Nie musicie przecierać oczu – nie macie omamów wzrokowych. Oto prawdziwie cebulackie burgery. Nazwaliśmy je tak nie dlatego, że źle komuś życzą, noszą skarpety do sandałów, czy ciągle narzekają. Po prostu jest w nich ogrom cebuli z dodatkiem pieczarek. Ba! Są to iście światowe cebulackie burgery zważywszy na to, że spoczywa na nich ser szwajcarski. Dziurawy niczym cebulackie skarpety.

Nie będziemy Was tu czarować, że mieliśmy jakiś przypływ wyjątkowej inwencji twórczej i olśnieni potrzebą wymuskania swoich wrażliwych podniebień stworzyliśmy to, co widzicie na zdjęciu – takiej historii nie kupiłby nawet emeryt na promocji w dyskoncie.

Tak zwyczajnie, po prostu, po ludzku naszło nas na klasyczne żarcie. Bez udziwnień, bez zboczeń, za to z takimi dodatkami, które nasza domowa kuchnia zna, lubi i często rzuca na talerze.

Głównymi nośnikami smaku są tu grube kotlety wołowe obficie przyprawione solą i pieprzem, a także wspomniana wyżej cebula, której słodycz wydobywamy podczas duszenia, a przełamujemy grzybową nutą w postaci zrobionych na brązowo, mięciusich pieczarek.

Dorzucimy do tego plaster słodkiego sera szwajcarskiego, majonez trzymający mięso i mamy coś, czego nie trzeba poprawiać, doprawiać, ani naprawiać. Stoi wielkie bydle i każe się zjeść do ostatniego okruszka, do najmniejszego piórka cebuli, do ostatniej dziury w stopionym serze.

Do przygotowania cebulackich burgerów przydadzą się:

• średni garnek,
• szpatułka,
• nóż szefa kuchni,
• patelnia grillowa.

No jak każe, to co się będziemy stawiać?

Składniki (na dwa burgery):

Cebulackie burgery:

2 bułki do burgerów

400g mielonej wołowiny podzielonej na 2 burgery

2 cebule pokrojone w piórka

4 pieczarki pokrojone w grube plastry

2 plastry sera szwajcarskiego (u nas ementaler)

2 łyżki majonezu

Cebulacki sen

W rondelku rozgrzewamy 2 łyżki oleju i dodajemy cebulę. Smażymy ją na średnim ogniu, co jakiś czas mieszając, aż ta się zeszkli. Następnie wrzucamy do rondelka pieczarki i kontynuujemy smażenie, tym razem na nieco większym ogniu. Od momentu, w którym pieczarki zaczną puszczać wodę, odliczamy sobie ok. 8 minut i dusimy całość, pamiętając żeby czasem zamieszać zawartość rondelka.

Pora zająć się wołowiną. Burgery przyprawiamy obficie pieprzem i solą, po czym kładziemy je na dobrze rozgrzanej patelni grillowej. Smażymy je z jednej strony ok. 2-3 minuty, po czym przekładamy je na drugą stronę.

Kładziemy na wierzch po plasterku sera i smażymy kolejne 3-4 minuty. Po tym czasie możemy je zdjąć z ognia i zawinąć w folię aluminiową, żeby doszły tam, kiedy my będziemy grillować bułki lub podpiekać je w piekarniku. Mięso powinno być idealnie różowe w środku.

Najprzyjemniejsze zostawiamy na koniec – mowa oczywiście o układaniu burgerów. Spód bułek smarujemy majonezem, na którym umieszczamy część duszonej cebuli z pieczarkami oraz wołowinę. Na wierzchu kotletów kładziemy pozostałą cebulę z pieczarkami i przykrywamy całość dachem bułki.

Tak się złożyło, że cebulackie burgery trafiły na nasz stół, kiedy w TV leciała ostatnia część przygód Harry’ego Pottera. Gdyby ktoś przebywał w pomieszczeniu z nami, to odgrodzilibyśmy się całym zestawem parawanów, żeby tylko zablokować dostęp do naszych mięsnych horkruksów.

A gdyby to nie pomogło, to avada kedavra i po sprawie.