprawcą wielu wspaniałych rzeczy. Na ten przykład, gdyby nie ów przypadek, nigdy byśmy się nie poznali, a co za tym idzie, nie stworzylibyśmy tego siedliska rozpusty. Dla niektórych to pewnie i lepiej, bo nie nadszarpnęliby swoich relacji z dietetykiem, ale dla nas byłaby to niepowetowana strata. I wyobraźcie sobie, że wczoraj – zupełnie przypadkiem – trafiło nam się coś równie wspaniałego, a mianowicie czeko-drożdżówki nadziewane gorącą czekoladą.
Zaczęło się niewinnie, bo jak co drugi dzień, naszła nas ochota na maślane bułki do burgerów, które tak naprawdę jemy ze wszystkim – z wędlinami, serami, czekoladą, a nawet masłem orzechowym i powidłami truskawkowymi. Co by nie mówić, ten przepis jest niesamowicie uniwersalny.
A że ostatnio mieliśmy wyrzuty sumienia z powodu przejadania większości nakładów czekolady w naszym domu, zaświeciła się u nas lampka Pomysłowego Dobromira, który nakazał nam tę słodką świętość pociachać nożem, a następnie wprowadzić do masy na ciasto i napakować tam jeszcze trochę pistacji pozostałych po kremie do pistacjowca.
I tutaj zadział się jeszcze ciekawy eksperyment, bowiem wstąpiło w nas pragnienie zatopienia ust w gorącej czekoladzie, żeby móc ją tak bez hamulców zlizywać z łyżki, kiedy ta leje się z powrotem do rondelka.
Ufff… Aż nam się gorąco zrobiło.
Można oczywiście nasze czeko-drożdżówki posmarować zastygłą czekoladą i zrobić z nich słodkie kanapki, ale ponieważ zakupiliśmy dość niedawno całkiem zacną tylkę do nadziewania pączków, padło na wbijanie czekoladowych sterydów do ciasta drożdżowego.
Można i tak. Byleby ilość czekolady się zgadzała, a wszystko oblepiała prosta acz wybitnie smaczna kruszonka.
Do przygotowania czeko-drożdżówek nadziewanych gorącą czekoladą przydadzą się:
- szpatułka,
- dwie duże miski,
- rondelek,
- nóż szefa kuchni,
- trzepaczka,
- mikser lub drewniana łopatka,
- prostokątna forma do pieczenia,
- rękaw cukierniczy z długą końcówką do nadziewania,
- papier do pieczenia.
Pędem, do domowej piekarni!
Składniki:
Maślane czeko-drożdżówki z czekoladą:
Ok. 420-450g mąki pszennej uniwersalnej (typ 480) + więcej do zagniatania ciasta
250ml mleka 3,5%
4 łyżki brązowego cukru
2 opakowania (7g na jedno) suszonych drożdży
80ml roztopionego masła
1 łyżeczka soli
1 jajko
Ok. 1,5 tabliczki czekolady
Garść posiekanych pistacji
Prawilna gorąca czekolada:
150ml mleka 3,5%
200g czekolady mlecznej
100g czekolady deserowej
3 łyżki ciemnego kakao
200g śmietany 36%
Kruszonka:
2 łyżki masła
2 łyżki cukru
3 łyżki mąki pszennej uniwersalnej (typ 480)
Przypadki chodzą po bułkach
Podgrzewamy mleko wraz z masłem i cukrem w rondelku do momentu, aż mieszanka będzie ciepła, ale nie gorąca – robimy to na małym ogniu przez ok. 3 minuty, mieszając co jakiś czas. Następnie dodajemy drożdże, mieszamy całość trzepaczką i odstawiamy na bok, aż zawartość miski zacznie się pienić; zajmie nam to jakieś 5 do 10 minut.
Teraz do drożdży wbijamy roztrzepane jajko, wsypujemy sól, a na końcu zaczynamy dosypywać mąkę, miksując co jakiś czas do uzyskania jednolitej i dość lepkiej konsystencji. Na koniec wprowadzamy czekoladę wraz z pistacjami, mieszamy wszystko dokładnie i przenosimy na blat posypany mąką.
Ciasto wyrabiamy dopóki masa nie będzie całkowicie gładka i przestanie lepić się do rąk. Wtedy formujemy z niej kulę.
Spłaszczamy ciasto dłońmi i dzielimy je na 8 równych części. Z każdej z nich formujemy kulkę, którą umieszczamy w formie wyłożonej natłuszczonym papierem do pieczenia.
Naczynie z bułkami owijamy folią aluminiową i zostawiamy je w ciepłym miejscu do wyrośnięcia na ok. 30 minut – powinny podwoić swoją objętość. Swoją drogą, jeśli dysponujecie większą formą, to śmiało z niej skorzystajcie. Wtedy bułki i tak urosną do góry, ale nie zetkną się krawędziami po wyrośnięciu.
Zanim odwiniemy nasze bułki z folii, przygotujmy sobie zawczasu kruszonkę. W tym celu roztapiamy masło w rondelku, dodajemy cukier, czekamy, aż się rozpuści, po czym wsypujemy mąkę i mieszamy dokładnie wszystko. Powinna powstać nam z tego grudkowata masa.
Odwijamy folię z formy z bułkami i smarujemy je jajkiem roztrzepanym z dwiema łyżkami wody. Na wierzchu sypiemy kruszonkę.
Nasze maślane czeko-drożdżówki pieczemy ok. 15 minut w temperaturze 210-220 stopni w zależności od piekarnika.
Dajemy bułkom wystygnąć przez jakieś 15 minut, po czym przenosimy je na kratkę do studzenia i tam czekamy, aż osiągną temperaturę pokojową.
A w tak zwanym międzyczasie, zajmiemy się gorącą czekoladą. Umieszczamy w rondelku obie czekolady wraz z mlekiem i podgrzewamy je na średnim ogniu, mieszając co chwilę, aż czekolady się roztopią. W następnej kolejności wsypujemy kakao i jeszcze raz dokładnie mieszamy całość.
W naczyniu z miarką hartujemy śmietanę z dwiema lub trzema łyżkami gorącej czekolady, mieszamy ją i wlewamy z powrotem do garnka. Teraz pozostaje nam zamieszać to ponownie i podgrzewać przez – mniej więcej – 5 minut, aż napój nieco zgęstnieje. Studzimy czekoladę po zdjęciu z ognia, po czym wstawiamy ją do lodówki, aż jeszcze bardziej się zewrze.
Po wyjęciu powinna prezentować się w ten sposób:
Dobra, pozostało nam jeszcze zaszczepić nasze maślane drożdżówki czekoladą. Bierzemy rękaw cukierniczy, nakładamy na niego końcówkę do nadziewania i wypełniamy go czekoladą. Wbijamy się w drożdżówki bardzo głęboko i ładujemy do pełna.
Jak sami doskonale widzicie, czekolada powinna się wręcz wylewać z drożdżówek, dlatego jeśli wydaje Wam się, że wszczyknęliście za mało czokohuanen, to róbcie śmiało drugi otwór i ładujcie ją dalej. Najlepiej spałaszować te drożdżówki najlepiej tego samego dnia, wtedy ciasto jest leciutkie i wilgotne, a czekolada płynie niczym Nil w porze obfitości.
Od razu potwierdzamy: zjedzenie ich wszystkich tego samego dnia jest jak najbardziej możliwe. Sprawdziliśmy to na dwuosobowej próbie badawczej obiektów z zaburzeniami psychicznymi na punkcie węglowodanów.