Czasy, kiedy burgery ograniczały się do ich klasyczngo podania, tj. pikle, pomidor, sałata, majonez i cebula, mamy już za sobą. Dzisiaj, oprócz bardziej konserwatywnych wariacji na ten temat, mamy też do wyboru wszelkiej maści zboczenia, takie jak np. burgery z masłem orzechowym, pleśniowym serem i sosem malinowym. Doszło nawet do tego, że ten amerykański szlagier zatacza koła po dalekim wschodzie – i tak będzie też u nas. Mówcie mu Teriyaki. Burger Teriyaki.
Tu wszystko brnie w stronę orientu. Począwszy od bułek posypanych czarnuszką, poprzez burgery natarte japońską mieszanką przypraw i podlewane sosem teriyaki podczas smażenia, aż po sos mango habanero. Do tego dorzucamy odświeżające dodatki, czyli czerwoną cebulę, świeżego ogórka, szczypiorek, kolendrę i sałatę rzymską. Z tradycyjnych dodatków pozostaje jedynie majonez trzymający sałatę.
Cała sztuka w przypadku burgera teriyaki polega na zachowaniu odpowiedniego stopnia wysmażenia przy jednoczesnym wielokrotnym obracaniu kotletów i smarowaniu ich sosem. Trzeba będzie pilnować czasu bardzo dokładnie, także bystre oko i działający zegarek przydadzą się nam, jak samurajowi katana.
Efekt jest taki, że koniec końców już nie wiemy, który z naszych dotychczasowych burgerów jest najlepszy. Może gdyby nam ktoś wyczyścił pamięć, to łatwiej byłoby nam wybrać. Widzicie, takie to ciężkie życie Stonerchefów.
Do przygotowania burgerów teriyaki przydadzą się:
To co, w dłonie tasaki, nadchodzi teriyaki #rymy_jak_w_polskich_reklamach_hehehe_herbata_ci_stygnie.
Składniki (na dwa burgery):
Burger teriyaki:
400g mielonej wołowiny podzielonej na 2 kotlety
majonez
4 liści sałaty rzymskiej
2 łodygi szczypiorku, cienko pokrojone
Kilka plasterków ogórka
0,5 czerwonej cebuli pokrojonej w cienkie piórka
Mała garść świeżej kolendry
2 łyżeczki japońskiej mieszanki przypraw
Japońska mieszanka przypraw (na jeden słoiczek):
2 łyżki ziaren czarnego pieprzu
1 łyżka skórki pomarańczy
1 łyżka mielonego chilli
1 łyżeczka czarnuszki
1 łyżeczka sezamu
2 łyżeczki mielonego czosnku
To Yaki ten burger ma być?
Najpierw przygotowujemy naszą mieszankę przypraw. W moździerzu rozbijamy czarny pieprz, a kiedy już go utrzemy, mieszamy go z pozostałymi składnikami.
Teraz pora na burgery – przyprawiamy je z obficie z każdej strony mieszanką japońską i solą.
Rozgrzewamy mocno patelnię grillową i kładziemy na niej burgery. Smażymy je najpierw po jednej minucie z każdej strony na średnim/dużym ogniu. Następnie bierzemy pędzelek albo łyżkę i rozsmarowujemy sos teriyaki z jednej strony każdego burgera, po czym przewracamy je na drugą stronę i robimy to samo. Smażymy po 30 sekund z każdej strony, w tak zwanym międzyczasie przewracając kotlety i smarując je sosem ponownie. Całośc powinna zająć nam 2 minuty.
Zdejmujemy burgery z patelni i kładziemy je na talerzu wylożonym pokrojonym szczypiorkiem. Tam smarujemy wołowinę sosem teriyaki po raz ostatni – powinien stworzyć zacną glazurę na naszym mięsie.
Na osobnej patelni grillujemy bułki i jak już pieczywo dojdzie, to możemy zająć się formowaniem burgerów. Spód każdej buły smarujemy majonezem. Na nim kładziemy sałatę, a na sałacie lądują burgery, które obdarzamy porcją sosu BBQ mango habanero. Potem kolej na ogórka, kolendrę i czerwoną cebulę. Ponownie nakładamy sos habanero i zamykamy całość dachem bułki.
Zamykając oczy i zatapiając zęby w tych burgerach mamy przed oczami wszystkie najbardziej porąbane reklamy z japońskich Internetów, między którymi przewija się przepiękna opowieść o honorowym samuraju kroczącym samotnie przez wrogie wojska najeźdźcy, a potem… potem pozostaje niedosyt, że nie połasiliśmy się na porcję dla czworga.