Jeszcze nie tak dawno trwaliśmy w przekonaniu, że sernik na zimno, to najlepsza forma podania tego deseru. A jak upiekliśmy sernik Reeses, to emocje szargają nami jak Werterem i zaczynamy pałać romantyczną miłością do serników pieczonych. Dzisiejszy przepis sponsorują problemy pierwszego świata. Szykujcie miejsca w sercach i brzuchach na sernik o smaku orzechowych babeczek.
A’propos babeczek, pech chciał tamtego dnia, że w żadnym, ale to ABSOLUTNIE ŻADNYM sklepie wielkopowierzchniowym typu Oszom czy Żant nie było Reeses.
Nic, ani jednej babeczki.
Nawet takiej nadgryzionej podczas degustacji tygodnia Amerykanckiego.
Niewiele myśląc, zadreptaliśmy do osiedlowego sklepu, który nagle jakimś cudem wielkanocnym — alleluja! — miał Reesesy w swoim asortymencie.
No i tutaj pojawił się dylemat w postaci rozmiaru paczki z rzeczonymi babeczkami, bo przecież czymś trzeba ciasto ozdobić, coś przy okazji podskubać, a jeszcze jednego Reesesa zachować na czarną godzinę.
Wzięliśmy więc i dużą paczkę, i małą.
Teraz powinny zagrać jakieś bębny grozy, bo oto stajemy przed kasą, gotowi na przejście przez całą procedurę „pik, pik, dziękuję, karta/gotówka?, potwierdzenie z karty, dziękuję”… a tu dupa.
Po trzecim, bodajże, piknięciu unosi się w naszym kierunku groźny wzrok kobiety przy kasie, spoglądający z niedowierzaniem przez okulary.
„ALE PAŃSTWO WIEDZĄ, ŻE TO DWAJŚCIA TRZY ZŁOTE KOSZTUJE?!”
I to jest taki moment, kiedy człowiek nie wie,co powiedzieć, bo są przynajmniej trzy opcje:
1. Powiedzieć, że na biednego nie trafiło i ryzykować potem życie idąc wieczorem do tego samego sklepu i trafiając na kogoś, kto to przypadkiem słyszał i nie spodobała mu się nasza wersja „carpe diem”.
2. Pokajać się, że no gdzie, Pani Kochana, jakżemy głupi, żeśmy nie spojrzeli, przecież to dwadzieścia pensyj i męka pod Ponckim Piłatem, przecież z tego będzie dwa kilo sopockiej, już odnosimy na półkę.
3. Po prostu w spokoju kupić Reesesy i modlić się, że kiedyś kasy samoobsługowe na dobre zastapiły wścibski czynnik ludzki.
Co też uczyniliśmy i poszliśmy przepracować ten stan skonfundowania przy blasze z ciastem.
Do przygotowania sernika Reeses przydzadzą się:
- kilka większych misek,
- rondelek,
- szpatułka,
- mikser,
- papier do pieczenia,
- okrągła forma do ciasta (24cm średnicy)
- nóż szefa kuchni.
Chodźcie odpokutować z nami te dwajścia trzy srebrniki.
Składniki (na zdjęciach jest podwójna porcja, hehehe, takie z nas żarłoki):

Spód do ciasta:
100g czekolady deserowej
60g masła
80g cukru
1 jajko
70g mąki pszennej uniwersalnej (typ 480)
1/2 łyżeczki soli

Masa na sernik Reeses:
500g twarogu sernikowego
150g masła orzechowego
70g masła
180g cukru
3 jajka
Sok z połowy cytryny
Połowa torebki budyniu waniliowego w proszku
1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
1/4 łyżeczki soli
2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
Ganasz czekoladowy
100g czekolady mlecznej
100g śmietanki 36%
2 łyżki ciemnego kakao
Dekoracja:
1 duża paczka babeczek Reeses
Drogi serniczku…
Przygodę z sernikiem Reeses zaczynamy od przygotowania spodu brownie.
W tym celu rozgrzewamy piekarnik do 175 stopni (termoobieg) i wyjmujemy naszą okrągłą formę do ciasta, którą uprzednio wykładamy papierem do pieczenia.
Następnie rozpuszczamy czekoladę z masłem w rondelku i mieszamy całość, aż się rozpuści, a oba składniki się połączą.
W misce mieszamy cukier z jajkami, po czym dodajemy do nich to, co podgrzaliśmy w rondelku i łączymy wszystko przy użyciu miksera.
Na koniec wsypujemy mąkę z solą i miksujemy całość ponownie, przelewając na końcu masę do przygotowanej formy i wyrównując ją szpatułką.
Spód pieczemy przez ok. 10-13 minut.

Przenosimy się na stanowisko z masą do sernika Reeses. W dużej misce ucieramy cukier w raz z masłem zwykłym oraz masłem orzechowym, aż masa będzie puszysta i lekka.
Kiedy to nastąpi, zaczynamy wbijać żółtka z jaj (białka zostawiamy w osobnej misce) po jednym na raz, i kontynuujemy miksowanie, aż wypstrykamy się z żółtek, a masa będzie jednolita.

Do miski z utartymi żółtkami i masłem wprowadzamy twaróg wraz ze wszystkimi pozostałymi składnikami masy sernikowej; kontynuujemy miksowanie do uzyskania gładkiej konsystencji.

W naczyniu z białkami ubijamy pianę na sztywno, ale tak wiecie — fest sztywno. Wprowadzamy tę pianę bardzo powoli (partiami) do naszej masy sernikowej, mieszając je szpatułką okrągłymi i delikatnymi ruchami.

Przenosimy masę sernikową do wystudzonej formy ze spodem, gdzie wyrównujemy ją używając szpatułki.
Sernik Reeses powinien się piec ok. godziny w temperaturze 160 stopni, z włączonym termoobiegiem.

Ciasto studzimy przez kilkanaście minut. Potem wyjmujemy je z formy i zostawiamy do całkowitego wystygnięcia.
Pora na ganasz czekoladowy.
Siekamy lub miksujemy czekoladę w malakserze, a śmietankę podgrzewamy w rondelku. Podczas podgrzewania, dodajemy czekoladę i cały czas mieszamy, aż całkiem się rozpuści i połączy ze śmietaną — uważając przy tym, żeby śmietana się nie zagotowała.
Ganasz powinniśmy chwilę przestudzić, ale robimy to do takiego stopnia, żeby dało się nim jeszcze swobodnie polać ciasto.
No właśnie, teraz pozostało nam jeszcze udekorowanie serniczka Reeses, dokładnie tak, jak na zdjęciach:


Na wierzchu układamy babeczki Reeses w dowolnej konfiguracji.



To jest tak dobre, że podczas jedzenia jednego kawałka to stwierdzenie padło przynajmniej 10 razy. Masa na sernik, jak zawsze, wyszła nam leciutka i puszysta, a przy tym tak fajnie orzechowa, że z jednej strony bardzo przyjemnie równoważy intensywność spodu brownie, a z drugiej doskonale współgra z ganaszem i podbiera dodatkową moc masła orzechowego z babeczek Reeses.
Można jeść do odcięcia i błagać o więcej.
Warto było!
