Babcie są jak racja – każdy ma swoją i będzie jej bronił do upadłego, bo ta babcia ma swoje najlepsze przepisy na świecie, które nigdzie indziej tak dobrze nie smakują, jak u niej w domu. U nas, to babcia Marylka robi za wirtuoza kuchni. Chociaż jest w tej wirtuozerii nader skromna, to za wszystkie niewypowiedziane słowa wystarczy sernik, który przygotowuje na prawie każdą okazję – nie dziwota, w końcu sernik babci Marylki jest epicki, a przy okazji wiemy już, że w rodzie Królowej Słodkości sztuka deserowa płynie wartkim strumieniem.
Wiele osób, na pytanie „skąd masz taki przepis na sernik?” odpowiada z dumą – od babci.
I tutaj temat się zazwyczaj kończy, bo większość ludzi chyba lubi trzymać takie skarby w tajemnicy. A my wręcz przeciwnie – uważamy, że sernik babci Marylki jest na tyle obłędny i cudowny w swej prostocie, że wręcz przykro by nam było, gdybyśmy nie mogli się nim podzielić.
Niemniej jednak, my postanowiliśmy to epickie dziedzictwo poszerzyć o żyzne gleby brownie oraz zastygnięte połacie karmelu obsypane płatkami migdałów, bo tak jak uważamy, że niektórych rzeczy nie powinno się tykać, tak wydaje nam się, że nie ma nic złego w dobudowywaniu kolejnych klejnotów do korony, o ile nie burzą one jej idealnej bazy.
Babcia Marylka ma dla Was dwie porady:
-
Do tego sernika używamy jedynie aromatu arakowego. Nie ma sensu brać innych, bo to już nie będzie to samo – tak babcia mówi, więc tak musi być.
-
W masie sernikowej jest 400g cukru i tak też ma być – w tej kwestii będziemy stali za babcią insulinowym murem.
Od siebie dodamy jeszcze, że kwestią, w której nie wolno iść na kompromis, jest wybór twarogu. Ponieważ trochę twarogów sernikowych już przerobiliśmy, powstanie niedługo specjalny ranking serów, ale na ten czas powiemy jedynie, że z takich dużych przetwórców sugerujemy wybrać Piątnicę i ich twaróg sernikowy – nie trzeba go mielić ani odsączać, a sernik wypieka się gładziutko, przy czym ser ma najprostszy możliwy skład.
Jeśli jednak celujecie w lokalne produkty, to po prostu poproście na targu o tłusty twaróg śmietankowy (ok. 18% tłuszczu), tylko wtedy będziecie musieli go przemielić dodatkowo.
A tak poza tym, to jeśli piekliście już sernik nie raz, nie dwa – poradzicie sobie z tym przepisem bez żadnych problemów, a jak jeszcze podążycie za instrukcjami krok po kroku, nie spiesząc się – bo pośpiech jest wskazany jedynie przy łapaniu pcheł – to uzyskacie masę sernikową o takiej konsystencji, jaka się nawet najwspanialszym cukiernikom nie śniła.
Do przygotowania epickiego sernika babci Marylki przydadzą się:
- kilka większych misek,
- rondelek,
- patelnia teflonowa,
- szpatułka,
- mikser,
- papier do pieczenia,
- prostokątna forma do ciasta,
- nóż szefa kuchni.
Babcia będzie dumna z takiego sernika.
Składniki:
Spód na epicki sernik babci Marylki:
180g czekolady deserowej
120g masła
200g cukru
2 jajka
130g mąki pszennej uniwersalnej (typ 480)
1/2 łyżeczki soli
1 tabliczka białej czekolady karmelowej
Masa sernikowa:
1kg twarogu sernikowego
400g cukru
150g masła
Sok z 1 cytryny
6 jajek
1 torebka budyniu waniliowego w proszku
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/4 łyżeczki soli
1-2 łyżeczki aromatu arakowego
Dekoracja:
Płatki migdałów
Solony karmel (patrz niżej)
Solony karmel:
200g białego cukru
90g masła w temperaturze pokojowej
200g śmietanki 36% (kremówki)
0,5-1 łyżeczka soli
2-3 łyżki wody
WSZYSTKO MA BYĆ ZJEDZONE!
Najsampierw zajmiemy się spodem. Rozgrzewamy więc piekarnik do 175 stopni (termoobieg) i wyjmujemy prostokątną formę do ciasta, którą wykładamy papierem do pieczenia.
Następnie rozpuszczamy w rondelku czekoladę z masłem i mieszamy do połączenia się składników.
W osobnym naczyniu mieszamy cukier z jajkami i wanilią, po czym dodajemy do nich zawartość rondelka i łączymy całość przy użyciu miksera.
Teraz w misce ląduje mąka wraz solą, a my pracujemy mikserem, aż powstanie nam jednolita masa.
Masę przelewamy do przygotowanej formy i wyrównujemy ją szpatułką.
Do masy na spód wprowadzamy posiekaną czekoladę karmelową, którą – również przy użyciu szpatułki – rozprowadzamy delikatnie po spodzie (jak na zdjęciu):
Spód na nasz epicki sernik babci Marylki pieczemy przez ok. 15-20 minut lub do momentu, w którym patyczek włożony w brownie wyjdzie suchy.
Teraz przejdziemy do masy sernikowej. W dużej misce ucieramy cukier wraz z masłem, aż masa zrobi się lekka i puszysta. Wtedy zaczynamy wbijać żółtka (białka zostawiamy w osobnym naczyniu) – po jednym na raz – i kontynuujemy miksowanie, aż zużyjemy każde żółtko, a masa dobrze się złączy.
Do miski wprowadzamy twaróg i pozostałe składniki masy sernikowej, po czym miksujemy dalej, aż masa będzie jednolita i gładka.
Przechodzimy do naczynia z białkami i ubijamy pianę na sztywno – nie odchodzimy od miksera, dopóki nie wyjdzie nam idealna piana. Następnie, ubite białka wprowadzamy partiami do masy sernikowej, mieszając je szpatułką, powolnymi i okrężnymi ruchami.
Masę sernikową przenosimy do wystudzonej formy ze spodem i wyrównujemy ją przy użyciu szpatułki.
Sernik babci Marylki powinien się piec ok. godziny w temperaturze 160 stopni (termoobieg).
Ciasto studzimy kilkanaście minut, a później wyjmujemy je z formy i zostawiamy do całkowitego wystygnięcia.
Przed podaniem sernika robimy solony karmel. W głębokim naczyniu łączymy wodę z cukrem i doprowadzamy do zagotowania na średnim ogniu. Naszą mieszankę gotujemy, aż zyska karmelową barwę, po czym zdejmujemy naczynie z ognia i dodajemy jednocześnie masło ze śmietaną, mieszając energicznie do momentu, aż składniki całkowicie się połączą. W razie powstania ewentualnych grudek, możemy przelać karmel przez sitko.
Gdy karmel wystygnie i masa nieco się zewrze, rozsmarowujemy go po serniku, a na wierzchu sypiemy płatki migdałów.
Babcia Marylka ma taki uroczy zwyczaj, że za każdym kawałkiem jedzenia – obojętnie, czy jest to obiad, czy deser – pilnuje, żeby przynajmniej dwie dokładki wystąpiły na każdym talerzu. Oczywiście, gdy mówimy, że już przecież wzięliśmy dwie, to babcia sprytnie odpowiada, że ona nam przecież nie liczy, ale wszystko ma być zjedzone.
I zostało zjedzone. Zeżarte wręcz, z niekrytą przyjemnością. A dodatkowo, okazuje się, że jest to taki sernik-duch, bo od jakiegoś tygodnia codziennie nas nawiedza.