Tajska zupa to jest coś, czym można poskromić Pacmana równie szybko, jak się ją przygotowuje. A 15 minut na zaserwowanie sobie kulinarnej podróży życia bez ruszania tyłeczka z domu (no, wyłączając zakupy) wydaje się równoznaczne z ubiciem interesu życia – i to takiego, że żaden Mirek handlarz samochodów nie podskoczy ze swoimi osiągnięciami. Nie wspominając już o tym, że żaden Taj nie płakał, jak gotował. Bo gotowaliśmy my!
Co tu dużo gadać – prostota, prostota i jeszcze raz prostota (nie mylić z prostactwem!). Tu nie potrzeba wielu składników, ale ważna jest przede wszystkim ich jakość. W końcu produkt trzeba szanować. No ale do rzeczy, bo to niby 15 minut, a jak się rozpiszemy, to więcej czasu spędzicie na czytaniu, niż na przygotowaniu tej wyśmienitej i szalenie prostej zupy.
Przede wszystkim, należy zadbać o bulion. U nas akurat wcześniej grany był rosół, więc to, co zostało po przyjęciu naturalnego uodparniacza, wylądowało właśnie w naszej zupie jako element wywaru. Kolejnym składnikiem dbającym o walory smakowe i słuszny ciężar zupy jest mleko kokosowe. Z tym jednak nie szalejemy – 200ml mleka na 1 litr wywaru w zupełności nam wystarczy. I teraz – uwaga, uwaga – nośnik mocy, druga po zielonej w kategorii ostrości, czerwona pasta curry. Mieliśmy po prostu taki kaprys, żeby nasza zupka, oprócz dużych ok w bulionie, miała delikatnie diabelny kolorek.
A my wyznajemy w życiu taką zasadę, że trzeba robić przede wszystkim to, co się chce.
Co poza tym? Oczywiście mięso, bo zupa bez mięsa to taki zwykły sok warzywny, tylko że gotowany, a jeśli już nie ma go w niej, to przynajmniej niech bulion będzie na bazie kurczaka albo wołowiny – wiecie, żeby zachować twarz. No właśnie, skoro o kurczaku mowa, to właśnie jego użyliśmy do naszej zupki, a konkretnie to wrzuciliśmy tam pokrojoną pierś, którą wcześniej podsmażyliśmy na paście curry.
Na koniec zioła, limonka (!!!) i warzywa. Te najbardziej aromatyczne i intensywne w smaku, aby danie było kompletne. Mamy tu na myśli paprykę chilli, kolendrę i dymkę wraz ze szczypiorkiem.
Ach, prawie byśmy zapomnieli! WĘGLOWODANY! Tutaj bohaterem jest ryżowy makaron vermicelli.
Jak zrobić tajską zupę w 15 minut? (PRZEPIS WIDEO)
Do przygotowania tajskiej zupy z czerwonym curry potrzebne będą:
- nóż szefa kuchni,
- duży garnek,
- szpatułka.
Czas wypełnić michę szczęściem!
Składniki:
Tajska zupa z czerwonym curry w 15 minut:
1 litr bulionu warzywnego/drobiowego/rosołu (można rozpuścić domowe kostki rosołowe z 1 litrem wody)
250ml wody
200ml mleka kokosowego
180g piersi z kurczaka pokrojonej w kostkę
2 łyżki oleju rzepakowego
3 posiekane ząbki czosnku
1 łyżka startego korzenia imbiru
3 łyżki czerwonej pasty curry
1 cebula pokrojona w drobną kostkę
2 łyżki sosu rybnego
Sok z 1 limonki
Papryka chilli, kolendra i szczypiorek na wierzch zupy
180g ryżowego makaronu vermicelli (cienkie nitki)
Czas start!
Rozgrzewamy olej w dużym garnku i dodajemy do niego cebulę, którą podsmażamy ok. 3 minuty na średnim ogniu. Następnie wrzucamy do garnka czosnek, imbir i czerwoną pastę curry. Całość smażymy ok. 5 minut cały czas mieszając, aż przyprawy zaczną wydzielać swoje aromaty. Następnie dodajemy kawałki kurczaka i przesmażamy je chwilę do momentu, w którym zaczną zmieniać kolor.
Wlewamy bulion, wodę, sos rybny i mleko kokosowe i doprowadzamy zawartość garnka do zagotowania. Kiedy to nastąpi, bawimy się z solą. Dodajemy jej odpowiednio według uznania, ale pamiętamy, żeby nie przesadzić, bo to nie jest przyprawa, która ma wieść prym w naszej tajskiej zupie. Z umiarem, kochani, z umiarem!
W miskach umieszczamy porcje makaronu i zalewamy je zupą. Następnie wyciskamy sok z limonki po równo do każdej miski i kładziemy na wierzch kolendrę, dymkę i chilli. Po kilku minutach makaron będzie nadawał się do jedzenia, a my możemy pędzić do stołu. Tylko nie zapomnijcie zabrać z sobą zupy!
To jest tajska zupa, którą można jeść i jeść, i jeść… i jeść… i ciągle jeść. A jak się skończy, to po początkowym uczuciu sytości i pierwszym strzale rozgrzania pojawi się pytanie. Proste i właściwe pytanie. CO BY TU JESZCZE ZJEŚĆ?
I to jest właśnie cała magia kuchni tajskiej – człowiek jest najedzony, ale tak lekki na duchu i brzuchu, że może z powodzeniem ruszać na podbój świata. Pod warunkiem, że zabierze z sobą niekończący się gar tej bogatej zupy.
- 1 litr bulionu warzywnego/drobiowego/rosołu
- 250 ml wody
- 200 ml mleka kokosowego
- 180 g piersi z kurczaka (pokrojonej w kostkę)
- 2 łyżki oleju rzepakowego (do smażenia)
- 3 ząbki czosnku (posiekane)
- 1 łyżka startego korzenia imbiru
- 3 łyżki czerwonej pasty curry
- 1 cebula (pokrojona w drobną kostkę
- 2 łyżki sosu rybnego
- Sok z 1 limonki
- 180 g ryżowego makaronu vermicelli (cienkie nitki)
-
Rozgrzej olej w garnku. Dodaj cebulę i podsmażaj na średnim ogniu ok. 3 minuty.
-
Dodaj czosnek, imbir i pastę curry. Podsmażaj ok. 5 minut.
-
Dodaj kurczaka i smaż cały czas mieszając, aż ten zmieni kolor.
-
Wlej bulion, wodę, sos rybny i mleko kokosowe.
-
Doprowadź zupę do zagotowania i dopraw solą do smaku.
-
Umieść porcje makaronu ryżowego w miskach i zalej je zupą. Wyciśnij sok z limonki do obu misek, a na koniec dodaj kolendrę, chilli i dymkę.