Są takie chwile w życiu Stonerchefów, kiedy nie mogą przejść obojętnie obok komentarzy swoich wiernych głodomorów. Zwłaszcza, jeśli komentarz zawiera pomysł równie pogięty, co potencjalnie kosmicznie smaczny. Oczywiście nie zabrakło naszej boskiej ręki w tym przepisie, i wyszły nam okrutnie pyszne burgery z masłem orzechowym, serem lazur, ostrym sosem malinowym, bekonem i bananami w cieście.

Zawarliśmy w naszym ćwierćfunciaku wszystkie możliwe smaki – słodki, słony, kwaśny, ostry, cierpki, gorzki – słowem, zrobiliśmy takie multi-kulti, o jakim Unia Europejska mogłaby sobie jedynie pomarzyć.

Chodziło za nami przeczucie, że to będzie dobry obiad. Będziemy skromni i powiemy, że był to ZAJEBISTY obiad, do którego nie raz jeszcze wrócimy.

Składniki:

Burgery z masłem orzechowym i ostrym sosem malinowym:

2 doskonałe bułki burgerowe

400g mielonej wołowiny, uformowanej w dwa burgery (każdy po  200g)

100g startego sera z niebieską pleśnią Lazur

Sos malinowy z czosnkiem i chilli

6 plastrów boczku parzonego

2 łyżki masła orzechowego

4 plasterki banana w tempurze (banan powinien być jeszcze trochę zielony, dzięki temu będzie delikatnie cierpki)

Tempura do bananów:

3 łyżki mąki pszennej

1 łyżeczka mąki kukurydzianej

2 łyżki lodowatej wody

0,5 łyżeczki soli

Banan w cieście? Dawaj go tu!

Kroimy banana w plasterki i cztery z nich maczamy w tempurze (mieszamy obie mąki z wodą i solą – gdyby ciasto było zbyt gęste, dodajemy jeszcze odrobinę wody), aby panierka pokrywała obficie kawałki owoca.

Rozgrzewamy ok. 200-300ml oleju rzepakowego w głębokim naczyniu i wrzucamy tam nasze banany. Smażymy je ok. 1 minuty i wyjmujemy na ręczniki papierowe, w celu odsączenia z nadmiaru tłuszczu.

Bekon jest naszym pasterzem

Na zimnej patelni kładziemy plastry boczku i smażymy je na średnim ogniu. Kiedy tłuszcz zacznie się wytapiać, zaczynamy przewracać bekon szczypcami co minutę – wtedy boczek równomiernie się usmaży. Na smażenie poświęcamy ok. 4-5 minut, żeby plastry wędzonej wieprzowiny stały się chrupiące, ale nie straciły na jędrności.

Wołowina ma być jaka w środku? RÓ-ŻO-WIUT-KA!

Właśnie tak – robimy kciukiem wgłebienie w naszych kotletach, smarujemy je roztopionym masłem lub olejem kokosowym i przyprawiamy z obu stron solą z pieprzem. Smażymy burgery na dobrze rozgrzanej, suchej patelnii. Czekamy, aż zmienią barwę do połowy, potem przewracamy je na drugą stronę i kontynuujemy smażenie, aż mięso będzie w dotyku podobne do czubka nosa.

Zdejmujemy burgery z ognia i przekładamy je na folię aluminiową, którą to folią zawijamy nasze kotletory i dajemy im odpocząć ok. 2-3 minuty.

Przywitajcie króla

Przekrawamy nasze bułki burgerowe i smarujemy spód każdej z nich 1 łyżką masła orzechowego i poprawiamy sosem malinowym w rozsądnej ilości. Następnie ląduje mięso, które przykrywamy bardziej obfitą warstwą ostrych malinek. Doklejamy po 3 plastry bekonu, 2 plasterki banana w cieście i oprószamy to wszystko słuszną porcją startego lazura. Daszek bułki smarujemy jeszcze cienką warstwą sosu malinowego i zamykamy te dwa bydlaki, bo zaraz będziemy się z nimi mierzyć przy stole – najpierw jednak trochę ślinotoku:

Piękny, majestatyczny, soczysty, pełen wszelkich odsłon smakowych, a przy tym porąbany jak reklamy Old Spice’a z Terrym Crewsem. Nam już nic więcej do szczęścia nie potrzeba.