Dzisiaj dosłownie wnosimy burgery na poziom wyżej. Tak jak duzi chłopcy kupują sobie szybkie auta, tak duzi Stonerchefowie kupują więcej mięcha, żeby przebić kolejnego burgera następnym wybitnym dziełem – ot, taka gastro-megalomania, którą każdy, kto darzy miłością kuchnię, trzyma w sobie – mniej lub bardziej uśpioną. Nasza została dzisiaj przebudzona o 3 nad ranem niedźwiedzim rykiem i zwerbowana do mięsnego plutonu egzekucyjnego. Nie bez powodu powitaliśmy Was w południe specjalnym dodatkiem, bo to właśnie on zawitał między bułki…. i BUUUUM! Tak powstał majestatyczny piętrowy burger z sosem do Big Maca.

Jedno jest pewne – nasz piętrowy burger jest faktycznie tym, co widzicie na zdjęciu. Nie zdeptaliśmy go wcześniej, nie żonglowaliśmy kotletami, a co najważniejsze, nie robiliśmy tego z automatu po raz 121312940190. On już nawet nie jest dopieszczony – rozpieściliśmy go jak rodzice jedynaka. Plus jest taki, że nie będzie z nami siedział do 35. roku życia.

Nasza zmutowana wersja Big Maca podawana jest w brioszkach – dużo łatwiejszych i szybszych w przygotowaniu bułkach, niż klasyczne pieczywo hamburgerowe.

To co? Do dzieła?

Składniki:

Majestatyczny piętrowy burger z sosem do Big Maca:

400g zmielonej wołowiny, uformowanej w 2-3 centymetrowe burgery

1/4 kapusty pekińskiej, poszatkowanej

0,5 białej cebuli, bardzo drobno posiekanej

1 ogórek konserwowy, pokrojony w cienkie plasterki

2 plastry sera cheddar

Sos do big maca

2 brioszki

0,5 łyżeczki soli

0,5 łyżeczki pieprzu

masło klarowane / olej rzepakowy do smażenia

Brioszki:

310g mąki pszennej typ 500

1 saszetka suszonych drożdży

0,5 łyżeczki cukru

1 łyżeczka soli

3 łyżki roztopionego masła

5-6 łyżek letniej wody

2 roztrzepane jajka + 1 do posmarowania bułek

Robimy brioszki

Przesiewamy mąkę do dużej miski, dodajemy sól i mieszamy całość, robiąc wgłębienie w środku. W osobnym naczyniu rozpuszczamy cukier w wodzie, wsypujemy drożdże, dokładnie mieszamy i odstawiamy na 10 minut, aż mieszanka zacznie się pienić.

Do mąki wlewamy drożdże, dodajemy masło, i jajka, po czym mieszamy całość i przenosimy ciasto na podsypany mąką blat. Tam wyrabiamy masę przez ok. 7 minut, aż ciasto będzie elastyczne i delikanie lepkie. Przenosimy je do wysmarowanej tłuszczem miski i obtaczamy w niej ciasto. Miskę owijamy folią spożywczą i odstawiamy do wyrośnięcia na 1 godzinę.

Po tym czasie wyjmujemy masę, dzielimy ją na 2 części i z każdej z nich formujemy okrągłą bułkę. Przenosimy je na wysmarowaną olejem blachę lub matę silikonową i przykrywamy ściereczką na 20 minut do ponownego wyrośnięcia.

Nagrzewamy piekarnik do 230 stopni (termoobieg). W tym czasie smarujemy bułki z wierzchu roztrzepanym jajkiem i wkładamy je do rozgrzanego urządzenia. Pieczemy brioszki przez 10 minut, po czym wyjmujemy je i odstawiamy, aż całkowicie wystygną – tylko wtedy będziemy mogli je przekroić bez obaw, że się rozpadną.

Dobra, dawaj mięcho!

Rozgrzewamy mocno patelnię grillową. W burgerach robimy wgłębienie kciukiem i smarujemy je z wierzchu masłem klarowanym lub olejem rzepakowym. Przyprawiamy solą wraz z pieprzem i kładziemy je na patelni. 

Nasze kotlety będą średnio wysmażone, co oznacza, że powinniśmy je smażyć mniej więcej po 3 minuty z każdej strony na sporym ogniu.

W trakcie smażenia możemy podlewać burgery dodatkowym masłem klarowanym. Żeby sprawdzić, czy są gotowe, przypominamy, że trzeba delikatnie nacisnąć kotlety rączką łyżeczki – ważne jest, żeby ich nie przebić, bo wtedy mięso puści krew.

Drugą ważną sprawą jest poziom ognia – celowo napisaliśmy na sporym, a nie na maksymalnym, ponieważ zbyt duży ogień sprawi, że mięso zbyt szybko zamknie się z wierzchu i przestanie przyjmować ciepło, co może skutkować niedosmażeniem.

Zdejmujemy burgery z patelni i przenosimy je na folię aluminiową. Na każdego kładziemy plaster cheddara i zawijamy je folią na 2-3 minuty. W ten sposób ser stopi się idealnie w momencie, w którym mięso będzie potrzebne do budowy świątyni.

Miał być Big Mac, wyszła Godzilla…

Jedną brioszkę przekrawamy na pół, a z drugiej wykrawamy piętro do naszego burgera. Na spodzie smarujemy grubo sosem, kładziemy tam kapustę pekińską, cebulę i ogórka, a następnie ląduje pierwszy burger z cheddarem. Piętro również smarujemy z obu stron i powtarzamy procedurę z kolejną warstwą, którą przykrywamy górą bułki… tak, posmarowanej sosem do Big Maca.

Mieliśmy dwa problemy z tym kolosem. Po pierwsze, szkoda nam było go jeść, bo tak pięknie wlepiało się w niego źrenice. Kiedy już porzuciliśmy myśl o potencjalnych wyrzutach sumienia, utkwiliśmy w pułapce stricte technicznej – żeby bowiem zjeść go w całości, musielibyśmy mieć koparki zamiast szczęk, więc może gdybyśmy urodzili się bliżej Czarnobyla… No nic, w każdym razie postanowiliśmy go rozebrać i podzielić się po równo majestatycznym piętrowym burgerem z sosem do Big Maca.