13 najlepszych tekstów na Stonerchefie

TOPY: 13 najtłustszych treści na Stonerchefie w 2017 roku

by Stonerchef

Niektórzy swoje postanowienia noworoczne i podsumowania minionych miesięcy uskuteczniali jeszcze przed zabawą sylwestrową, a my z postanowień zrobiliśmy całą furę planów, którą już jeden tydzień porządkujemy i udaje nam się powoli wygrzebywać z ambicjonalnych zasp, dlatego nasze podsumowanie ląduje już w nowym roku. Przed Wami 15 najtłustszych treści na Stonerchefie, czyli najchętniej czytanych przepisów (i nie tylko).

Jeśli nie jedliście dziś jeszcze zbyt wiele, podstawcie sobie pod biurko dwa wiadra. Jedno na ślinę, a drugie… w zapasie. Jeżeli natomiast już się napełniliście, otwórzcie sobie jakiś uliczny słownik z synonimami wulgaryzmów, bo to, co dzisiaj zobaczycie, to prawdziwa sodoma i gomora. W sensie dosłownie prawdziwa – ta biblijna wygląda przy naszym zestawieniu jak wzór cnót i skromności.

Będzie tłusto…

Będzie dużo cukru i sera…

A nade wszystko – będzie tak, jak lubimy, bez stosowania półśrodków, z wypisanym na czole „albo grubo, albo wcale”.

Przedstawiamy autorski odcinek Black Mirror: Stonerchef.

1. Sernik Bounty (49 589 wyświetleń)

sernik bounty

Jeżeli chodzi o przepisy, to sernik Bounty jest naszym największym największym sukcesem. Ten przepis wyświetliliście w tym roku prawie 50 tysięcy razy,  a po wiadomościach, komentarzach i wzmiankach śmiemy domniemywać, że wcale nie taki mały odsetek odwiedzających sprawił sobie tę dekadencką przyjemność. Dodatkowo przepis zebrał 6700 przypięć na Pintereście i 3700 łącznych reakcji na Facebooku. Początkowo nic nie zapowiadało takiego hitu, bo i termin publikacji był dość niepopularny (święto zmarłych), ale skubaniec rozpędził się efektem gigantycznej kuli śnieżnej.

Sernik Bounty to przede wszystkim idealny balans słodyczy, którego nie powinno się nawet ruszać o milimetr -ani w jedną, ani w drugą stronę. Do tego obecne w masie sernikowej wiórki kokosowe, półpiętro z batoników Bounty, kokosowy spód i polewa z białej czekolady, a wszystko to przypieczętowane jeszcze dodatkową porcją batonów.

Plotka głosi, że matki zaczytane w parentingowych blogach szukają badań potwierdzających możliwość wykształcenia umiejętności przygotowania tego sernika jeszcze przed narodzinami dziecka.

Przepis TUTAJ.


2. Sernik Oreo na zimno (18 408 wyświetleń)

Sernik na zimno sygnowany naszym logo i naładowany ciasteczkami Oreo po brzegi – łącznie ze spodem.

Zasłużone drugie miejsce, bo smaki gęstość masy sernikowej w tym cieście jest idealnym punktem odniesienia do rozpoczęcia swojej przygody z robieniem serników na zimno i udowodnieniu tym samym ludziom, którzy są przeciwni ananasowi na pizzy, że sernik bez pieczenia to też sztuka. I to całkiem sycąca.

Przepis TUTAJ.


3. Tajska zupa z czerwonym curry w 15 minut (16 816 wyświetleń)

Łaskawa Królowa Słodkości pozwoliła jeszcze zmieścić się Wytrawnemu Imperatorowi na podium z jego zupą tajską z czerwonym curry w 15 minut. To jest danie, które doprowadza do płaczu na dwa razy: pierwszy raz ze wzruszenia, a drugi z powodu uderzającego gorąca wywołanego ostrością naszej zupki.

Dodatkowo, wywar wyciąga z ludzi skłonności masochistyczne, bo pomimo wyraźnie czerwonej twarzy nie można powstrzymać się od wciągania kolejnych łyżek zupy, a świeże dodatki jedynie podsycają apetyt. To jest najlepsza tajska zupa, jaką możecie zrobić w tak śmiesznie krótkim czasie.

Przepis TUTAJ.


4. Ryż smażony po chińsku (12 674 wyświetlenia)ryż smażony

To jest bardzo dziwne uczucie, kiedy robisz te wszystkie chałki z mac&cheese w tempurze i sosem śliwkowo-musztardowo-pistacjowym i całkiem fajnie się niesie, ale i tak przegania go zwykły ryż smażony po chińsku. Widocznie musiał to być bardzo smaczny ryż – to nas pociesza. Poza tym, lubimy żarcie z jednej patelni, bo jest proste, sycące, smaczne i szybko się je przygotowuje, a w dodatku zawsze jest sporo mieszania i potrząsania takim wokiem, więc niech już temu „ryżu” będzie.

Przepis TUTAJ.


5. Jak nie tyć jedząc codziennie rozpustne żarcie? (10 015 wyświetleń)

stonerchef-holandia

Ten tekst niesie odpowiedź na tytułowe pytanie, czyli coś, co słyszymy/czytamy przynajmniej raz dziennie. Co prawda nie posiadamy wykształcenia medycznego ani nie odbyliśmy setki kursów z dziedziny żywienia, a zawarte w artykule wnioski bazują na najprostszej logice i nawykach, których wprowadzenie sprawiło, że czujemy się dobrze, mamy prawidłową wagę i nadal możemy opychać się tym, co pokazujemy na blogu. Co ciekawe, ten tekst stanowi ogromne pole do popisu dla badaczy zajmujących się zjawiskiem dysonansu poznawczego. Jeśli spojrzycie na komentarze, przekonacie się na własne oczy, że paradoksalnie, jedyne zastrzeżenia i głosy sprzeciwu pojawiły się w kierunku naszego stanowiska w sprawie alkoholu. Kreatywność w usprawiedliwianiu substancji, która jest wręcz wryta w naszą kulturze, a jednocześnie tak toksyczna dla organizmu, potrafi być naprawdę zaskakująca.

Artykuł do przeczytania TUTAJ.


6. Cookie dough (9 597 wyświetleń)

cookie dough z kropelkami czekoladowymi

No dobrze, wracamy do kuchni. Masa ciasteczkowa, znana również jako cookie dough, podbija szturmem świat cukiernictwa. W Nowym Jorku (i nie tylko) mnoży się od lokali, które specjalizują się wyłącznie w deserach z użyciem masy ciasteczkowej, i to w takich kombinacjach, o których się nawet największym wizjonerom nie śniło. Cookie dough można spożywać po obróbce termicznej, ale też na surowo – wbrew obawom. Na blogu mamy całkiem zacny przepis na to spełnienie marzeń, o którym jakiś czas temu nawet wspominał magazyn Noizz Food.

Przepis TUTAJ.


7. Wyuzdany sernik mascarpone z polewą karmelową i masłem orzechowym (9 205 wyświetleń)

sernik mascarpone z solonym karmelem i masłem orzechowym

Gdyby Pezet nagrał „Muzykę Kulinarną”, to jedna ze zwrotek brzmiałaby mniej więcej tak:

Gdyby miało nie być jutra,

To sprzedałbym trzustkę,

I bez żalu kupił śmietanę trzydziestkę szóstkę

Jak to mówią, mądrego dobrze posłuchać, więc ten motyw ze śmietaną (oraz „kilkoma” innymi dodatkami) zrealizowaliśmy, ale trzustek nam trochę szkoda, więc pozdro Pezet, zjemy coś, wierzę.

Ten sernik nie bez powodu został ochrzczony jako wyuzdany. Wystarczy na niego spojrzeć – rozpusta wylewa się niczym miłość w Walentynki, a sernik sam w sobie jest wspaniałym afrodyzjakiem – umówmy się, kto nie kocha karmelu i masła orzechowego? To jest jedna z tych rzeczy, którą trzeba zrobić przed końcem świata w pierwszej kolejności.

Przepis TUTAJ.


8. Frytki z sosem cheddarowym (8 074 wyświetlenia)

frytki z sosem cheddarowym

Absolutny klasyk i personifikacja naszych wspomnień z Amsterdamu (zaraz obok zaręczyn i korzystania z naturalnych uroków Niderlandów), tyle że wzbogacony o posypkę z bekonu oraz szczypiorek, dla dodania frytuniom swojskości. Z tymi frytkami jest jak z kotami – nigdy za dużo, a sam widok frytki uginającej się pod ciężarem sosu serowego spycha Ogrody Semiramidy do gazetki dla początkujących ogrodników. Smażyliśmy je podwójnie, jak to ma miejsce w przypadku frytek belgijskich, dzięki czemu ziemniaki są mięciusie w środku, idealnie chrupiące z wierzchu i mają ten wspaniały złoty kolor.

Przepis TUTAJ.


9. Najszybszy Mac & Cheese na mleku (7 339 wyświetleń)

mac and cheese z lotu ptaka

Zagotowujemy mleko, solimy je, dodajemy makaron, odparowujemy mleko, wrzucamy starty ser, mieszamy, aż ser się stopi. Poza tym, przydadzą się już tylko odpowiednie proporcje. Makaron z serem uważamy za dowód na istnienie siły wyższej we wszechświecie – 15 minut pracy, a jedzenia jak dla plutonu jednostki specjalnej, nie wspominając już o tym, że serofilia zostaje w ten sposób totalnie zaspokojona.

Przepis TUTAJ.


10. Przepięknie czekoladowy sernik Toblerone (6 886 wyświetleń)

sernik toblerone

No, nic na to nie poradzimy, że te serniki się tak noszą. Sernik Toblerone serwowaliśmy na kolacji zorganizowanej z okazji konkursu, który organizowaliśmy dla Was wiosną zeszłego roku. Ciasto jest faktycznie przepięknie czekoladowe – zarówno z wyglądu, jak i na podniebieniu.

Od razu uprzedzamy pytanie – oczywiście, że jest naładowany Toblerone w środku.

Przepis TUTAJ.


11. Super puszyste bułki do burgerów w 30 minut (6 790 wyświetleń)

upieczone rumiane bułki

Człowiek ma święte i niezbywalne prawo do nagłej napaści żądzy opędzlowania nieprzyzwoitego burgera w domowych warunkach. Niestety, wiecie jak to jest z bułkami: raz wyrosną, to trzeba je uformować, drugi raz wyrosną, to każde drgnięcie w podłodze może spowodować, że zamiast pięknych bułek zrobią się wcale niewygodne kapcie. Potem jeszcze wypadałoby złożyć jakąś ofiarę z drożdży, żeby NA PEWNO jeszcze porządnie podrosły w piekarniku, no i wiecie – sam stres, godziny czekania, a potem dupa. Jak w Lotto.

I tu sprawdza się powiedzenie, że potrzeba jest matką wynalazków.

W Wytrawnym Imperium nastroje podczas ulepszania przepisów są naprawdę nieprzewidywalne. Tak „fifti fifti” można się spodziewać albo peanów śpiewanych przez Wytrawnego Imperatora na własną cześć, albo końcowej sceny z Gwiezdnych Wojen, kiedy Anakin – a wówczas już Lord Vader – dowiedział się, iż Padme umarła, bo było jej smutno.

Źródło: RWBY Wiki

Na całe szczęście, ten przepis wyszedł wręcz wzorowo. Dodaliśmy bowiem do bułek aż dwie saszetki drożdży (niech wiedzą, że nas stać), dzięki czemu bułki w fazie przygotowawczej muszą wyrastać tylko raz i to jedynie 20 minut – reszta dzieje się w piekarniku. Pieczywo jest wspaniale pulchne, mięciutkie i delikatnie słodkie, a przy tym w punkt rumiane.

brioche

Powodzenie skłoniło nas do pójścia o jeden krok dalej i przepis ewoluował w idealne brioche do każdej kanapki.

Przepis TUTAJ.


12. Ultra szybki mac and cheese bez pieczenia (5 760 wyświetleń)

makaron z serem

Mac and cheese można przygotować na wiele sposobów, a metoda beszamelowa – choć trudna dla początkujących przy sosie serowym – należy chyba do najpopularniejszych technik. Jak każdy mac and cheese, totalnie warto to zrobić, bo na stałe zagości w Waszym menu.

Przepis TUTAJ.


13. Płonący Mac & Cheetos (4 925 wyświetleń)

zbliżenie na płonący mac and cheetos

Nasza ukochana zapieksa, a zarazem najwierniejszy hołd dla mac and cheese, który musimy składać przynajmniej kilka razy w roku. To znaczy, nie musimy, ale pragniemy. Dwa różne cheddary, w tym jeden przyprawiony tak, aby spełniał rolę trudno dostępnego sera Pepper Jack, oba wyraźnie doprawione, a na wierzchu kruszonka z płonących cheetosów oraz domowych okruszków panko, pod którą rozgrywają się w piekarniku dantejskie sceny.

Całą porcję trudno jest zjeść na raz nawet we dwoje, ale może to i lepiej, bo przynajmniej mamy ten błogi spokój w sercu, że oto połowę jeszcze można sobie później podgrzać w piekarniku, a nie, że skończy się, zanim na dobre wpadniemy w żarłoczny trans.

Przepis TUTAJ.

No i to by było na tyle, kochani Stonersi! Mamy nadzieję, że ten rok przyniesie nam – i przede wszystkim Wam – jeszcze bardziej bezwstydne przepisy. A co Wy uważacie za numer jeden na naszym blogu? Niby statystyki nie kłamią, ale wiecie – statystyka nie ma duszy.

podpis pod postem

Zobacz również inne artykuły