Co robi kulturysta po odpowiednim docięciu i wygraniu zawodów? Ładowanie. A co robią Stonerchefowie po całej majówce bez grama mięsa? Ładowanie. Całą furą mięcha.
To nie żarty – przez bite trzy dni nie dotykaliśmy mięsa. Ale to nie dlatego, że mamy jakiś swój post albo że nagle nam odwaliło i zapisaliśmy się na Wydział Prawa i Administracji. Przyczyna była dużo prostsza, niż mogłoby się wydawać. Nie zrobiliśmy zapasów na majówkę.
Chodzilimy od sklepu do sklepu, pakowaliśmy do wózków wszystkie rzeczy potrzebne do słodkich przepisów, a z wytrawnych rzeczy ogarnęliśmy jedynie popcorn, no i trochę chorizo do pizzy, bo pizza bez chorizo jest jak pracująca sobota po intensywnym piątku – bez sensu. No i tak się zakręciliśmy w tym wszystkim, że przed wjazdem na osiedle doszło do nas, że nie mamy mięsa.
TO… SIĘ… NIE… DZIEJE…
Niestety rzeczywistość dobitnie zweryfikowała nasze skillsy do planowania, wobec czego wpadliśmy w ten nieszczęsny, mięsny post. Na nasze szczęście, od razu po majówce, nasz kochany bazarek znów ruszył do pracy, a z nim przyjechały kilogramy mięsa. Świeżego, gotowego wypełnić naszą trzydniową pustkę i wnętrze burgera.
Ale panie i panowie, co to za burger! Nie bez powodu nazwaliśmy go wegańskim koszmarem. I to tak serio, bez żadnych przytyków, ani bez szturchania nikogo topinamburem. No bo sami przyznacie, że gdyby jakiemuś wege-entuzjaście przyśniłby się taki wołowy grander z bekonem i podwójnym serem, to by narobił ze strachu tyle czerwonej fasoli, że by mu wystarczyło białka do końca życia.
Nasz grander obfituje w 200g soczystej wołowiny ze stopionym na wierzchu białym cheddarem, na którym spoczywa udko panierowane tak, jak robią to w KFC. Pomiędzy wołowiną a drobiem tańczy sobie bekon, a całość zwierają dwie połówki puszystych i delikatnie chrupiących bułek, wysmarowanych od spodu majonezem, a na górze miodowym sosem BBQ.
Do przygotowania Beef Grandera potrzebne będą:
- zwykła średnia patelnia,
- patelnia grillowa,
- głębokie naczynie, np. garnek lub wok,
- termometr kuchenny,
- szpatułka,
- nóż szefa kuchni,
- piekarnik.
Szykujcie brzuszki na prawdziwie dantejskie sceny, bo tyle mięsa w jednym daniu jeszcze na Stonerchefie nie było.
Składniki:
Beef Grander:
400g mielonej wołowiny (po 200g na jednego burgera)
2 stripsy z udek w panierce a’la KFC
1 mała czerwona cebula pokrojona w piórka
1 duży pomidor pokrojony w plasterki
kilka plastrów białego cheddara
Kilka porwanych liści sałaty lodowej
majonez
sól i pieprz do smaku
5 plastrów bekonu
Nadchodzi wielki, mięsny potwór
Najpierw usmażymy bekon. Plastry boczku kładziemy na średniej patelni i smażymy je na dość małym ogniu, przewracając co ok. 20 sekund na drugą stronę, żeby boczek równomiernie się usmażył. Powinno nam to zająć ok. 5 minut – bekon odda wtedy prawie cały swój tłuszcz, a my będziemy mogli go odsączyć z nadmiaru sadełka na ręczniku papierowym.
Teraz udka. Zapanierowane mięso wkładamy do mocno nagrzanego oleju w głębokim naczyniu. Smażymy je ok. 3 minuty z każdej strony, przewracając w połowie czasu, żeby panierka była tak samo złota z każdej strony.
Odsączamy udka na ręcznikach papierowych w celu pozbycia się zbędnego oleju, po czym przenosimy się na blat i wyrabiamy burgery. Potrzebne nam będą dwa kotlety o obwodzie nieco większym, niż bułki – wołowina skurczy się podczas smażenia, więc warto wziąć ten zapas pod uwagę, żeby nasze burgery odpowiednio się prezentowały.
Rozgrzewamy mocno patelnię grillową, a mięso przyprawiamy z obu stron solą i pieprzem. Smażymy 2 minuty z jednej strony, po czym przewracamy kotlety, kładziemy plastry sera i smażymy równie długo. Dla wszystkiego, po smażeniu możemy jeszcze włożyć burgery do piekarnika z opcją grilla, aby dotopić nasz cheddar.
Uwaga, budujemy giganta! Przekrawamy bułki na pół i spód każdej z nich smarujemy majonezem. Kładziemy sałatę, pomidora, bekon i wołowinę, po czym smarujemy wierzch sosem barbecue, a na górze układamy usmażone udko. Góra bułki to z kolei warstwa majonezu, na której spoczywa czerwona cebula. Zamykamy nasz Beef Grander i przenosimy nasze monstra na talerze.
Patrzycie teraz na prawdziwy, mięsny monument. Symbol burgerowej dekadencji, a zarazem ratunek ostateczny po okresie tak niefortunnej głodówki. Jeśli cały czas zastanawiacie się, jak to w ogóle zjeść, to spieszymy z pomocą. Odpowiedź brzmi: scisnąć łapskami, rozdziawić buzię i przygotować sobie trochę chusteczek, żeby zetrzeć z siebie ślady zbrodni.
- 2 bułki do burgerów
- 400 g mielonej wołowiny (po 200g na jednego burgera)
- 2 stripsy z udek w panierce a'la KFC
- 1 mała czerwona cebula pokrojona w piórka
- 1 duży pomidor pokrojony w plasterki
- Kilka plastrów białego cheddara
- Kilka porwanych liści sałaty lodowej
- Miodowo-piwny sos BBQ
- majonez
- sól i pieprz do smaku
- 5 plastrów bekonu
-
Połóż plastry boczku na rozgrzanej średniej patelni i smaż je na dość małym ogniu. Przewracaj co ok. 20 sekund na drugą stronę, żeby boczek równomiernie się usmażył. Całość powinna zająć ok. 5 minut - po tym czasie odsączamy bekon z nadmiaru tłuszczu na ręczniku papierowym.
-
Dodaj zapanierowane udka do mocno rozgrzanego oleju w głębokim naczyniu. Smaż je ok. 3 minuty z każdej strony, przewracając w połowie czasu, żeby panierka była tak samo złota z każdej strony.
-
Odsącz udka na ręcznikach papierowych.
-
Podziel wołowinę na dwa równe burgery, nieco większe w obwodzie niż bułki. Rozgrzej mocno patelnię grillową, a mięso przypraw z obu stron solą i pieprzem. Smaż 2 minuty z jednej strony, przewróć i połóż na drugą stronę plastry sera. Smaż równie długo. W razie potrzeby włóż jezcze mięso do piekarnika z opcją grilla na ok. 1,5 minuty.
-
Przekrój bułki na pół i posmaruj spód każdej majonezem. Dodaj sałatę, pomidora, bekon i wołowinę, po czym posmaruj wierzch sosem barbecue, a na górze ułóż smażone udko. Posmaruj górę bułki majonezem i ułóż na niej czerwoną cebulę. Zamknij burgery.